Ktoś mocno pchnął mnie do przodu. Wpadłam przez masywne drzwi, lądując na podłodze przed wszystkimi. Stało tam około dwudziestu osób i każdego oczy, zwrócone były właśnie na mnie. Byli to zwiadowcy lub zwykli żołnierze. Łatwo było ich rozróżnić. Żołnierze mieli zbroje w kolorach czerwieni i żółci. Zwiadowcy zawsze ubierali się w ciemne odcienie zieleni, brązu lub czerń. Do tego posiadali znacznie wymyślniejsze bronie. Zapewne miały być przydatne przy starciu z tym, co mieszka w dżungli lub ze mną. Wśród nich stał również Keaur. Również ubrany był na czarno z tą różnicą, że miał na ramieniu czerwoną przekąskę. Oznaczała najwyższe stanowisko, zaraz po Waru. Na masywnym tronie siedział wspomniany przywódca ich wszystkich. Trzymał rękę na podłokietniku i opierał brodę na dłoni. Patrzył wprost na mnie. Byłam pewna, że zastanawiał się co zrobić z faktem, że kolejny raz zostałam przyłapana. Chyba złudnie jednak, liczyłam, że mi się upiecze.-Przyłapałem ją na podsłuchiwaniu. -Odezwał się zwiadowca, który mnie pchnął.
To koniec. Wszystko stracone. Noce, które przeznaczyłam na obmyślanie planu i obserwacje poszły na marne. Waru uśmiechnął się drwiąco, podszedł i wymierzył mi policzek. Gdy upadłam dostałam strzał elektryczny z obroży na szyi. Wiłam się po posadzce walcząc o każdy oddech licząc, że za chwilę to się skończy.
-Taka pewna się zrobiłaś? -Waru ścisną mi krtań. Dopiero co siedział, a w ułamek sekundy stał już przede mną. -Jeszcze sobie pożyjesz, przynajmniej do momentu aż znajdziesz Szafirowego Węża. Potem nie będziesz mi już potrzebna, a to nadejdzie wkrótce. Do tego czasu będziesz pod całodobową obserwacją.
Zostałam zaprowadzona do swojej komórki. Na zewnątrz, przez cały czas miał stać strażnik i pilnować, bym nie wychodziła bez rozkazu. Czułam gniew, frustrację i strach, bo co mogłam zrobić w takiej sytuacji. Byłam głupia i dałam się nabrać. Nie pilnował mnie, bym poczuła się zbyt pewnie, odsłoniła i popełniła błąd, taki jak przed chwilą. Może wolność wcale nie jest mi pisana? Może do końca życia będę usługiwać temu tyranowi i patrzeć jak zabija bezbronnych, niewinnych ludzi? Wstałam i zaczęłam spacerować po małym pokoiku. Trzeba myśleć szybko i dokładnie. Nie mogę tu zostać. Musiałam wymyślić coś, co pozwoliłoby wydostać się z tego pomieszczenia. Skoro dowiedział się o wszystkim, jego następnym krokiem będzie zabicie Goku, Piccolo i Vegety. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22:45. Niedługo zacznie się nocna warta co znaczy, że po pokładzie statku będzie chodziło mniej ludzi. Nagle przypomniałam sobie o jednej rzeczy. Prawie podskoczyłam z radości. Wpadł mi do głowy szatański i niezwykle brutalny pomysł. Zaczęłam gorączkowo przeszukiwać szafki i szuflady w poszukiwaniu przepustki do wolności. Zajrzałam w każde miejsce. Gdzie ja to u diabła schowałam?! Zajrzałam pod imitację materaca i palcami wyczułam zimną stal. Jest! Wyciągnęłam narzędzie. To była igła. Ta sama, którą miałam w czasie misji szukania zwierząt i ta sama która mogłaby uśpić Maboye. Gdy straciłam przytomność, mój ogon wciąż kurczowo trzymał igłę w uścisku. Idioci, nie sprawdzili czy wciąż mam broń a nawet zapomnieli, że sami mi ją dali. Podeszłam do lampy i sprawdziłam uniosłam igłę pod światło by sprawdzić zawartość fiolki. Niewiele zostało ale powinno wystarczyć by powalić człowieka. Musiałam jakoś go zmusić by otworzył drzwi i tu wszedł. Podeszłam do drzwi i zaczęłam walić pięściami w drewniane wrota.
CZYTASZ
If I could I'd get you the moon //Dragon Ball
FanfictionJedną z najbardziej tajemniczych rzeczy we wszechświecie jest saiyańska legenda o Szafirowym Wężu. Kyara to ostatnia saiyańska kobieta, która żyje w niewoli by odnaleźć legendarne stworzenie i zdobyć zamkniętą w nim moc dla swojego oprawcy. Gdy jedn...