Rozdział 5 "We'll meet again"

112 4 25
                                    

Dipper smacznie sobie spał.

Słyszał jeszcze przez chwilę jak na dole wujek Stanek ogląda "Rodaków Kamratów".

Nagle wszystko ucichło.

Cisza była bardzo niepokojąca.

Brunet postanowił otworzyć oczy.

W sąsiednim łóżku nie było jego siostry.

Powoli położył swoje nogi na ziemi po czym wstał.

W mgnieniu oka podłoga zapadła się, a on wpadł w czarną otchłań.

Oczywiście musiał krzyczeć.

Po chwili jednak przestał widząc, że lewituje.

Zastanawiało go czy ten sen jest już tym właściwym.

Szybko się przekonał że tak.

-Witaj Sosenko! Znowu się spotykamy! Po tylu miesiącach...-rzekł uradowany Bill, który pojawił się za plecami naszego bohatera.

Chłopak odwrócił się w jego stronę.

-O widzę, że nasza Soseneczka nie jest zadowolona. Spokojnie nie zrobię ci krzywdy. Na razie...-te ostatnie słowa demon wypowiedział nieco ciszej.

Pstryknął palcami.

Bohaterowie przenieśli się do ekskluzywnego pokoju.

Pines w magiczny sposób został usytuowany na kanapie natomiast Bill "usiadł" na krześle.

-Dziękuje ci bardzo za to, że pomogłeś mi się wydostać z tego kamienia. Gdybyś nie uścisnął mi ręki to bym dalej siedział tam uwięziony.

-Ale...przecież cię zabiliśmy.

-Pff... wystarczyło wypowiedzieć pewne małe zaklęcie i już się było wśród żywych. Tylko ceną za to było uwięzienie w kamieniu. Na szczęście ty mnie uwolniłeś. Jestem ci naprawdę wdzięczny aż bym ci dał buziaka, ale na niego nie zasługujesz.- demon wybuchł śmiechem.

-Nie rozumiem. Jakie zaklęcie?

-Oj już Sosenko przestań tak myśleć, bo ci wypali opony mózgowe. Po prostu poprosiłem siłę wyższą o to, aby tu powrócić.

-Boga?

-Gdzie tam. Tego bardziej na dole. Bóg pojechał sobie na wypoczynek, a Jezus jest zajęty przyjmowaniem zmarłych więc nie ma czasu, aby pilnować zła. A jak mówi przysłowie: "Gdy kota nie ma to myszy harcują". Tak więc trzeba wykorzystać czas i przejąć władze na tym i innymi wymiarami. Wtedy razem z moich kolegą z piekieł przeciwstawimy się tym dobrym i zwyciężymy. Będziecie musieli mnie czcić inaczej będzie po was.

Ta wiadomość przeraziła Dippera.

Bill skumał się z samym szatanem i teraz chcą razem przejąć nie tylko ten świat, ale też inne.

Jeśli wygrają całą ludzkość czeka śmierć.

-A kiedy chcesz to zrobić?- zapytał się bojaźliwie chłopak.

-Oj nie martw się mój cukiereczku. Nie zabiję cię. Ja cię wykończę! Będziesz zdychał w wielkich cierpieniach wraz ze swoimi bliskimi, a ja będę się patrzył i śmiał z waszej agonicznej śmierci.- po tych słowach demon ponownie wybuchł śmiechem.

Ten śmiech nie miał charakteru żartobliwego. Był to śmiech mordercy, który patrzy się na śmierć innych ludzi i się tym cieszy.

-Ale wracając do twojego pytania. Za niedługo. Muszę tylko skumać się z jednym gościem. Jeśli przyjmie propozycję to można działać. Jeżeli nie to troszeczkę poczekamy, aby się wzmocnić o innego kolegę.

Gravity Falls- wolność, oddać nie umiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz