15. Czy będę się pocić jak Rocky?

84 9 2
                                    

Czerwiec 2012

Postanowiłem wraz z Alejandro przerobić część piwnicy pod The Pearl na naszą prywatną siłownię. Nigdy nie sądziłem, że zawieszony tam worek treningowi wzbudzi tak duże zainteresowanie. Normani, Ally, Dinah, a nawet Camila przez dziewięć dni chodziły za mną i za moim przyjacielem. Chciały za wszelką cenę nauczyć się bić. Dziesiątego dnia miałem już serdecznie dość ich wiecznej obecności. Zgodziłem się. Czas pokaże czy moja decyzja będzie słuszna.

Czerwiec 2013

Przez ten rok treningi sztuk walki i samoobrony stały się niezwykle popularne. Przez chwilę nawet prowadziłem je w naszej świetlicy, ale wytrwała jedynie garstka. Wśród której jest Normani, Dinah, Ally i moja ukochana chrześnica Camila.

Coraz trudnij jest trenować dziewczynki. Od ich pierwszego treningu minął rok, a one są coraz lepsze. Zauważyliśmy również, że ta czwórka wyróżnia się znacznie od całej reszty dzieciaków z Patten, zarówno tych uratowanych jak i urodzonych w miasteczku.

Dziewczynki zaczęły interesować się nie tylko sztukami walki. Dinah na przykład upodobała sobie informatykę. Kilka razy włamała się do szkolnego systemu ocen, tylko po to, by zmienić Normami pałę w dzienniku.

Innego razu Normani Kordej ukradła moje petardy. Przez trzy godziny jeździła po ulicach Patten na swoim rowerze i rzucała w sklepowe szyldy, ciesząc się dziko z każdego głośnego wybuchu. Oczywiście młoda dostała szlaban i solidną reprymendę, ale mnie dziwi zupełnie coś innego. Dziewczyna ani razu nie chybiła. 

Ally za to oprócz baletu zapisała się w szkole na gimnastykę akrobatyczną i często widzę, jak biega po dachach przy głównej ulicy, za nic mając wysokość, stromy dach czy krzyki przechodniów. Jest jak kot.

Najtrudniej zapanować nad Camilą. Jest cicha i skupiona. Inna od pozostałych rządnych adrenaliny dziewczynek, ale ona ma oko. W perełce nikt nie chce już z niż grać, bo zawsze wygrywa. To samo w kosza czy inne sporty z trafianiem do celu. Ma czuje oko i jest niezwykle spostrzegawcza.

Nie wiem czy w ogóle powinienem tak o tym myśleć, ale ta czwórka przypomina mi drużynę z niesamowitym potencjałem.

~*~

Prosiłam Alejandro przez tydzień, by trenował mnie w piwnicy (tak samo jak kiedyś dziewczyny). Zgodził się pod warunkiem, że wezmę dodatkowe dwie godziny za barem w piątki. Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Jednak moja radość trwałą aż do poranka następnego dnia, kiedy dostała z całej siły w twarz.

— Musisz zawsze wracać do pozycji albo przyzwyczaić się do nokautów.

Poprawiła włosy i jeszcze raz natarłam na mężczyznę. Nie wyglądał na tak szybkiego i sprytnego jakim w rzeczywistości był. Robił uniki, tak jakby nie sprawiało mu to w ogóle wysiłku. Ja za to miałam serdecznie dość. Byłam spocona jak maratończyk na mecie, do tego bolały mnie ręce i łydki. Gdy tylko mój wujek powiedział, że na dzisiaj już starczy rzuciłam się na butelkę z wodą i pociągnęłam sporego łyka.

— Gdybyś nie była mokra jak wyłowiona ze stawu ryba przytuliłabym cię. — Przede mną stała Normani Yez Kordej! Zakręciło mi się w głowie. Do tego zakrztusiłam się wodą, a ta poleciał nosem. — Wiesz co ogarnij się, a ja zajrzę później.

Nie dałam jej odejść. Tylko rzuciłam się na nią.

— Nawet nie wiesz, jak tęskniłam za twoimi głupimi komentarzami!

— No już, już Mango! Uspokój się, bo się spocisz jeszcze bardziej, o ile to jeszcze możliwe.

— Wróciłyście wszystkie?

Uciekaj, Byle Dalej [Camren]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz