Montanha pov
Stałem przy celi księdza, patrzyłem w jego żółto-złote oczy. Widziałem w nim dobro pomimo tego że był przestępcą, odkąd jestem policjantem nigdy niewidziałem dobroci w przestępcach, ale on, był wyjątkiem. Obniżyłem mu wyrok do 35 miesięcy i 8 tysięcy, dałem mu telefon i zadzwoniłem po służby więzienne które go zabrały. Wyszedłem z cel i poszedłem na parking podziemny, wyjąłem corvette I wyjechałem z komendy.
-03 status 2 -powiedziałem na radiu, była godzina 19.29 postanowiłem pojechać coś zjeść. Pojechałem na Ristorante All'Oro, kupiłem zestaw policjanta oraz wsiadłem do radiowozu. Zacząłem jeść, najadłem się a zostało mi jeszcze tiramisu, postanowiłem zostawić je na puźniej więc zostawiłem je w torbie na siedzeniu obok. Nudziło mi się więc postanowiłem odwiedzić Erwina, słońce już powoli zachodziło, gdy byłem pod więzieniem zostawiłem pojazd na parkingu zamykając go.Wszedłem do więzienia, nigdzie nie mogłem go znaleźć, postanowiłem wejść na dach. Zobaczyłem tam siedzącego przy krawędzi chłopaka, podeszłem i usiadłem obok niego.
-Hej, jak się czujesz? -zapytałem, a chłopak się troszkę przestraszył.
-Oh, nie najlepiej -powiedział, przysunąłem się bliżej niego i złapałem jego dłoń która leżała na jego nodze.
-Niezależnie od tego co się dzieje, mam nadzieję że będzie dobrze -powiedziałem a siwowłosy tylko pokiwał głową. Siedzieliśmy w ciszy oglądając zachód słońca, po chwili złotooki się odezwał.
-Za chwilę wychodzę -powiedział, puściłem jego rękę i wstałem.
-Będe czekał w samochodzie -oznajmiłem chłopaka zchodząc z budynku, musiałem uważać ponieważ było już ciemno. Gdy wyszedłem podążyłem do miejsca gdzie zostawiłem samochód. Niebyło go tam ani nigdzie w pobliżu, zgłosiłem na radiu że moja corvetta została skradziona. W tym czasie podszedł do mnie Erwin.-Zajebali ci corvette?
-Tak -oznajmiłem, a chłopak się szeroko uśmiechnął. Popatrzyłem się na niego z pytającym wyrazem twarzy.
-Wiem że się niezgodzisz, ale możemy ukraść jakieś auto. Hm? -powiedział, popatrzyłem się na niego poważnym wzrokiem.
-Nie, idziemy na pieszo -powiedziałem a chłopak zaczął iść w stronę ulicy.
-Gdzie idziesz? -zapytałem siwowłosego który odchodził coraz dalej.
-No idziemy na pieszo, na co czekasz? -zapytał, zaśmiałem się i podbieglem do chłopaka. Szliśmy poboczem autostrady w stronę miasta, była 23.46 więc była już zupełna ciemność. Szliśmy już z 15 minut, dyszałem, byłem wymęczony takim spacerem ponieważ niemam najlepszej dondycji.
-Zatrzymamy się? Widzę że niemasz dobrej kondycji -powiedział i w tamtym momencie chłopak usiadł na poboczu co zrobiłem też i ja. Siedzieliśmy na ziemi a chłopak nagle zdiął koszulkę.
-Zmęczyłem się -powiedział i zwinął koszulkę oraz przełożył ją na pasku od spodni. Dalej Siedzieliśmy na poboczu a byłem już dość zmęczony. Ziewałem a moje powieki się powoli zamykały, chłopak to najwidoczniej zauważył i zapytał.
-Dzwonimy po podwózkę? Widzę że ktoś tu jest zmęczony -powiedział, spojżałem na jego klatę ponieważ przykuły moją uwagę tatuaże znajdujące się tam.
-Yyy, tak, to dobry pomysł -powiedziałem wyrywając się z zamyślenia.
-Juz załatwiam -powiedział i wyciągnął telefon. Patrzyłem w jego telefon, gdy przeglądał kontakty zauważyłem tam siebie, byłem zapisany jako "<3 Grzesiu". Uśmiechnąłem się, to było słodkie, wybrał numer zapisany "David Od Kui". Niemiałem pojęcia kto to był ale domyślam się że jakis jego kolega.Erwin pov
Zdecydowałem że zadzwonię do David'a, stwierdziłem ze on niepowinien nic odwalić, zadzwoniłem a on po chwili odebrał.
-No co tam? -zapytał
-Jestes poszukiwany?
-Tak, a co?
-Kurwa -syknąłem i się rozłączyłem, zadzwoniłem do Labo. Nie odbierał więc wybrałem numer do Carbonary, bałem się ze będzie dziwnie komentował to że siedzę w nocy na autostradzie sam z policjantem i na dodatek bez koszulki. Olałem to i wybrałem numer do Bruneta.
-No co tam? Robimy coś?
-Możemy zrobić jakiś banczyk ale najpierw musisz mnie zabrać z autostrady.
-Co ty tam robisz?
-Heh, nieważne. Ale przyjedz sam bo jestem z... z Montanhą.
-Co ty kurwa robisz z nim w nocy na autostradzie kurwa?
-Japierdole, poprostu przyjedz, wysyłam gps'a -powiedziałem i się rozłączyłem, wysłałem mu naszą lokalizację. Po chwili się zjawił, wstaliśmy z ziemi i weszliśmy do auta.
-Hej, dawaj na apartamenty -powiedziałem, widziałem że policjant czuję się niekomfortowo, złapałem jego rękę a on oparł głowę o moje ramię. Gdy byliśmy na miejscu szturchnąłem chłopaka by wiedział że jesteśmy na miejscu, wysiedliśmy.
-Dzięki za podwózkę, dzwoń jak coś robimy. Pa -powiedziałem i pociągnąłem bruneta za sobą.
-No to co, chyba musimy się pożegnać -powiedziałem, od zawsze pożegnania były dla mnie trudne. Te gdzie osoba jest obok ciebie lub gdy rozmawiasz przez telefon.
-No niestety, było fajnie -powiedział Gregory, spojżałem w czubki swoich butów.
-Nom, teraz idź w spanko a jak wstaniesz napisz, oki? -zapytałem chłopaka który ledwo trzymał się na nogach.Kolejny rozdział PogU
CZYTASZ
Ufałem Ci Jak Nikomu... | Morwin
FanficOpowiadanie jest o shipie morwin (shipuje tylko postacie z gry), piszę to dla zabawy I niezamierzam jakoś bardzo skupiać się nad wykonamiem tej książki. (Wątki mogą być pomieszane ze starszych i nowszych zdarzeń). Miłego czytania <3