23.

1.8K 151 23
                                    

Hej wam! W związku z tym, że powoli zbliżamy się do progu 1000 gwiazdek, chciałabym ogłosić, że planuję z tej okazji napisać specjalnego oneshota! Dlatego zachęcam was serdecznie do głosowania :3

---------------------------------------------------------------------


*Asai pov*

Ósmego dnia pod willę zajechał samochód.

- Asai, coś się stało? - zapytał Yuto, niepewnie wychylając się zza swoich kart.

Oderwałem wzrok od okna.

- Nie, ale daj mi chwilę, muszę z kimś pomówić. Sprawy służbowe - wyjaśniłem, po czym wstałem odkładając na stół mój zestaw kart. - Nie podglądaj.

Przytaknął.

- Hej! My też tu jesteśmy! - Siedzący obok mnie Haruki energicznie pomachał rękami tuż przed moją twarzą. - Rozumiem, że nam już wolno? - razem z bliźniakami Shi patrzył teraz na mnie z teatralnym wyrzutem.

Zbyłem ich narzekania niedbałym ruchem ręką i wyszedłem na korytarz.

Niecierpliwie czekałem, aż Kyo wreszcie otworzy drzwi.

- Nie spieszyłeś się - wyrzuciłem mu, kiedy pojawił się w progu.

- Wręcz przeciwnie - zaprotestował, wieszając płaszcz w przedpokoju. - Uwinęliśmy się szybciej, niż przewidywałem. Jutro możemy wracać do pracy, pomogę ci z transportem. Póki co, pozwól, że się rozgoszczę. A ty w tym czasie zapoznaj się z tym.

Spojrzałem pobieżnie na plik kartek, które mi wręczył. Zawierały nazwiska. Dużo nazwisk. Część z nich kojarzyłem, inne były mi zupełnie obce. Przy każdym widniała rubryczka z różnymi rodzajami danych. Cechy wyglądu, podstawowe dane, kwoty. Przy jednych dopisano czas, resztę zupełnie przekreślono. Żadnego tytułu ani wyjaśnienia, jedynie suchy zestaw informacji.

- Co to do cholery jest?

Ledwo zauważalnie się ode mnie odsunął.

- Bilans strat.

Zacisnąłem pięść, z głośnym szelestem zniekształcając kartkę.

- Czy chcę wiedzieć, co się tam do cholery stało?

- Nie chcesz.

- Dlaczego?

- Bo ja i pozostali cenimy nasze życia - skwitował Kyo. Z rękoma w kieszeniach i pokornie zwieszoną głową wyglądał jak uczeń odpowiadający przed dyrektorem za wysadzenie szkolnego kibla.

Wdech. Wydech. Względnie wyprostowałem papiery i złożyłem na pół.

- Mam nadzieję, że jakoś mi to wynagrodzisz.

Mijając mnie, położył mi dłoń na ramieniu.

- Cały czas nad tym pracuję.

- Chłopcy są w kuchni - dodałem, widząc, że zmierza w jej kierunku.

- Świetnie się składa, chętnie ich obejrzę.

Taktycznie go wyprzedziłem, żeby dotrzeć tam jako pierwszy. Będąc absolutnie szczerym, na wieść o nagłym powrocie do pracy, poczułem coś w rodzaju rozczarowania. Zdążyłem już przywyknąć do towarzystwa chłopaków i musiałem przyznać, że interakcje z nimi w tym kontrolowanym środowisku były lepsze niż przebywanie w wielkim domu zupełnie samemu. Albo z Kyo. Tak, zdecydowanie lepsze niż przebywanie sam na sam z Kyo. W ostatnich dniach zaczęły się u mnie nawet sporadycznie pojawiać myśli, że może mógłbym ich tu zostawić. Trzymać dla poprawy humoru jak psy albo kanarki w złotej klatce. Ale w końcu zechcieliby stąd wyjść, dowiedzieć się co robię, dociekać prawdy. A jeśli ją poznają i zawiadomią kogoś, albo targną się na moje życie kiedy będę z nimi sam na sam?

Białe Serca (yaoi) | aboOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz