Rozdział dziesiąty

50 9 1
                                    

POV:Ayano

Siedziałam jakby nigdy nic w salonie czytając sobie na spokojnie książkę, kiedy niedaleko mnie pojawiła się kartka. Wzięłam ją do ręki i przeczytałam. Eh... Hokage wzywa mnie do siebie. Ciekawe czy mam aż tak przejebane. Niechętnie wstałam z swojego miejsca zabierając po drodze do wyjścia opaskę ze znakiem Konohy, założyłam ją na ramię i wyszłam z domu kierując się do budynku administracyjnego. Spojrzałam na niebo, na którym było widać księżyc. Kto normalny wzywa do siebie shinobi o tej godzinie... 

~Kurna nie chce mi się tam iść...

~Szczerze. Poszedłbym spać...

~Ty zawsze śpisz Kurama...

~Nie zawsze! 

~A kto przespał swoje pieczętowanie?

~...

Uśmiechnęłam się lekko przypominając sobie o historii Kuramy jak to przespał swoje przypieczętowanie do mojej niestety ale matki. Zamiast obudzić się w żonie pierwszego, obudził się w młodej dziewczynie. Niezła komedia, ja na jego miejscu bym się załamała.

~Nie myśl sobie, że się nie załamałem... 

~Mhm... Ale masz mnie więc.

~A ty mnie no i Naruto.

Mój uśmiech poszerzył się ale po chwili znikł, ponieważ dotarłam do budynku administracyjnego. Zniechęcona weszłam do niego mijając ludzi, kierując się do biura Hokage. Mało tu ludzi... Ale zwracając uwagę na godzinę to się nie dziwę. 

Po chwili znalazłam się przed drzwiami do biura Trzeciego. Zapukałam, a po chwili dostałam pozwolenie na wejście. Od razu wyczułam, że Sarutobi nie jest sam w pomieszczeniu, poza nim znajdowało się w nim jeszcze dwie osoby. Weszłam do pomieszczenia i pierwsze co ujrzałam to włosy dobrze mi znanej kobiety, zasiadającej w radzie. Mebuki Haruno i sama Sakura. Japierdziele...

-Wzywał Pan Hokage-sama?

-Owszem Ayano... Pani Haruno przyszła ze skargą.

-Oh... 

-... Na ciebie Namikadze.- Wiedziałam.

-Na co się Pani skarży?

-Otóż Ayano jest zbyt surowa! Nie nadaję się do opieki nad młodymi shinobi!- Wykrzyczała matka Sakurwy.- Jest niekompetentna. Proszę o natychmiastowe zwolnienie jej.

-Pani Haruno... Jakie są podstawy tych oskarżeń?- Spytał starzec zasiadający za biurkiem. 

-Moja córka wróciła dziś z jej testu, powiedziała mi, że Ayano ją oblała w niewyjaśnionych powodów!- Powiedziała, a Sarutobi spojrzał na mnie z niemym pytaniem.

-Pani Haruno. Po pierwsze nie przypominam sobie byśmy były na ty, a po drugie Sakura nie zdała mojego testu ponieważ nie nadaję się do drużyny pierwszej.- Zaczęłam spokojnie.- Drużyna ta specjalizuje się w skrytobójstwie czy tego chcemy, czy nie. Sakura zachowuję się niestosownie obrażając kompanów z drużyny, a do tego klejąc się do jednego z nich. Dodatkowo przychodzi na trening ubrana jak, za przeproszeniem, dziwka. Zbyt krótka, wyzywająca sukienka oraz buty na obcasie w tak młodym wieku? Mimo moich próśb nigdy się nie przebiera, a wraca ubrana jeszcze bardziej wyzywająco. Kiedy przeprowadzałam swó...- Nie dokończyłam ponieważ przerwała mi ta...

-Słuchaj mnie powinnaś mieć szacunek do starszych, to po pierwsze, a po drugie moja córka może się ubierać jak tylko jej się podoba.- Powiedziała łapiąc mnie za kołnierz mojej bluzki.

-Proszę się uspokoić!- Krzyknął Sarutobi.- Pani Haruno nie może Pani mówić o szacunku do starszych, ponieważ Pani córka świadczy o tym jak ją Pani wychowała, również nie może Pani atakować moich shinobi. To, że Pani córka ubiera się niestosownie i z tego co słyszałem nie słucha się poleceń powinna wrócić do akademii, a w najgorszym wypadku nie mieć prawa zostać shinobi. A jeżeli chodzi o Ayano nie zwolnię jej.- Dzięki chyba...

-Ale Hokage-sama ona mnie oblała!- Krzykneła Sakura.

-Najwidoczniej miała powód Sakuro. Ayano nie skończyłaś opowiadać, możesz wyjaśnić o co poszło?

-Oczywiście Hokage-sama. Kiedy prowadziłam swój test, który był identyczny co ten, który ja przechodziłam Sakura mnie nie słuchała, dopiero po podniesieniu głosu zrobiła to co kazałam. Kiedy przechodziła test zamiast uratować obu członków drużyny, chciała zabić jednego z nich dla bezpieczeństwa drugiego...

-Mhm... Sakuro to prawda?- Spytał patrząc na nią.

-No... Tak. Ale!

-Żadnych ale. Ayano dobrze postąpiła oblewając cię, jednak nie mogę cię wrócić do akademii ponieważ zdałaś test Kakashi'ego.

*Time Skip*

Kiedy wróciłam do domu było koło pierwszej w nocy, ponieważ Sarutobi mówił mi o mojej nowej misji, która polegała na zdobyciu informacji o akatsuki. Westchnęłam cicho siadając na kanapę, biorąc kota na kolana.

-Oj mały powiedz mi...- Zaczęłam czym najwidoczniej wzbudziłam  zainteresowanie zwierzaka.- Nie jesteś zwierzęciem prawda?- Spytałam patrząc na niego. Futro zwierzaka  stało się nastroszone?- Czyli tak...

Wstałam odstawiając zwierzę na kanapę. Udałam się do szafki z książkami. Pociągnęłam jedną z nich i zjechałam do mojej kochanej bazy. "Kot" tak jak przypuszczałam przybiegł jak najszybciej do mnie, zjeżdżając ze mną na dół. Uśmiechnęłam się lekko.

POV:???

Zjeżdżałem razem z czerwonowłosą na dół. Ciekawe od kiedy wie, że nie jestem zwierzęciem. Patrzyłem na nią przez cały czas. Kiedy mnie przytulała, czułem się jak w niebie. Czyżby młodzieńcze uczucie się odradzało? Mogę śmiało przyznać, że ją kocham. 

Kiedy zjechaliśmy na dół dziewczyna wzięła mnie na ręce i przeniosła mnie do pomieszczenia gdzie było mnóstwo książek. Czyli biblioteka... Liznąłem dziewczynę w rękę czym zwróciłem jej uwagę. Spojrzała na mnie z niemym pytaniem. 

-Słuchaj mnie. Jeżeli dobrowolnie nie zdejmiesz tej cholernej techniki, to sama to zrobię, ale to nie będzie przyjemne...

Przełknąłem ślinę teleportując się z powrotem do bazy...

POV:Ayano

Westchnęłam cicho. Wiedziałam, że ucieknie tylko kto to był?  No nic trudno, zniknął to zniknął, nawet dobrze przynajmniej jest spokój. Ruszyłam do swojego biura by przygotować się do misji.

POV:Sasuke

Westchnąłem cicho siedząc nad książką, którą dostałem od Ayano. Opisywała ona moc sharingana na różnych poziomach. Ciekawe skąd ona to ma... Zamknąłem książkę słysząc cichy huk. Jako, że była noc i nic nie było widać. W takim razie nie włączyłem światła tylko aktywowałem sharingana. Ruszyłem w kierunku hałasu, który dobiegał z salonu. Wziąłem po drodze kunai'a, jednak kiedy wszedłem do pomieszczenia zamarłem widząc parę czerwonych oczu...

Odnajdę cię braciszku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz