Prolog

313 13 38
                                    

(10 miesięcy później)

Właśnie w tym momencie dobiegła końca ceremonia zakończenia roku szkolnego.

Ten kto zdał do następnej klasy to zdał. Ten kto nie...no cóż krzyżyk na drogę.

Dipper oraz Mabel z pewnością zdali. Ale nie będziemy tutaj rozmawiać o tym jak i czy uczciwie...

-Narrator!

-Dobra, dobra cicho tam bliźniaki.

Na czym to stanąłem? A dobra...

Kiedy nasi bohaterowie wrócili do domu zaczęli od razu pakować swoje rzeczy. Mają przecież jutro autobus do sowich ukochanych Wodogrzmotów za którymi się bardzo, ale to bardzo stęsknili.

-Nie mogę się doczekać jutrzejszego dnia.- mówiła wesoło Mabel.- Pojedziemy, spotkamy ponownie naszych starych przyjaciół, wujków oraz... Wendy. Prawda braciszku?

-Tak. Ale nie myśl sobie, że coś czuje do Wendy.

-Czujesz i ja to wiem. Gdybyś nie czuł to byś już znalazł jakąś dziewczynę w szkole. Albo nie. To one ciągną do ciebie, ale ty je nie chcesz.

-Nie podobają mi się.

-Bo wiesz, że Wendy czeka na ciebie.

-Przestań! Nie ma nic pomiędzy nami i tyle. Rozumiesz.

-Niech ci będzie.

Bliźniaki pakowały się jeszcze z dobrą godzinę po czym resztę dnia spędzili robiąc różne ciekawe dla nich rzeczy.

(Następny dzień)

Pinesowie z uśmiechami na twarzy wstali pomimo, że na zegarach była piąta rano.

Za godzinę mieli mieć autobus. Szybko więc ogarnęli się oraz zjedli śniadanie.

Dipper wziął wszystkie bagaże natomiast Mabel swoją świnkę.

Rodzice odprowadzili ich na przystanek po czym pożegnali się z nimi.

Dzieci weszły do pojazdu i ruszyły w długą podróż do Tajemniczej Chaty.

(Kilkadziesiąt godzin później)

Stanley niemrawo wstał z łóżka.

Poszedł do jadalni, aby coś zjeść.

Wczoraj wrócił z Fordem, z wyprawy, którą rozpoczęli ubiegłego roku pod koniec sierpnia.

Miało być super, a wyszło jak zawsze. Choroby, sztormy, lodowce po prostu zajebiście.

Jego brat czekał już na niego przy stole.

-Co tam Stanku? Jesteś jak to dzisiejsza młodzież mówi do dupy. Co się stało?

-Nic. Po prostu ta wyprawa mnie wykończyła.

-Nie martw się. Będziesz mieć drugą, ale krótszą, bo do przystanku autobusowego. Dipper i Mabel wracają.

-Tak wiem, pryszcze. Znów przez dwa miesiące się z nimi użerać. Ale powiem ci, że ja to bym chciał z nimi mieszkać przez cały rok.

-Może kiedyś...dobra, a teraz idź coś zjeść. Za chwilę ich odbierzemy.

Braciom zjedzenie śniadania zajęło 15 minut. Po tym czasie zaczęli się ogarniać.

Kiedy mieli wychodzić przed drzwiami zobaczyli Wendy, Cuksę oraz Grendę.

-A co wy tu robicie?- zapytał się Stanek.

-Chcemy razem z wami przywitać Mabel i Dippera.

-No dobra. Chodźcie.

I tak oto pięcioosobowa grupa udała się na przystanek.

Doszli w samą porę, bo autokar już się na nim zatrzymał.

Z niego wyszły bliźniaki.

-Mabel!- krzyknęły jej przyjaciółki.

-Cuksa, Grenda!- dziewczyny przytuliły się do nich bardzo mocno.

Ich uścisk trwał baaaardzo długo.

W międzyczasie Dipper zdołał wyjść z bagażami i przywitać się z wujkami oraz Wendy.

Doszło do mini rozmowy, którą przerwał Ford.

-Dobra chodźcie do chaty. Tam pogadamy.

Ekipa ze Stanfordem na czele ruszyła w kierunku dobrze znanej już każdemu Tajemniczej Chaty.

Siema!

Witam wszystkich czytelników którzy weszli na tą książkę czy to ci nowi czy starzy którzy czytali moją poprzednią. Jak widzicie piszę o Gravity Falls. Prolog jak chyba w każdej książce o tej tematyce zaczyna się przyjazdem bliźniaków do Wodogrzmotów.

Ale luzik jak to mówił Bolec: "Spokojnie, zaraz się rozkręci".

Także na razie macie prolog, a za tydzień wlatuje pierwszy rozdział i jedziemy z tematem.

Tyle ode mnie.

Cześć!

Gravity Falls- wolność, oddać nie umiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz