POV:Ayano
-Co masz na myśli mówiąc, że się zamykam?- Spytałam, patrząc mu w oczy.
-Znowu mnie unikasz. Szukasz jakiejś tandetnej wymówki, byle by ze mną nie rozmawiać. Co się dzieje Ayano?- Mówił, trzymając mnie za ramiona.
Milczałam. Nie mogłam ułożyć sobie tego wszystkiego w głowie. Męczyło mnie pytanie: ,,dlaczego to robi?", nigdy nie byliśmy jakoś blisko...
-Nie rozumiem czemu się tak mną przejmujesz. Jaki masz w tym cel?- Zmarszczyłam brwi, patrząc się w jego oczy.
POV:Naruto
-Jeszcze raz!- Donośny krzyk dotarł do moich uszu.
Uderzyłem ponownie w klona starego dziada. Odkąd dołączyłem do niego każdy dzień spędzałem na męczących treningach, o wiele cięższych od tych Ayano. Było to wykańczające, jednak konieczne do zdobycia mocy. Westchnąłem cicho gdy klon w końcu znikł. Wyprostowałem się, patrząc na czarnowłosego. Stał z założonymi rękami na piersi, a na jego twarzy widniał uśmiech.
-Nie jest źle, jednak najlepiej też nie.- Zaczął podchodząc powoli do mnie.- Jeśli chcesz pokonać Ayano, musisz zwiększyć prędkość z jaką wyprowadzasz ciosy.- Stanął przede mną, łapiąc mnie za podbródek, zmuszając do patrzenia mu w oczy.- Nie mam nic więcej do powiedzenia.- Uśmiechnął się.- Jutro o tej samej porze. Nie spóźnij się.
Westchnąłem cicho, widząc jak wychodzi z pomieszczenia. Rozejrzałem się po sali, była wielka, ale ponura. Kompletnie inna niż ta Ayano, jednak bardziej mi przypadła do gustu. Było widać, że jest używana, a nie tylko na pokaz. Przeczesałem włosy i skierowałem się do wyjścia.
Gdy wszedłem do pokoju przywitał mnie widok wkurzonych min słynnego trio. Spojrzałem na nich zdziwiony.
-Co jest.
-Usiądź młody.- Dowiedział brązowowłosy.-Bo cię kurwa z butów wypi...- Zaczął, ale dostał w tył głowy od dziewczyny.
-Usiądź Naru...
POV:Ayano
Westchnęłam cicho, mając powoli dość całego świata. Nie dość, że Hatke chciał wyciągnąć co się stało to jeszcze Orochimaru dał mi w prezencie masę papierów do wypełnienia. Żyć nie umierać... Siedziałam w biurze nad wspomnianymi papierami.
-Wyglądasz jak trup.- Powiedział Madara, wchodząc do pomieszczenia z kawą.
-Dzięki.
-I jak Ci idzie z sprawą Naruto?
-Chujowo. Usatysfakcjonowała cię ta odpowiedź?- Spojrzałam na niego z pod byka.
-Ani trochę.
Westchnęłam cicho, uspokajając się. Chciałam zakończyć pracę nad papierami jak najszybciej i znowu zacząć szperanie na temat blondyna.
-Uspokój się.- Powiedział czarnowłosy, siadając na fotelu. Zacisnęłam pięści.
-Ciężko się uspokoić jak mam świadomość, że oni mogą mi brata torturować!
-Mhm...- Upił łyka.- Jeżeli ma taką samą odporność na tortury jak ty to nie ma co się przejmować.
Walnęłam ręką w stół, wstając z miejsca.
-Naruto tego nie przeżyje. Nie ma odporności!- Spojrzałam na niego z sharingan'em w oczach.
-Spokojnie, da radę.
Opadłam zrezygnowana na krzesło. Spuściłam głowę w dół.
-To ja jestem słaba... Nie potrafiłam go obronić...- Powiedziałam cicho, czym zwróciłam uwagę dziadka.
CZYTASZ
Odnajdę cię braciszku...
FanficHistoria opowiada o dziewiętnastoletniej kobiecie poszukującej swego brata... (Książka nie zgadza się z fabułą anime/mangi)