Rozdział czwarty

80 9 1
                                    

POV:Ayano

-To serio mój pokój?- Spytał podekscytowany nowym pokojem Naruto.

-Tak lisku. Jest to twój pokój, twój dom. Dwadzieścia cztery na siedem masz do usług służących. Jednak ich nie przemęczaj... A teraz chodź za mną.- Powiedziałam wychodząc z pomieszczenia po czym zeszliśmy po schodach na dół. Stanęłam przy półce z książkami.- Kiedy pociągniesz tą książkę.- Wskazałam na książkę z pomarańczową okładką, którą po chwili pociągnęłam.- To zjedziesz do sali treningowej, mojego laboratorium, biblioteki i mojej pracowni.- Zaczęliśmy zjeżdżać na dół, Naruto widocznie był zafascynowany. 

-I ty to wszystko zrobiłaś?- Spytał na co  skinęłam głową.- A te wszystkie malunki co przedstawiają?

-To historia kraju demonów. W wielkim skrócie ale jednak.

-Kraj demonów? Gdzie to jest?

-Może kiedy indziej ci pokarze. Mam do ciebie pytanie lisku...

-Słucham.

-Wiesz kogo masz zapieczętowanego w sobie?- Spytałam.

-Co? Ale jak zapieczętowanego kogoś?

-Inaczej... Wiesz co za "tatuaż" masz na brzuchu?- Spytałam na co pokręcił głową.- Opowiem ci co to i kogo masz w sobie... Ten "tatuaż" to pieczęć Ośmiu Trygramów (Nie wiem czy to dokładnie tak ale pomińmy ten szczegół)  dzięki, której nasz ojciec zapieczętował w nas dziewięcioogoniastego. Ty masz jego Ying, a ja Yang. Jeżeli zdobędziesz odpowiedni wiek znajdziesz się przed jego klatką. Najlepiej by było gdybyś się z nim dogadał. Czwarty jak widać nie ufał kyuubi'emu, że użył tej pieczęci.

-Czyli czwarty Hokage to nasz ojciec?- Spytał blondyn na co kiwnęłam po raz kolejny głową.- To dlaczego Trzeci wmawiał mi, że jestem sierotą?

-Nasz ojciec miał wiele wrogów, więc Trzeci postanowił utajemnić twoje pochodzenie, dlatego również razem z moim bliźniakiem postanowiliśmy uciec z wioski.- Odpowiedziałam na jego pytanie.

-A więc dlaczego mnie nie wzięliście ze sobą?- Dopytywał chłopak.

-Byłeś za młody lisku... Byłoby to bardzo niebezpieczne dla ciebie.

-Dlaczego?- Blondyn najwidoczniej domagał się prawdy. Jest uparty jak nasza matka... Westchnęłam.

-Jak już powiedziałam... Nasz ojciec miał wielu wrogów. W dniu twoich narodzin jakiś Uchiha w masce przejął kontrole nad Kyubim i zaatakował wioskę. Miałam wtedy siedem lat, i od razu udałam się do naszych rodziców. Kiedy do nich dotarłam ujrzałam ich przebitych pazurem lisa pochylających się nad kołyską z tobą. Ojciec chciał zapieczętować całego biju, jednak przekonałam go by jego większą część zapieczętował we mnie. Tak też uczynił. Matka przed swoją śmiercią powiedziała mi twoje imię, a następnie zmarła na moich oczach... Odstawiłam Cię do szpitala i skierowałam się do Uchih'ów by poprosić o zajecie się tobą. Następnego dnia razem z Deidarą uciekliśmy z wioski jednak odział ANBU korzenia mnie złapał i zabrał do ich bazy... Dokładniejszą wersję opowiem Ci w inny wieczór, a teraz wracamy do góry, a ty młody człowieku idziesz się wykąpać i do spania!- Powiedziałam kiedy winda zjechała na dół.

-Hai!- Krzyknął a ja wcisnęłam guzik, po czym szybko wyskoczyłam z niej.- Hej a ty?!

-Ja jestem dorosła!- Odkrzyknęłam mu.

Ta winda jest za wolna... Trzeba ją podkręcić. Pomyślałam.

~Tylko nie przesadź.

~Taa... Masz coś jeszcze do powiedzenia Kuramuś?

Odnajdę cię braciszku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz