*Asai Pov*
Cholera, co ten gnojek sobie myślał?! Gdybym nie zareagował, mógłby okaleczyć mój najcenniejszy okaz! Niedobrze mi na samą myśl, ile pieniędzy mógłbym przez niego stracić. Z tego wszystkiego spanikowałem i bez namysłu złapałem ostrze ręką. Jakie szczęście, że gówniarz nie miał tyle siły co dorosły injector.
Niestety wystarczająco, żeby zadać dotkliwą ranę.
Nigdy nie rozumiałem porywczej natury młodych injectorów, chociaż sam jestem jednym z nich. Już w dzieciństwie widziałem, że jestem od nich inny. Byłem w stanie bez trudu kontrolować brutalne instynkty i tłumić moją naturę, kiedy podejmując decyzje trzeba było zdać się na rozum. Pławiłem się wyższością nad ludźmi, którzy w szale emocji podejmowali takie decyzje, jak ten bezmózgi dzieciak, który się na nas rzucił. Dzięki temu udało mi się wspiąć na szczyt największej organizacji przestępczej handlującej żywym towarem.
A jednak w tamtej chwili stałem sam, w najskromniejszej łazience spośród wszystkich, w których byłem w całym moim życiu. Lustru brakowało fragmentu tuż pod moim lewym okiem, a akcesoria ograniczały się do szarego mydła, szamponu do włosów i szczoteczek do zębów. Z obrzydzeniem patrzyłem na rozciętą dłoń. Biała ciecz wypływała z rany i mieszała się z lodowatą bieżącą wodą. Szrama była głębsza niż początkowo myślałem i mocno dawała o sobie znać. Chyba wymagała szycia. Szlag.
- Proszę pana? - nieśmiały głos zza drzwi. To przyjaciel różowowłosego. - Przyniosłem apteczkę.
- Możesz wejść - syknąłem. Ku własnej trwodze usłyszałem w moim głosie odrobinę drżenia, której nie udało mi się stłumić.
Para niebieskich oczu niepewnie zajrzała do środka.
- No dalej, chodź - zachęciłem młodszego. - I zamknij za sobą drzwi. - Dodałem, kiedy napotkałem za nimi ciekawski wzrok różowowłosego. Nie chciałem, żeby widział mnie w tym stanie ktokolwiek więcej, niż to konieczne.
Chłopak posłusznie wykonał moje polecenie, chociaż wyglądał na wystraszonego. Przykleił się plecami do drzwi, a na piersi oburącz ściskał przyniesioną apteczkę. Nie dziwię mu się zresztą, na tym etapie powinien być pod dużym wrażeniem mojej osoby, a pomieszczenie w którym byliśmy nie zostawiało zbyt wiele wolnego miejsca.
- Powiedz mi... cholera, z tego wszystkiego zapomniałem zapytać jak macie na imię.
Wyglądał na zakłopotanego tym faktem. Chyba on też dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ani on ani jego przyjaciel mi się jeszcze nie przedstawili.
- Y-uto - wydukał. - Ten na zewnątrz to Haruki. Miło nam pana poznać. - Zgiął się wpół, prawie uderzając mnie przy tym w brzuch przez niedobór przestrzeni.
- Asai. Powiedz, Yuto, umiesz udzielać pierwszej pomocy?
Chłopak wyprostował się z drżeniem, a wzrokiem uciekł gdzieś na bok. No tak, przecież był młodym aspiratorem, zapach mojej spermy musiał mocno na niego oddziaływać. No nic. Teraz już nic z tym nie zrobię.
- Zrobię co w mojej mocy, panie Asai... - potwierdził, przełknąwszy ciężko ślinę. Otworzył apteczkę i wyciągnął z niej środek dezynfekujący, opatrunek uciskowy oraz bandaż.
- Miałeś już pierwszą ruję?
Na to pytanie pokręcił gwałtownie głową.
CZYTASZ
Białe Serca (yaoi) | abo
Romance"W miłości dwie wolności łączą się w jedną słodką niewolę." Samotność to okrutna sprawa i nikt nie chce jej doświadczać. Yuto, młody chłopak mieszkający w sierocińcu doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jest ona jego największym koszmarem, który mus...