Pov Kyara
Minęło ponad dwadzieścia lat od kiedy jestem żywym towarem. Waru, czyli istota, która mnie kupiła, trzymał w rękach cały mój los. Nie pozostawało mi nic innego, jak z godnością przyjąć to co mnie czeka. Zazwyczaj do moich obowiązków należało sprzątanie, opieka nad zwierzętami i najgorsze ze wszystkich czyli usługiwanie mojemu właścicielowi. Zazwyczaj są to rozkazy bym przyniosła posiłek, pościeliła łóżko, przyszykowała kąpiel. Czasem wysyłał mnie również na bardziej niebezpieczne misje wykorzystując moją zdolność przemiany w Wielką Małpę. Zdarzają się jednak momenty, że facet się nudzi. Waru każe mi wtedy zabawiać go na różne sposoby, często przekraczając przy tym moją osobistą bańkę. Nie bronię się, ale nie z braku chęci czy umiejętności lecz z powodu ograniczenia jakie zostało mi założone. Kilka razy myślałam, że uda mi się uwolnić od obroży. Niestety, Waru od razu zauważył, że przyzwyczajam się do bólu i udoskonalił prezent od Freezy. Teraz, nie tylko pieścił mnie prąd lecz przy każdej przekroczonej barierze, obroża wstrzykiwała mi końską dawkę środka nasennego. Jak to działa? Nie mam stuprocentowej pewności, ale na tyle na ile sama byłam w stanie to zbadać, nie jest to estetyczne i bolesne. Obroża ma bowiem wbudowane dwa pojemniki na środek usypiający. Przechodzą przez obrożę, zaaplikowane igłami po lewej i prawej stronie mojej szyi. Odebrał mi również, możliwość posiadania dzieci w przyszłości. Nie wiem jaki miał cel lub czego się obawiał. Pewnego dnia zabrano mnie na salę operacyjną i gdy się obudziłam dostałam właśnie taką informację. Na początku byłam zdruzgotana ale teraz... Teraz po prostu czasem, gdy widzę blizny, marzę jakby to było założyć własną rodzinę.
-Do której się wylegujesz? To nie hotel! Wstawaj szmato! -Ostry ból przeszył moje ciało.
Trzymając się za brzuch otworzyłam oczy i dostrzegłam, stojącego nade mną strażnika. Uśmiechał się i ponownie wymierzył cios, trafiając mnie w miednicę. Odwrócił się i wyszedł, a ja tak bardzo żałowałam, że nie mogę go zabić. Czekał mnie kolejny dzień udręki. Mimo to wyszłam z pokoju. Wdrapałam się po schodach na górę i skierowałam do dużej sali. Szłam długim korytarzem lecz zatrzymałam się nagle i schowałam za filarem. Przed drewnianymi wrotami zobaczyłam Waru i kilku, wyżej postawionych, żołnierzy. Chwilę rozmawiali, ale po chwili, drzwi otworzyły się i Waru zaprosił gestem ręki żołnierzy do pomieszczenia. Na moje szczęście drzwi nie domkną, więc postanowiłam podejść o spróbować posłuchać rozmowę. Być może informacje będą cenne. Przyległam lewym bokiem i wyjrzałam przez szczelinę. Wszyscy stali przy hologramie wszechświata, na którym czegoś szukali.
-Tutaj! Widzisz? -Waru ożywił się i zacierał ręce ze szczęścia. Tylko dlaczego?
-Widzę. To planeta Mommasu. Po co nam ją pokazujesz? -Odezwał się jeden z nieznajomych.
-To jest nasz cel. Wybierzemy się tam za miesiąc.
-Ale... Po co?
No właśnie... Po co oni chcą tam lecieć? Czyżby znowu planowali podbić jakąś planetę? A może... Wspomnienie o eksplozji planety Vegeta sprawiło, że poczułam przypływ gniewu, lecz musiałam się opanować. Chciałam się dowiedzieć co kombinują te karaluchy.
CZYTASZ
If I could I'd get you the moon //Dragon Ball
FanfictionJedną z najbardziej tajemniczych rzeczy we wszechświecie jest saiyańska legenda o Szafirowym Wężu. Kyara to ostatnia saiyańska kobieta, która żyje w niewoli by odnaleźć legendarne stworzenie i zdobyć zamkniętą w nim moc dla swojego oprawcy. Gdy jedn...