POV:Ayano
-Co on tu robi?!
Usłyszeliśmy krzyk Sasuke, który stał w przejściu, pokazując palcem na Itachi'ego. Westchnęłam cicho.
-Wy sobie chyba musicie coś wyjaśnić.- Powiedziałam, wstając z miejsca.
Złapałam Itachi'ego za ubrania, a Sasuke za rękę i w raz z nimi skierowałam się na górę. Nogą otworzyłam drzwi do sypialni i wrzuciłam rodzeństwo do środka.
-Teraz sobie wszystko ładnie wyjaśnicie.- Powiedziałam z lekkim uśmiechem, zamykając powoli drzwi.- A i jeszcze... Jeśli usłyszę jakikolwiek odgłos walki to obiecuje, że obydwóm nogi z dupy powyrywam i wsadzę je tak głęboko, że gardłem będziecie je wyciągać.- Powiedziałam głosem Kuramy
Zamknęłam drzwi, zostawiając ich samych. Zostawiłam klona da pewności, że się nie pozabijają i zeszłam na dół.
-Co jak oni się tam po...- Zaczął Kisame.
-To trzeba będzie posprzątać.- Wzruszyłam ramionami, nalewając sobie kolejny raz alkohol.
*Time Skip*
Po godzinie rodzeństwo Uchiha w końcu skończyli swoją rozmowę i zeszli do nas.
-Jak mam rozumieć wszystko wyjaśnione.- Zaczęłam, patrząc na nich podejrzliwie. Obydwoje zgodnie skinęli głową.- No i super.- Popatrzyłam na zegar. Trzecia w nocy.- Sasuke... Do spania, ale już.
-Ayano...
-Sasuke.
-Niech będzie.- Uniósł ręce w geście bezsilności.
-Dobranoc.- Powiedziałam, gdy ten już wchodził po schodach.- My też powinniśmy kończyć.
-Ale my się dopiero rozkręcamy.- Rzekł stary Uchiha.
-No właśnie, nigdy nie sądziłem, że Madara to taki zajebisty kompan do chlania.- Powiedział Hidan, który był najbardziej dziabnięty z nas wszystkich.
-Z resztą nie mam zamiaru wracać do bazy.- Dodał Kisame, a wszyscy się z nim zgodzili.
-Nie każe wam wracać do bazy, ale moje zapasy sake się kończą...- Mruknęłam zrezygnowana.
-Nie pierdol.- Wykrzyczał Hidan, rzucając się do szafki z alkoholem, gdy zobaczył pustkę złapał się na za głowę.- Nosz kurwa!
-No to do spania młodzieży.- Powiedział dziadek i poszedł na górę.
-Jak nie chcecie wracać do bazy to mam jeden pokój, salon i wanne.- Powiedziałam biorąc przykład ze starego Uchihy, poszłam do siebie.
POV:Itachi
Każdy z każdym wykłócał się o to gdzie będzie spać. Spojrzałem na nich. Wyglądali jak małe dzieci kłócące się o cukierka. Przewróciłem oczami, kierując się za czerwonowłosą. Wiedziałem, że w pokoju dziewczyny znajduje się fotel. Może mi pozwoli...
Stanąłem przed drzwiami jej pokoju, Zapukałem, a one same się otworzyły. Czasem jestem pod wrażeniem jakie pieczecie mogą dać możliwości. Wszedłem do środka i zastałem niebieskooką, która rozczesywała swoje włosy, stojąc przed lustrem.
-Jak myślisz, powinnam je ściąć?- Spytała nie patrząc na mnie.
-Nie, nie powinnaś. Są piękne.- Podszedłem do niej, zabierając jej szczotkę z ręki.
-To może je przefarbuje...- Powiedziałem, a ja wziąłem się za rozczesywanie jej włosów.
-Broń boże. Szkoda niszczyć sobie włosów Ayano. Co cię tak napadło?
-Nie mam pojęcia... Może aktualna sytuacja.- Powiedziała cicho, spuszczając głowę w dół.
-Chodźmy spać Ayano.
Dziewczyna lekko pokiwała głową na moje słowa. Pstryknęła palcami, dzięki czemu obydwoje teraz byliśmy w o wiele wygodniejszych ubraniach niż na co dzień. Czerwonowłosa złapała mnie za rękę i pociągnęła do łóżka. Pchnęła mnie na nie, po czym położyła się blisko mnie, kładąc głowę na moim ramieniu.
-Dobranoc Ita...- Mruknęła cicho.
-Dobranoc Aya...
Byłem pewny, że tego nie usłyszała. Przymknąłem oczy, czując jak do mojej głowy napływają wszystkie wspomnienia z czerwonowłosą. Uśmiechnąłem się na to wszystko. Otworzyłem i spojrzałem na dziewczynę, jedną ręką przysunąłem ją bliżej...
*Time Skip*
Wstając rano sądziłem, że pierwszym co zobaczę to śpiąca jeszcze czerwonowłosa, jednak przywitała mnie pustka w pokoju. Mimo natarczywego bólu głowy, spowodowanego przed wczorajsze picie, podniosłem się do siadu. Spojrzałem na szafkę nocną, na której stała woda, a koło niej tabletki i kartka. Wziąłem skrawek papieru do ręki.
Mam nadzieję, że dobrze spałeś. Zostawiam tabletki na kaca, o śniadanie się nie martw, kanapki są w lodówce, wole nie ryzykować spaloną kuchnią.
~Ayano<3
Uśmiechnąłem się i sięgnąłem po tabletki...
POV:Ayano
Cisza i spokój, to jest coś czego mi brakowało na treningu drużyny siódmej. Jak dobrze, że dzisiaj nie muszę się użerać z różową. Biedny Hatke i jego uszy, jest przy samym źródle irytujących pisków. Chłopak co chwilę patrzył na mnie z miną zbitego szczeniaka. Ja tylko śmiałam mu się w twarz. Wybacz kochany, ale wole koty...
Spojrzałam na niebo. Słońce było idealnie nad nami. Południe... Idealna pora do ucieczki przed tymi wnerwiającymi piskami. Przeciągnęłam się i wstałam spod drzewa, pod którym się usadowiłam. Korzystając ze świetnej techniki drugiego Hokage, już po chwili stałam przed wejściem do jaskini.
Po znalezieniu się w środku, od razu zeszłam na dół. Jednak zamiast zastać tradycyjnie tronu, była zwykła łąka? Genjutsu...
Rozejrzałam się dookoła. Nic... Prychnęłam cicho, próbując wydostać się z iluzji. O dziwo udało się za pierwszym razem.
Aktywowałam sharingana, po czym pochyliłam się w bok, unikając odcięcia głowy poprzez katanę. Uśmiechnęłam się, gdy ostrze przeleciało mi blisko twarzy. Kopnęłam brązowowłosego z pół obrotu. I tak zaczęła się nasza zabawa, która szybko się nie skończy...
CZYTASZ
Odnajdę cię braciszku...
FanficHistoria opowiada o dziewiętnastoletniej kobiecie poszukującej swego brata... (Książka nie zgadza się z fabułą anime/mangi)