Rozdział 25 "Ostateczne starcie"

42 4 14
                                    

Samolot w którym znajdowali się wszyscy partyzanci był już blisko celu.

Potwory, które pilnowały pałacu zauważyły maszynę i wszczęły alarm.

Rozpoczęła się walka o to, aby jak najwięcej ludzi przetrwało i wylądowało w pałacu Billa.

Na sam początek samolot zaatakowały diabły, które patrolowały pobliski teren.

Było ich mało przez co poradzono sobie z nimi bardzo szybko.

Partyzanci byli coraz bliżej budynku.

Jeden z demonów, które stały przy oknach poleciał do Ciphera, aby powiadomić go o zbliżającym się niebezpieczeństwu.

Billa znalazł w sali gdzie był jego tron.

"Siedział" on na nim i popijał francuskie wino półwytrawne.

-Panie.- rzekł diabeł.

-Słucham cię.

-Ludzie nas atakują.

-Ilu ich jest?

-Nie wiemy, ale leci w naszym kierunku jeden samolot.

-Dobra, pewnie chcą mnie dorwać. - po tych słowach Cipher "wstał" i postrzelał palcami. - Czas na prawdziwą zabawę. Weź przyprowadź tyle demonów i potworów z piekieł ile możesz.

-Tak panie. - diabeł ruszył w kierunku jednej z wież.

Gdy dotarł na jej sam szczyt dmuchnął w wielką trąbę, która przywoływała posiłki.

Po paru sekundach ziemia się rozstąpiła, a z niej wyleciały setki piekielnych demonów.

-No to mamy przejebane. - powiedział Stanley, który był kapitanem maszyny.

-Co teraz robimy?- zapytał się go Preston, który pełnił rolę drugiego kapitana.

-Lecimy na całego w ten jebany fort. Musimy złapać Billa. Innej okazji już nie będzie.

Samolot przez korekty Stanka zaczął szybciej lecieć przez co demony miały kłopoty z zaatakowaniem go.

Niektóre jednak pomimo tych trudności potrafiły złapać się za jakąś część maszyny i wejść do środka.

Tam od razu dostawały w łeb od broni Forda.

Plan zatrzymania samolotu partyzantów poszedł na marne.

Teraz trzeba było przygotowywać się na to, aby jak najszybciej zestrzelić maszynę.

Tutaj jednak też plan nie wypalił gdyż kule ognia wystrzelane z katapult nie mogły go dosięgnąć.

Zanim rozpoczęto desant partyzanci ostrzelali miejsca w których znajdowali się wrogowie, aby nie przeszkadzali im podczas lądowania.

Kiedy według Stanleya sytuacja była dobra rozpoczęto desant.

Brała w nim udział połowa ludzi gdyż ta druga miała za zadanie strzelać z samolotu do wroga.

Stanley był w grupie, która miała się desantować dlatego też powierzył dowództwo nad maszyną Prestonowi.

Minęło jeszcze z dziesięć minuta zanim nie rozpoczęto desantu.

W tym czasie dokańczano likwidację wrogów którzy stanowili zagrożenie dla spadochroniarzy.

Na znak Stanka grupa desantowa wyskoczyła.

Otwarto spadochrony i spokojnie leciano w miejsca gdzie jest najmniej wrogów.

Gravity Falls- wolność, oddać nie umiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz