XVIII

16 3 0
                                    

Lisek przestał warczeć. Zbliżył się do Szopa najbardziej, jak było to możliwe, pokazał wszystkim kły, po czym... zaczął bzyczeć. Dokładnie tak. Bzyczał głośno, tworząc niespotykaną melodię. Wszystkie stare zwierzęta padły na ziemię ze śmiechu, gdy wtem do nory wleciał rój pszczół na czele z samą królową.

Waleczni rycerze, przyodziani w lśniące zbroje, od razu przystąpili do ataku. Śmiech szybko zastąpił wrzask i pisk podstępnych mieszkańców lasu. Królowa wyprowadziła przyjaciół na zewnątrz i siadła rudemu na nosie. Po chwili reszta pszczół również opuściła pole bitwy. 

- Bzbzbzzzz bzz bzbzbzbzz - powiedziała królowa.

- Bzzzz bzzzbzzbzbzbzbzzz bzz - odezwał się Lisek, na co Szop stanął na dwóch łapkach i podrapał się po głowie zdziwiony i przechylił ją delikatnie. - Królowa powiedziała, że zaprasza nas na kroplę miodu, a ja podziękowałem jej za ratunek - wytłumaczył przyjacielowi i puścił do niego oczko. 

- Skąd ty znasz pszczeli język? - zapytał szaraczek po chwili milczenia.

- Wytłumaczę Ci za chwilę - szepnął i ukłonił się królowej.

Ta odleciała, a za nią reszta poddanych. Mali towarzysze pognali na swoich czterech łapkach najszybciej jak tylko się dało. W niedługim czasie dotarli na miejsce. Robotnice od razu przyniosły im wszystkim po kropli miodu. Rzecz jasna krople były odpowiednie do wielkości pijących. Rycerze szybko nabrali sił i udali się do swoich obowiązków, władczyni wyszeptała coś na rude uszko, lisek ukłonił się, po czym pszczółka odleciała. 

Lisek i Szop wylizali pyszczki z napoju, usiedli wygodnie na zimnym mchu. Odetchnęli z ulgą a ich powieki zaczęły być coraz cięższe.

SzopOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz