68

62 5 3
                                    

Minęło z dobre dwie godziny. Wszyscy ze sobą rozmawiali już w dobrym stanie upojenia, niektórzy dalej podjadali kolację, a pozostała część czyli Rozalia Eren i Mikasa rywalizowali w różnych wyzwaniach. Kto wypije pierwszy, kto pierwszy powie zwierzę, które zaczyna się na O, i tak mijały im godziny.

Mikasa stwierdziła że musi pójść do Armina zobaczyć jak z nim, a Eren pilnie do toalety. Także dziewczyna została sama. Nie ukrywając była już dobrze wstawiona, uśmiechała się do każdego bez znaczenia ledwie trzymając drinka w ręku. 

Prawie upuszczając kubek, poczuła jedynie jak ktoś złapał jej kubek trzymając ją za rękę. Była nieco zaskoczona, że ktoś to w dość szybki sposób zauważył i w dobrą porę. Podniosła głowę i rozczarowała się takim widokiem. 

- Jean? Dziękuję? 

Lecz ten nadal nie chciał puścić jej kubka, dalej trzymając ją za dłoń.

- To chyba czas najwyższy byś powróciła do pokoju, co?

- Chyba kpisz ze mnie? Kim ty jesteś? Moim ojcem, żeby tak mówić? - zdenerwowała się nieco brunetka 

Jean jedynie westchnął, i zaczął się śmiać. Zdezorientowało to trochę dziewczynę, ponieważ w tym nic śmiesznego nie było. W końcu puścił jej kubek, i rzekł

- Żartowałem. Nie wiedziałem że weźmiesz to bardzo do siebie Rozi.

- Nie przypominam sobie, żebyśmy się pogodzili Jean..

- To może czas najwyższy?

Rozalia była naprawdę zdziwiona jego postawą, zachowywał się inaczej niż zawsze. Zamrugała kilkukrotnie patrząc na niego, przypomniała znów swoje bliskie zbliżenie do Jeana. Była wtedy taka spontaniczna, odważna. Postanowiła że tym razem da upuścić swoim emocjom ponownie. I zbliżała się do jego twarzy, już coraz bliżej, bliżej. Czuła się jakby czas się bardzo spowolnił. 

Aż w końcu dotknęła jego warg. Nie spodziewała się, że również odwzajemni ten gest. Poczuła tylko jak Jean łapie ją w talii, i przybliża bardziej ku sobie. 

Ta chwila po prostu była dla nich. Nic nie było wokół, jakby byli w pustce. Wszystkie odgłosy zagłuszone. Słyszeli tylko oklaski i cieszących się Conniego i Sashy. Dziewczyna naprawdę dała upuścić swoje emocje. Czuła się wniebowzięta. Nie myślała o konsekwencjach. 

Usłyszała tylko głośny krzyk Erena

- Rozalia!

I już nic nie usłyszała, pustka. Nie czuła już warg Jeana, nic nie czuła. Jakby była martwa...

Denerwuje mnie twoja uporczywość!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz