Wrodzy z piątego piętra

8 3 1
                                    

Szliśmy ulicą
Jakoś inaczej
Patrzyliśmy zawsze
Nie tak jak powinniśmy
Myśleliśmy o wszystkim
Nie tak, jak tego chcieli

Żyliśmy tak
Jakby nigdy nas nie było
Umieraliśmy tak
Jakby to stanęło się dawno

Zawsze byłem
Raczej tak na boku
Chciałem mało
Tylko miłego wzroku

Nie zasługiwałem na to
Gdy młodsi widzieli mnie i tych dwóch
Uważali nas
Za wyższych 
Mówili o nas
Zobacz, to największy wróg

Każdy się nas bał
W sumie nie wiem czemu
Skakaliśmy płotami
Biliśmy się dzidami
Pluliśmy i klnęliśmy
Cała ulica nasza

Gdy tylko przeszliśmy przez próg
I trzasnęły drzwi
Nie od razu zrozumieliśmy
Że tu każdy z nas drwi

Wszystko, co mieliśmy
Cały miejski respekt
W jednej chwili
Straciliśmy
Mówili, że to się nazywa dom

❝Płomienie Słońca   ❮Wiersze❯❞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz