-Masz tydzień na pokochanie mnie i tego co cię czeka.
-Co? - wytrzeszczyłam oczy.
-Dziękuj swojemu kochanemu braciszkowi, przez niego tu teraz jesteś złotko.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Panie Zacku, zastawili ulicę! - krzyknął kierowca.
-Kurwa Mike zawracaj do cholery!
Korzystając z okazji chwyciłam za klamkę od samochodu, otworzyłam, lecz drzwi były zamknięte, super, nigdy stąd nie wyjdę.
-Już ci z nami nudno? - rzekł Zack.
-A żebyś wiedział, że tak.
-Przykro mi, ale stąd nie wyjdziesz.
-Czego chcesz psycholu?
-Przeprosin od Nate'a Black'a, znasz mniemanego mężczyznę?
-Co ja mam z tym niby wspólnego?!
-To już musisz się domyślić sama.
Byłam nabuzowana, ten typ nie dość, że był nie do wytrzymania, to jeszcze mnie irytował. W pewnym momencie poczułam jak zmęczenie nade mną zawładnęło, przymknęłam powieki, wygodniej poprawiając się na fotelu. Wiedziałam, że nie mogłam teraz zasnąć, lecz wewnątrz i tak wiedziałam, że z Connorem nie mam najmniejszych szans.
W głowie cały czas miałam jego słowa masz tydzień na pokochanie mnie cały czas nie rozumiałam jaki był przekaz tych słów, czułam się jak lalka, z którą można robić co się żywnie podoba, targały mną emocje, głównie złość, a przede wszystkim to, co zrobi ze mną ten psychopata.Nate
-O w mordę- chwyciłem się za głowę, czując dość mocny ból. -Madison! - zerwałem się i pobiegłem na zewnątrz. Nikogo tam nie było, wyciągnąłem swój telefon dzwoniąc po chłopaków, w tym samym czasie kierując się do swojego samochodu.
-Halo? - rzekł głos po drugiej stronie.
-Tim, Madison jest w niebezpieczeństwie, rezydencja Connora, włożyłem jej do kieszeni nawigator, namierz ją. Sms-em wysłałem ci namiar, weź chłopaków i jedźcie za nimi! Teraz! - powiedziałem, po czym się rozłączyłem.
Usiadłem za kierownicą, kierując się tam, gdzie również kazałem chłopakom. Wiedziałem do czego jest zdolny ten psychol, był szefem tej całej nowojorskiej mafii, sam Bóg nie wie co z nią teraz zrobi. Chce uratować moją biedną, małą siostrzyczkę z rąk tego kretyna!
Tim
-Chłopaki! Bierzcie samochód, jedziemy! - serce biło mi tak równie mocno jak buzująca we mnie złość, zarzuciłem swój czarny płaszcz dosięgający mi do kolan, a z pas włożyłem glocka, zbiegając do piwnicy po karabin, w razie mocnej potrzeby. Wpakowałem się do sportowego samochodu, zaraz za mną zrobili to chłopcy. Pojechaliśmy tam, gdzie wskazywała lokalizacja. Wybrałem numer do Black'a. Po odczekaniu paru sygnałów, odebrał.
-Jedziemy, z chłopakami spakowaliśmy broń.
-Kurwa! - krzyknął Nate.
-Co jest?
-Punkt zniknął.
-Jak.. - spojrzałem na nawigator, było tak, jak mówił Nate. Straciliśmy ślad, po Madison, mojej ukochanej Madison.
-Kurwa!!! - krzyknąłem ile sił w płucach, rozłączyłem biorąc do ręki magnetofon.
-Chłopaki. Straciliśmy nadajnik.
-Zrobiłem kopie. -rzekł Jacob.
-Jesteś genialny, wyślij mi ją, reszcie też.
-Już to zrobiłem stary.
Całe szczęście- pomyślałem. Ponownie dzwoniąc do Nate'a, mówiąc o tym, co pare sekund wcześniej powiedział mi Jacob.
Na szczęście w kopii wszystko się zgadzało i pokazywała nam lokalizację, za nim właśnie zniknęła. Mieliśmy nadzieję, że nie oddalili się zbyt dużo.
Do miejsca mieliśmy niespełna 4 minuty.Gdy dojechaliśmy na miejscu był również Nate, krzyczący coś do telefonu. Wysiadłem z samochodu, po czym podszedłem do niego, wraz z resztą.
-Nie rozumiecie, co macie robić?!! Za co wam płace kretyni?!!
-Oho zaczyna się- stwierdził Void, na słowa Blacka.
-Ej, czy to czasem nie samochód Connora? - wskazał Jeremy
Ok to na tyle, weny brak, będę poprawiać ta książkę, bo pojaisaja się strasznie cringowe i nie dopasowane sceny :// miłego dnia/wieczoru/nocy!
CZYTASZ
DIABEŁ MIŁOŚCI (DO POPRAWKI) Pls Nie Czytajcie
RomanceMadison jest kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej, przez co zna ją cała szkoła. Jest codziennym tematem do plotek uczniów, w których przewija się to, że dziewczyna idealnie by łączyła się z jej koleżanką Lindą. Obie sądzą, że to jest zwykła plotk...