Razem z moimi przyjaciółmi stoję na boisku szkolnym i przyglądam się mojemu zespołowi. Nagle zauważam że Linda, która jest głową cheerleaderek siedzi, nie ćwicząc ze sowim zespołem. Chciałam tam iść, lecz Margerita złapała mnie za nadgarstek, po czym odparła.
-Madison, pamiętasz o naszej grze w pytanie czy wyzwanie wczoraj?
-No tak i co?
-Masz zaległe wyzwanie, pamiętasz?
-No właśnie! - reszta krzyknęła chórem.
-Jakie to było wyzwanie? - rzekłam zrezygnowana.
-Miałaś przytulić dziewzynę.
-No, ale przytuliłam ciebie idiotko
-Ja się nie liczę. - poruszyła dwuznacznie brwiami.
-O co ci chodzi? - dopytywałam
-Do Lindy? Przecież to moja przyjaciółka, a nie obca osoba.
-Ale idź.
-Okej? - odparłam pytająco
Podeszłam do dziewczyny i przytuliłam ją.
-Madison? Co ty robisz?
-E nic- uciekłam szybko z tamtąd w stronę reszty.
-Zaliczone.
-Niee, nie zaliczone- zaśmiał się James
-Co? Wy na łeb upadliście.-Mam was dość idę sobie- prychnęłam, zabrałam swoje rzeczy i poszłam w stronę szkoły.
-Ej! -usłyszałam głos Lindy.
-No?
-Co to miało znaczyć?
-Co?
-Ten.. Przytulas?
-Aa to zwykle wyzwanie- uśmiechnęłam się krzywo
-Mhm- westchnęła dziewczyna i usiadła na poboczną ławkę.
-Półgłówku! - zawołał Jay- brat Lindy.
-Czego leszczu?
-Idziesz dziś do mnie na imprezę i ty tez- wskazał na mnie. - Bez wymówek!Wsiadaj Linda, ty też Madison, odwiózę cię.
Wsiadłyśmy do samochodu chłopaka i wysadził mnie pod domem, mówiąc, że przyjedzie po mnie o 19, więc mam 4 godziny na przygotowanie się.Kiedy miałam godzinę czasu, dopiero wtedy zaczęłam się przygotowywać, cała ja. Szybko ogarnęłam włosy, które spięłam w lekkiego koka. Z szafy wyciągnęłam czerwoną sukienkę z rozcięciem sięgającą pod kolana. Zrobiłam dosyć mocny makijaz jak dla mnie, wzięłam do tego czarną torebkę i ruszyłam podbijać parkiet. Przyjechał po mnie Jay, gdy byliśmy już na miejscu, weszłam do domu, od razu udało mi się pouczyć zapach nikotyny oraz alkoholu. Przekroczyłam próg, było tam więcej ludzi, niż myślałam, już zaczynało mi się robić niedobrze. Szukałam w tłumie znajomej twarzy, zobaczyłam Lindę. Podeszłam do niej.
-Cześć.
-O hej.
-Jak tam? - spytałam krzycząc przez tłum.
-Jest okej!
-Idę się napić! - krzyknęłam po czym się zaśmiałam.Linda
Szukałam Madison, nigdzie jej nie było, aż w końcu ujrzałam ją jak pije kolejnego i kolejnego shota, postanowiłam do niej podejść i zapytać:
-Madison, dobrze się czujesz?
-Linduniu, wspaniale!
-Em.. Okej- widziałam że dziewczyna ledwo trzyma się na nogach, ale postanowiłam iść gdzieś usiąść, zrobiłam pierwszy krok w stronę parkietu, a Madison pociągnęła mnie za rękę.
-Stój, gdzie idziesz złotko?
-Madison, uspokój się. Jak skończyłam mówić dziewczyna pociągnęła mnie w stronę parkietu. Zaczęłyśmy tańczyć. Minęło już trochę czasu odkąd tańczymy, już nie mogę jej znieść jak mówi te swoje gadki.
-Madison, skończ już.
-Co? Nie denerwuj się.
-Mówię skończ.
-Tak? No to najlepiej zakończmy tą przyjaźń na zawsze, zaczynasz mnie irytować kobieto! -odparła wkurzona Madison. Zachowuje się jak małe dziecko obrażając się o to, że nie chciałam jej słuchać, jej słowa mnie poruszyły, nie wiedziałam jak zareagować, pobiegłam na świeże powietrze i usiadłam na schodach.
-A wam co? Było was słychać na cały dom- zaśmiał się Jay
-Nie twój interes.
-Siostra, co ci się dzieje ostatnio, nic mi nie mówisz- przewrócił oczyma.
-Jaaay, jestem śpiąca- odparła Madison prawie rozwalając drzwi wejściowe.
-Zaprowadze ją- rzekłam szybko
-Nie chce z nią- Madison zachowywała się jak mała, obrażalska dziewczynka.-Dobrze to odprowadź ją do pokoju, na górze pierwsze drzwi po prawej- rzekł Jay.
Jest to poprawka tego rozdziału mam nadzieję że brzmi lepiej niż wcześniej. Rozdział jest krótki, dla zapoznania się z książką :)
CZYTASZ
DIABEŁ MIŁOŚCI (DO POPRAWKI) Pls Nie Czytajcie
RomanceMadison jest kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej, przez co zna ją cała szkoła. Jest codziennym tematem do plotek uczniów, w których przewija się to, że dziewczyna idealnie by łączyła się z jej koleżanką Lindą. Obie sądzą, że to jest zwykła plotk...