-Coś się stało Linda?
-Jedźmy do apteki, ta nad spożywczakiem jest otwarta jeszcze.
-Jasne, a coś się stało?- spytałam podenerowana.
-Mam pewne podejrzenia, jedźmy, proszę.Na słowa Lindy wyjechałam z jej pojazdu i od razu pojechałam z nią do apteki. Gdy już dojechaliśmy powiedziała:
-Śpisz dziś u mnie, rodziców i tak nie ma, okej?
-No dobrze, a coś się...
Zamknęła drzwi i pobiegła do apteki, która zaraz miała być zamykana. Czekałam na nią w samochodzie przeglądając instagrama. Weszła do samochodu, z siateczką.
-Co tam masz? - rzuciłam.
-Zobaczysz w domu.
-Okej.Jechaliśmy całą drogę słuchając radia nie odzywając się do siebie żadnym słowem. Zadzwoniłam do brata, że zostaje u Lindy, aby nie czekali na mnie.
Gdy dojechałyśmy pod jej dom, zamknęłam samochód i szłam za nią. Po wejściu do domu ściągnęłam z siebie niepotrzebne ubranie i szłam za Lindą, która jak poparzona biegła do toalety.
Zapukałam, nie odpowiadała.-Ej Linda!
-C-co?!
Jej głos się łamał. Otworzyłam drzwi łazienkowe, których na szczęście nie zamknęła. Trzymała w rękach test ciążowy.
-Linda...Dziewczyna podała mi test, po tym objęła mnie i zaczęła szlochać. Spojrzałam na przedmiot. Pozytywny.
-Linda! Gratuluję!
-Nie chce tego dziecka.
-Co?
-To co słyszysz!
-A-ale z kim? - zapytałam.
-Charlie...
-To wspaniały mężczyzna! Napewno będzie się cieszył.
-Jesteśmy ze sobą dopiero pare miesięcy, a już to- wskazała na brzuch.
-Jutro mijają 4 miesiące waszego związku, tak?
-Mhm.
-Możesz mu to wręczyć.
-Jak? Powiedz mi jak?
-Będę z tobą.
-Napewno?
-Napewno- przytuliłam dziewczynę.
-Kiedy to się stało?
-Nie wiem...
-J...
-Czekaj! Wiem! - przerwała mi. - Podczas imprezy, znaczy po, jak byliśmy pod wpływem...
-O mój...
-Ta...
-Nic się nie dzieje, tulas?
-Tulas- dziewczyna znów zaczęła zalewać się łzami.
-Zapakujemy i jutro mu wręczymy, dobrze?
-Tak, dziękuję.Z płaszcza Lindy rozszedł się dźwięk dzwoniącego telefonu, wzięła go do ręki. Zbladła.
-Charlie- rzekła.
-Odbierz.
-Halo?
-Daj na głośny- szepnęłam.
-Jak się czujesz skarbie?
-Jest w porządku, a co?
-Ostatnio było źle, martwię się.
-Nic mi nie jest.
-Napewno?
-Tak, tak.
-No dobrze, moglibyśmy się jutro spotkać, muszę ci coś przekazać, raczej wręczyć.
-Ja też muszę ci coś powiedzieć. - jej głos się łamał.
-Już nie mogę się doczekać, przyjechać do ciebie?
-Nie trzeba, dziękuję.
-W porządku, dobranoc mała, buźka.
-Papa, buziaki, kocham cię.
-Ja ciebie też, papa.
Dziewczyna rozłączyła się, po czym zapytała:
-Dobrze wyszłam?
-Jak najbardziej!
-To super!Zaśmiałyśmy się, aż zadzwonił mój telefon.
-Charlie..
-Co?
-No dzwoni!
-Odbierz daj głośny.
-Dobra.
-Halo?
-Rozmawiałem z Lindą.
-I jak?
-Jutro się spotykamy.
-To super.
-Ta, mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-Też mam taką nadzieję.
-Dobra, ja lecę spać, żeby się przygotować.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Rozłączyłam się.-O co chodzi?
-Nie wiem. Powiesz mu?
-Lepiej jutro niż wcale.
-Cieszę się, idziemy coś oglądać?- zaproponowałam.
-Jasne, oglądamy "Don't look up"?
-Tak, czekałam aż to powiesz!Zrobiłyśmy popcorn, po tym wzięłyśmy się za oglądanie wybranego przez nas filmu. Kiedy skończyłyśmy oglądać porwałyśmy się w objęcia Morfeusza.
Gdy obudziłam się rano, zegar wskazywał 8:30, z tego co Charlie napisał Lindzie spotykają się w parku o 15, więc miałam dużo czasu, aby ją przyszykować. Dziewczyna wciąż spała, a ja postanowiłam zrobić naleśniki. Kochała je. Zeszłam do kuchni, po czym wzięłam się za śniadanie. W trakcie zadzownił mój telefon. Był to Timmy.
CZYTASZ
DIABEŁ MIŁOŚCI (DO POPRAWKI) Pls Nie Czytajcie
RomansaMadison jest kapitanem szkolnej drużyny siatkarskiej, przez co zna ją cała szkoła. Jest codziennym tematem do plotek uczniów, w których przewija się to, że dziewczyna idealnie by łączyła się z jej koleżanką Lindą. Obie sądzą, że to jest zwykła plotk...