Nastał dzień ataku na pałac Billa.
Stanley dwoił się i troił, aby wszystko było zrobione na czas.
Przed posesją znajdował się pseudo samolot, który mógł pomieścić ośmiu ludzi wraz z pilotem.
Prawdopodobieństwo, że rozwali się podczas lotu było bardzo duże lecz nikt na to nie zwracał uwagi gdyż każdy chciał jak najszybciej uwolnić Forda i zakończyć tą całą "wojnę".
Wraz z dowódcą na misję ratunkową mieli lecieć: Taylor, Wendy, Dipper, Mabel, Pacyfika i Preston. Ósma osoba to miały być ich bagaże, które mieli wziąć ze sobą.
W nich znajdowało się jedzenie, picie, amunicja, broń i co najważniejsze bandaże oraz leki.
Dochodziła godzina siódma czyli czas zbiórki.
Wszyscy zebrali się przed schodami.
Stanley wszedł na nie po czym ogłosił krótkie przemówienie w którym ogłosił, że wybiera się na misję, której celem jest uratowanie Stanforda oraz, że zabiera wyżej wymienione osoby. Na koniec powierzył jakiejś osobie dowodzenie resztą, która zostanie w bazie.
Po monologu udał się na zewnątrz wraz ze swoimi kompanami i powoli wszedł do samolotu.
(Tutaj puszczacie muzykę, która jest na dole)
Wszedł do kokpitu i usiadł na miejscu pilota.
Na uszy założył słuchawki po czym uruchomił maszynę.
Ta zaczęła powoli się uruchamiać.
Po około minucie śmigło, które było z przodu zaczęło się kręcić. Na początku powoli, by później przyśpieszyć.
Kiedy kręciło się z niewyobrażalną prędkością wujaszek dodał gazu przesuwając do przodu dźwignię.
Samolot zaczął powoli jechać do przodu. "Pas startowy" był bardzo krótki przez co trzeba było jak najszybciej wzbić się w powietrze.
-Wujku Stanku czy to jest bezpieczne?- zapytał się go z lekkim strachem Dipper.
-Spokojnie pryszczu, przeżyjemy. Chyba. Jak coś to już zakwaterowałem nam miejsce na pochówek.
Na te słowa chłopak przełknął głośne ślinę.
Maszyna z coraz większą prędkością zaczęła jechać po drodze.
Nagle wjechała na trawę przez co trochę zwolniła lecz i tak jechała szybciej niż samochód osobowy.
Do przepaści zostało jeszcze pięćset metrów. Była wielka nerwówka czy wszystko się uda.
Stanley w pewnym momencie pociągnął wolant do siebie.
Pojazd zaczął powoli unosić się nad ziemią lecz po chwili znów na nią powrócił.
-Dawaj, dawaj. Nie rób mi tego.
Maszyna znów uniosła się nad ziemią. Tym razem udało się jej utrzymać w powietrzu.
Lecieli lecz i tak byli zbyt nisko, aby mówić, że już jest z górki.
Teraz trzeba było się zbić jeszcze wyżej, aby nie zahaczyć o drzewa.
Samolot jednak nie chciał tego uczynić.
-Kurwa na tyle cię stać! Podnoś swoją tłustą dupę do góry!- krzyczał pilot.
Po chwili można było poczuć, że znaleźli się nad przepaścią ponieważ maszyna zaczęła spadać drastycznie w dół.
Wywołało to krzyki wszystkich lecz Stanley nie wpadł w panikę i spokojnie jeszcze bardziej do siebie przyciągnął wolant.
CZYTASZ
Gravity Falls- wolność, oddać nie umiem
FantasyWydarzenia dzieją się dziesięć miesięcy po zakończeniu serialu. Dipper i Mabel z radością kończą rok szkolny i jadą z powrotem do swoich wujków. Te wakacje chcą spędzić w ciszy i w spokoju. Niestety dawny wróg postanowił powrócić i uczynić to samo c...