Montanha pov
Obudziłem się, byłem w łóżku Erwina. Ostatnie co pamiętam z wczoraj, to jak jechaliśmy samochodem. Podniosłem się i sprawdziłem telefon, była 12.16. Wyszedłem z pokoju, zauważyłem siedzącego na kanapie siwowłosego chłopaka, gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i zapytał.
-Jak sie spało?
-Dobrze, pomimo tego że mam kaca. Masz coś na głowę?
-Zobaczę -powiedział i poszedł do łazienki. Wyszedł z pustymi rękoma.
-I co?
-Niemam, a poczekasz chwilkę?
-Jasne -odpowiedziałem oraz usiadłem na kanapie.
-Będę za kilka minut -powiedział, wziął telefon i wyszedł. Siedziałem bezczynnie na kanapie, nagle zadzwonił mój telefon, był to Capela.
-Wszystko git po wczoraj? Gdzie jesteś?
-Jest super, mam tylko kaca. Jestem u kolegi w mieszkaniu.
-Montanha... -powiedział z zażenowaniem w głosie, wiedział że "kolega" to napewno nie jest kolega.
-Co?
-Nie kłam, nie jesteś u kolegi. Gdzie jesteś? Mów prawdę.
-Jestem u Erwina -powiedziałem wzdychając, nagle do mieszkania wbiegł Erwin, rozłączyłem się.
-Mam coś na ból głowy -powiedział, podając mi pudełeczko z lekarstwami.
-Masz coś do picia? Woda najlepiej.
-Tak, tam na blacie, szklanki masz w drugiej szafce od lewej.
-Okej, dzięki - odpowiedziałem i wyciągnąłem szklankę oraz nalałem do niej wody. Wziąłem tabletkę i popiłem wodą, usiadłem na kanapie obok chłopaka.
-Musze juz iść do siebie, ogarnę się i muszę iść na patrol -powiedziałem, wstałem i wyszedłem rzeganając się z chłopakiem.Gdy byłem w mieszkaniu wziąłem gorący i długi prysznic. Ubrałem się i wyszedłem, pojechałem na komendę. Wszedłem na śłużbę, włączyłem gps'a oraz zgłosiłem status 1 na radiu. Zszedłem na podziemny parking oraz wsiadłem do wcześniej zaparkowanej tam corvetty, wyjechałem z parkingu i zgłosiłem status 5. Jeździłem po mieście czekając na jakieś powiadomienie, nagle zaczął się napad na bank.
-Sto trzy, reaguje na napad na bank -powiedziałem na radiu i udałem się na miejsce, był to bank najbliższej komendy, przy kwadraciaku. Zostałem wybrany na negocjatora, podszedłem poważnym krokiem do napastników.
-Dzień dobry, ilu jest zakładników a ilu napastników? -zapytałem.
-Dzień dobry, 5 zakładników i 2 napastników -powiedział napastnik, miał bardzo typowy sposób mówienia, domyślałem się ze był to Carbonara.
-Okej -odpowiedziałem i przekazałem to superwzijerowi (niewiem jak się to pisze, więc przepraszam XD).
-Jakie macie rządania? -zapytałem, stojąc obok mężczyzny.
-No to tak, 1 za wolny przejazd oraz kulturę na drodze.
-Mhm, dalej dalej.
-Za kolejnego zakładnika całkowity brak kolczatek.
-Dobrze, to moze ja zaproponuję brak kolczatek za 2.
-Niema opcji.
-Okej, przekażę superwizjerowi -powiedziałem i tak zrobiłem, superwajzorem był Żurek, niebył on najrozsądniejszy.Erwin pov
Otworzyłem sejf, było w nim 298k a w skrytce jakieś gówno. Wyszedłem z sejfu, zacząłem celować do zakładników, byli podstawieni. Postanowiłem zobaczyć kto jest negocjatorem, był to Grzesiek.
-Moge porozmawiać z negocjatorem? -zapytałem Carbonary, on się zgodził. Gdy funkcjonariusz Gregory Monatnha podszedł, przywitałem się.
-No Hej, Grzesiu -powiedziałem normalnym głosem, chłopak się zaśmiał.
-No hej, nieładnie tak napadać na bank.
-Tak dla sportu, przestań -powiedziałem i również się zaśmiałem -No ipowodzenia na pościgu! -powiedziałem i odszedłem. Celowałem do zakładników, słuchając jak Carbonara i Grzegorz się kłócą o kolczatki, staliśmy w tym banku tyle czasu. Niechciało mi się już i przejąłem negocjacje.
-Dobra, wam to zajmie godzinę, ja negocjuje -powiedziałem, mężczyzna po drugiej stronie banku się zaśmiał i przekazał to na radiu.
-Kolczatki za 1 zakładnika na terenie miasta, git? -zaproponowałem mężczyźnie który stał w świetle zachodzącego już powoli słońca ponieważ była już 20.16.
-Poczekaj, przekażę - powiedział na radiu. -Okej, superwajzor się zgadza.
-A kto jest superwajzorem?
-Niestety niemo -niedokończył ponieważ mu przerwałem.
-Możesz -powiedziałem, takim głosem którym wiedziałem że go przekonam.
-Żurek -wyszeptał, uśmiechnąłem się pod czarną maską z narysowanym na niej uśmiechem.
-Dobra, to za pozostałych trzech, całkowity brak helki.
-Przekażę -powiedział oraz tak zrobił.
-Za 3 zakładników mogą być 2 minuty bez helki.
-No to może 4? -powiedziałem.
-Trzy, będzie git?
-Trzy i pół -powiedziałem uśmiechając się. Ciemno włosy przekazał to superwajzorowi odchodząc kilka metrów od banku, po chwili znowu przyszedł.
-Wypuszczacie teraz 2 zakładników za kolczatki i wolny odjazd -powiedział, a Carbonara wyprosił 2 osoby.
-Co z tą helką? -zapytałem.
-A, no tak, superwajzor powiedział żebyśmy stanieli na 3 minutach.
-Dobra, może być -zgodziłem się. Mieliśmy wychodzić za minutę, wyszliśmy przed bank. Puściliśmy zakładników oraz wsiedliśmy do auta, oraz odjechaliśmy.
-Powodzenia -powiedziałem, a chłopak poprawił sobie lusterko.
-No to go -powiedział chłopak i ruszył. Pojechaliśmy w lewo, i kierowaliśmy się pod autostradę na jakieś uliczki.
Gdy zgubiliśmy już pościg, mój telefon zaczął dzwonić. Już wiedziałem że jest Monte.-Jak kurwa! Gdzie wy wtedy skręciliście? -zapytał zdenerwowany Gregory.
-No za kierownicą mam najlepszego kierowcę, ale dobrze Ci poszło Grzesiu.
-Niepowiedziałbym ale Okej.
-Naprawdę! Było git -powiedziałem, widziałem kątem oka że Carbo się wkurzył.
-Musze kończyć, dzwoń! -powiedziałem i się rozłączyłem. Carbonara Siedział w ciszy, był wkurwiony. I wiedział, że ja wiem ze on jest wkurzony.
-Co? -zapytałem, niechciałem tej dziwnej ciszy.
-Powinieneś wiedzieć co -odpowiedział.
-Chodzi o Montanhe? Tak?
-No a o kogo kurwa?! Cały czas tylko z nim gadasz i spędzasz czas, wszystko mu mówisz i robisz! To jest jebany pies! Co ty sobie wyobrażasz?! Że cie nigdy nie zdradzi i będzie twoim korumpem, przyjacielem, chłopakiem czy kurwa kim?!
-Carbonar -niedokończyłem bo chłopak mi przerwał.
-Co? Będziesz się tłumaczył czy będziesz obiecywał że to się niepowtórzy?! Ja wiem że i tak stanie się to samo! Ogarnij się i przemyśl to -powiedział, nic mu nie odpowiedziałem. Gdy dojechaliśmy na apartamenty, wysiadłem i powiedziałem.
-Dozobaczenia Carbuś.Trochę się podziało :{ Spróbuję coś z tego wykombinować, mam już jakiś planik <3
894 słowa
CZYTASZ
Ufałem Ci Jak Nikomu... | Morwin
FanfictionOpowiadanie jest o shipie morwin (shipuje tylko postacie z gry), piszę to dla zabawy I niezamierzam jakoś bardzo skupiać się nad wykonamiem tej książki. (Wątki mogą być pomieszane ze starszych i nowszych zdarzeń). Miłego czytania <3