65

64 5 2
                                    

Na stole wigilijnym gotowe już były dania, także każdy się już dobierał do potraw. Rozalia niestety nie była skuszona strasznie na jakiekolwiek jedzenie. 

Rozglądając się po potrawach poczuła na swoim barku czyjąś rękę, o dziwo delikatnie położoną. Swym wzrokiem luknęła na tą jakże osobę. 

- Eren! - rzekła zadowolona - A gdzie Armin i Mikasa? 

Nie zauważyła ich w pobliżu, i szczerze miała nadzieję że przypadkiem nie zajęli miejsc naprzeciw niej.

- Zaraz przyjdą, Mikasa miała jakieś swoje problemy z włosami. Kobiece sprawy - podkreślił 

" Kobiece sprawy? I Armin jej pomaga? Najpewniej było tak, że poprosiła Erena, ale ten jakże dumy z siebie mężczyzna oczywiście jej odmówił, każąc tym Arminowi zrobić to za niego"

- Spoko - odpowiedziała, odrywając wzrok z niego

Brązowowłosy usiadł obok niej, co stwierdzało że zostało jeszcze cztery miejsca. Trzy naprzeciw, oraz prawe wolne miejsce. Liczyła na to, że Armin zdecyduje się tu usiąść, a nie Jean, czy może Sasha.

Nie chciała aby jej sen stał się prawdą.

- Allelujaa! Allelujaa! Módlmy się wszyscy!! Taaak! - słyszała krzyki dobiegające z korytarza

" Armin? Niemożliwe "

Dziewczyna natychmiast spojrzała na Erena, który również tak postąpił. Byli oboje nieco zdziwieni, a reszta raczej nie zainteresowana krzykami. 

- Czy..? Czy to jest pijany Armin? - upewniła się brunetka, nadal patrząc na bruneta.

- Tak..

Chcieli oboje wstać aby go nie wpuścić do tej zacnej wielkiej kolacji. Niestety blondyn był szybszy. Wszedł z wielką empatią, trzymający w ręce w połowie puste whiskey. A za nim Mikasa, która nie była zadowolona z jego zachowania.

Nie było chwili aby ta dwójka wstała i szybko ruszyła z "wielką misją" przed nimi, ponieważ Arminem zainteresowała się już cała sala, śmiejąc się przy tym. Blondyn raczej zlekceważył to i ruszył do Erena i Rozalii.

Denerwuje mnie twoja uporczywość!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz