Erwin pov
Gdy skończyłem rozmowę z Gregorym poszedłem spowrotem do katakumb. Odrazu gdy lekko uchyliłem drzwi słyszałem krzyki oraz stanowczy głos Kui'a. Zszedłem po schodach i ujżałem Yoshi bawiącą się scyzorykiem przy Spadino, on krzyczał z bólu a dziewczyna wraz z kui'em grali w kółko i krzyżyk rysując zcyzorykiem na jego obojczykach.
Mineło 30 minut, Kui miał już wystarczająco informacji a porwani ledwo siedzieli na krzesłach. Mieli połamane palce, porysowane ciało, odrywane paznokcie oraz wykręcane kończyny, dali im spokój i odwieźli na szpital. Wszyscy się rozjechali z zakonu i poszli robić swoje, postanowiłem że zrobimy jakieś kasyno więc zadzwoniłem do Carbo.
-Hej, może zrobimy jakieś kasynko? Mam Gold kartę a czarne załatwi nam Dia. Co ty na to? -zaproponowałem chłopakowi pomysł.
-Jasne tylko muszę dokończyć sprzedawać peny na wyścigi, ja przygotuie samochód a ty zajmiesz się resztą, ok? I weź jeszcze 2 osoby, może David i Dorian? -zaproponował brunet, zgodziłem się i zająłem się swoimi rzeczami.
Zadzwoniłem do Lucjana po zakładników i powiadomiłem David'ka i Wujasa o tym że robią z nami kasyno. Pojechałem na apartamenty, przebrałem się w biały garniak z kaburą na udzie. Odłożyłem niepotrzebne rzeczy i wziąłem jeszcze 2 mety, wyszedłem z mieszkania. Stały tam na parkingu 2 radiowozy a jednym była corvetta, podeszłem by zapytać co się dzieje, w radiowozie był funkcjonariusz Gregory Monatnha.Montanha pov
Właśnie Mieliśmy pościg za napastnikami z napadu na bank, oponęci się poddali pod apartamentami. Siedziałem w radiowozie czekając aż zakuję i przeszukają gangsterów. Nagle do mojej corvetty podszedł bardzo dobrze znany mi mężczyzna.
-No hej, co tu się dzieje? -zapytał siwowłosy mężczyzna w białym garniturze.
-Właśnie Mieliśmy napad na bank, poddali bo auto im siadło -powiedziałem.
-Ja na ich miejscu bym się nie poddawał tylko bym rozplątał strzelaninę. No ale to była ich decyzja -rzekł chłopak w którego oczach było widać odbijający się księżyc.
-Eee okej? -powiedziałem i się zaśmiałem. W tym momencie na radiu 01 poprosił mnie o przyjechanie na komendę, niewiedziałem poco Capela prosił mnie na przyjechanie na mission row ale pojechałem tam. Zadzwoniłem do Capeli.
-Gdzie jesteś? Jestem przed komendą -powiedziałem.
-Juz do ciebie idę, poczekaj -powiedział Capela, miał bardzo poważny ton głosu. Trochę zacząłem się niepokoić. Po chwili przyszedł, wysiadłem z samochodu.
-Słucham -powiedziałem, niewiedziałem co chce mi przekazać.
-Niechce żeby ta rozmowa nas od siebie oddaliła, od zawsze byliśmy dla siebie szczerzy, wszystko sobie mówiliśmy, nawet najmniejsze drobnostki. A teraz? Wiem dużo rzeczy co się u ciebie dzieje, a nic mi niepowiedziałeś, wszystkiego dowiaduje się od innych funkcjonariuszy. Wygląda to tak, jagbys był skorumpowany i sie z tym niekrył -powiedział czarnowłosy.
-Przepraszam -wymamrotałem pod nosem patrząc w czubki swoich butów, rzeczywiście. Nasza relacją się zmieniła odkiedy mam lepsze relacje z Erwinem.
-Ja rozumiem że coś do siebie czujecie czy się lepiej dogadujecie. Ale czy niewydaje się to podejżane? Spójż na to z mojej perspektywy Monte -powiedział Capela i odszedł lekko klepiąc w moje plecy. Stałem w ciszy myśląc nad tym, nagle ktoś podszedł i zapytał.
-Co się dzieje Grzesiu? -zapytała jakaś dziewczyna, okazało się że jest to Luena. Niechciało mi się z nią znowu gadać, widać było że ma obsesje na moim punkcie, wszędzie za mną łaziła i chciała że mną jeździć.
-Daj mi chwilę -powiedziałem, niechciałem jej perfidnie odtrącać ponieważ zrobiło by jej się smutno. Wsiadła do samochodu na miejsce pasażera, westchnąłem i wsiadłem na miejsce kierowcy. Wyjąłem telefon i wybrałem numer do Erwina.
-No co tam?
-Hej, chcesz się spotkać? Musimy pogadać.
-Chyba tak, tylko muszę powiedzieć chłopakom że muszę jeszcze cos zrobić bo mieliśmy robić kasyno -powiedział, zaśmiałem się pod nosem.
-Czemu mi to mówisz? Przecież jestem z policji -powiedziałem.
-Ufam Ci. Jestes jedną z osób której mowie wszystko -powiedział a mi zrobiło ciepło na sercu. To było takie słodkie.
-To wyślij gps'a jak będziesz mógł się spotkać, okej? -zapytałem a chłopak się zgodził. Rozłączyłem się, przypominało mi się że dziewczyna jest obok mnie w aucie. Spojżałem nią, była naburmuszona, westchnąłem.
-Idę się z kimś spotkać, muszę cie zostawić.
-Dlaczego niemozesz mnie wziąść? -zapytała, widać było że jest obrażona.
-Może może tego że jest to prywatna sprawa i niemusisz przy wszystkim być -powiedziałem a Blondyna siedziala w ciszy. Zgłosiłem status 5 i ruszyłem na patrol z dziewczyną, nic specjalnego się niedziało. Ale nagle dostaliśmy powiadomienie o napadzie na kasyno, zacząłem się głośno śmiać ponieważ niespodziewałem się z chłopak mówił poważnie z tym kasynem. Blondyna patrzyła na mnie jak na debila, pojechaliśmy na komendę żebym przebrał się w strój swatu oraz wziął broń.
W drodze na komendę zadzwoniłem do Erwina.
-Czemu serio mi powiedziałeś co będziesz robił? Jagbym chciał to bym mógł przecież powiedzieć reszcie policji -powiedziałem, chłopak w słuchawce się zaśmiał
-Przecież wiesz ze ci ufam, więc w czym problem? Chcesz żebym niebył szczery? -zapytał chłopak, w tle słyszałem strzały.
-Nie, poprostu niewiedziałem ze jestem dla ciebie tak zaufaną osobą.
-Eee, muszę kończyć bo jestem sam z takim debilem co nieumie ochroniarzy rozpierdolić. Zadzwonię puzniej Monte! -krzyknął do słuchawki i się rozłączył.Erwin pov
Właśnie kończyłem wiercić sejf, drzwi były otwarte. Carbo zaczął zbierać kasę a ja zchakowałem dodatkową skrytkę, wywierciłem fioletowy, niebieski i żółty diament.
Wybiegliśmy z sejfu razem z rzeczami ponieważ zaczął ulatniać się gaz przez który niemogliśmy oddychać. Pobiegliśmy do miejsca gdzie byli zakładnicy, Dorian negocjował, David celował do zakładników co zrobił też i Carbo. Ja usiadłem pod ścianą i wyjąłem telefon by napisać do Gregorego.
-Do <3 Grzesiu- Macie zamiar wchodzić swatem?
-Od <3 Grzesiu- Nie, macie zakładników.
-Do <3 Grzesiu- Oki <3
Nagle podszedł do mnie jeden z napastników trzymający w jednej dłoni telefon.
-Co robisz? -zapytał, poznałem z głosu że był to Dorek.
-Nic, a co? -odparłem, niechcialem żeby wiedział że przyjaźnie się z policjantem.
-Wychodzimy -powiedział na co podniosłem się z podłogi i poszedłem w stronę wyjścia. Byliśmy w main hall'u, celowaliśmy do zakładników a wujas stał przy drzwiach negocjując. Wypuściliśmy 6 zakładników i zostaliśmy z 3, Dorian wynegocjował brak helki na 5 minut, brak kolczatek oraz wolny przejazd. Wyszliśmy z zakładnikami poczym wszyscy wsiedliśmy do sultana a Carbonara oczywiście usiadł na kierownice. Carbonara wziął kilka oddechów, włączył silnik i zaczął się pościg, minelo 5 minut a śmigłowiec juz nas widział. Nasz pojazd już był na wykończeniu, wjechaliśmy w kanały.
-Słuchajcie mnie. Jak się zatrzymam i powiem Morele to wysiadamy i ich rozpierdalamy. Jasne?
-Tak -powiedział David z Dorianem a ja siedziałem cicho.
-Erwin? -odezwał się Carbonara
-Napewno? Wiesz kto jest U1, ty wiesz Carbo.
-Kurwa. Erwin, jesteś cipką czy nie? -powiedział, westchnąłem. Niechciałem tego robić a on doskonale wiedział dlaczego.
-Okej, ale puźniej się niedziw jak mnie niebędzie.
-Mhm -wymamrotał Carbonara, nagle zatrzymał się w wąskim przesmyku, wysiadł z auta i stanął, gdy podjechały radiowozy krzyknął.
-Morele! -krzyknął, wyciągnęliśmy broń oraz zaczęliśmy w nich strzelać. Reszta jednostek odjechała dalej, chłopacy zaczęli uciekać a dalej strzelałem do wycofującego się U2. Usłyszałem syreny, pobiegłem na metro i tam wyszedłem przebierając się, usiadłem na chodniku z lekkim wyrzutem sumienia i zadzwoniłem do Kui'a.
-Wyślę ci gps'a, przyjedź po mnie szybko.
-Ok -powiedział chińczyk i się rozłączył, wysłałem mu moją lokalizację a po zaledwie 2 minutach podjechał swoim morelowym drafterem, wsiadłem do auta.
-Jak było?
-Bardzo średnio, mam wyrzuty sumienia. A z resztą, nieważne.
-Misiu kolorowy? Wiesz że możesz mi zaufać?
-Wiem, ale to jest mało ważne. Masz dużo innych i ważniejszych rzeczy na głowie a tak ty byś się o mnie martwił.
-Jasne, jak chcesz pogadać dzwoń -powiedział, byliśmy już pod apartamentami. Pobiegłem do mieszkania odłożyłem rzeczy i ruszyłem do łazienki by wziąść prysznic. Gdy byłem już czysty założyłem granatową koszulę, czarne jeansy, szary płaszcz oraz zwyczajne czarne buty.1258 słów, dłuższy rozdział <3
CZYTASZ
Ufałem Ci Jak Nikomu... | Morwin
Fiksi PenggemarOpowiadanie jest o shipie morwin (shipuje tylko postacie z gry), piszę to dla zabawy I niezamierzam jakoś bardzo skupiać się nad wykonamiem tej książki. (Wątki mogą być pomieszane ze starszych i nowszych zdarzeń). Miłego czytania <3