[38]

121 8 2
                                    

Zaczynamy :D

Po wszystkich tych przeżyciach, które trwały zdecydowanie długo, Loki poczuł się naprawdę jak bóg, mogąc przeglądać się w lustrze w swoim ulubionym stroju. Znów poczuł się w pełni księciem i wyglądał dokładnie tak, jak powinien. Po nieskończonym noszeniu tych nudnych uniformów TVA, asgardzka skóra była szczytem jego marzeń. Bóg kłamstw nie mógł napatrzeć się na czarno-złotą kurtę, ciemne spodnie i buty oraz majestatyczną, zieloną pelerynę, która aż biła w oczy książęcą aparycją. Gdyby było to możliwe, brunet poślubiłby teraz swoje własne odbicie; tak bardzo swojsko się czuł.

Że też nie pomyślał o tym wcześniej. Przecież sam mógł stworzyć dla siebie ten strój już wcześniej. TVA zniosła blokady na magię, więc nie musiał już wbijać się w ich mundur. Chyba potrzebował tylko odpowiedniego bodźca, który odblokowałby odpowiednie drzwi w jego umyśle. Bo gdy służący przynieśli mi ubranie o kroju dla prostego mieszczanina, bogiem zawładnęła tak potężna złość, że zniszczył je w jednej chwili, rzucając w nie zaklęciem. Wtedy dopiero, patrząc na swoją rękę a potem na odbicie w lustrze, olśnienie nadeszło niezwykle szybko.

A teraz wiedział już, że nie ma mowy, by znów zamienił ten mundur na nudną szarą koszulę i brązowe spodnie, by wyglądać jak jakiś socjalistyczny urzędas. Nawet Mobius go do tego nie zmusi.

Loki wyściubił nos zza drzwi, oświadczając strażnikom, że chciałbym zabrać swoją partnerkę. Ci z najwyższą dozą ostrożności eskortowali go do komnaty obok, stając przed drzwiami.

Bóg podstępu po cichu domknął drzwi, obserwując puste pomieszczenie.

— Sylvie, jesteś tutaj? — zapytał.

— Chwila — odparła, tłumionym przez drzwi łazienki głosem. Jej ton jednak nie był najweselszy. Można było usłyszeć w nim podminowanie, jakby ukryty gniew.

Loki podszedł do jej łóżka, opierając się o kolumnę baldachimu i zaplatając ręce na piersi. Nie wiedział na co się przygotować, miał tylko nadzieję, że Sylvie nie zemści się na nim za to „piekło", które ponoć jej zgotował. Choć z drugiej strony, był ciekaw, czym mogłaby go zaskoczyć.

Wreszcie zawiasy drzwi szczęknęły, a już w progu zaczynała bić przedziwna magiczna łuna. Sylvie wyłoniła się z łazienki bardzo tajemniczo, ale z jaką finezją. Ciemnozielona suknia na jej ciele powiewała w rytm jej kroków, Długie rękawy, zaczynające się w połowie ramion i kończące się zwiewnymi falbanami sprawiały wrażenie, jakby zamiast rąk, los obdarzył kobietę skrzydłami. Spódnica nie przystawała bezpośrednio do nóg, ale też nie była przesadnie rozkloszowana. Uszyta w swobodnym, prostym kroju, który nie przeszkadzał w chodzeniu czy tańczeniu. Trzy złote, cienkie paski oplatały obojczyk i ramiona, podtrzymując suknię w odpowiedniej wysokości, a spadając na talię, tworzył na niej majestatyczne, ostre wzory. Dodawały one Sylvie jeszcze więcej bojowości, zupełnie jakby zaprojektowano je specjalnie dla niej.

— Nie rób takich maślanych oczu — rzuciła Sylvie, przeczesując, a raczej przetrzepując dłońmi włosy. — Wiem, że wyglądam śmiesznie.

— Zgodzę się, tylko jeżeli w twoim słowniku jest to synonim dystynkcji — odparł gładko Loki,  jakby miał ta odpowiedź przygotowaną już od dawna.

Nie sprawił tym komplementem absolutnie nic. Na twarzy Sylvie nie pojawił się zagubiony uśmiech, o rumieńcach nie wspominając. Patrzyła się za to na boga zirytowanym spojrzeniem, pokazując jak bardzo nie chce uczestniczyć w tej maskaradzie.

— Naprawdę, wyglądasz świetnie — dopowiedział szybko bóg kłamstwa. — Mogę prosić?

Podał jej ramię, ale musiał zaczekać na reakcję bogini nieco dłuższą chwilkę, nim ostatecznie, z ciężkim westchnieniem zgodziła się przyjąć jego ofertę. Wsunęła dłonie pod łokieć Lokiego, wywracając oczami.

— Mam nadzieję, że pozyskanie wariantu jest tego warte — westchnęła.

— Zrobimy wszystko, aby tak było — szepnął jej do ucha.

— A Mobius gdzie?

— Prosił, byśmy na niego nie czekali. Mamy iść we dwoje.

Sylvie uniosła brwi, nie kryjąc swojego zaskoczenia.

— A czy to nie Mobius mówił, że mamy się nie rozdzielać i trzymać razem? — przypomniała.

— Tak, ale jemu dopiero co przyniesiono ubranie, więc to trochę potrwa, nim się przebierze — odrzekł bóg kłamstwa. — Ślub ma rozpocząć się niebawem, a strażnicy już mnie poganiali, bym udał się do sali balowej, więc przyszedłem tylko po ciebie. Idziemy?

Sylvie pokręciła głową, a na jej twarzy zagościł wreszcie uśmiech.

Pociągnęła Lokiego w dół, składając na jego policzku pospieszny pocałunek.

— Weź się naucz porządnie kłamać. Przynosisz wstyd wszystkim Lokim.

— Nie kłamię. Jeśli chcesz, bardzo proszę, możemy iść do Mobiusa z nadzieją, że nie będzie świecić przed nami gołym...

— Nie oszukuj. 

— Chcesz sprawdzić sama?

— A żebyś wiedział.

Loki gwałtownie cofnął głowę, nie kryjąc zaskoczenia. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał i szczerze sądził, że kobieta żartuje, dopóki nie zauważył, że Sylvie pewnym krokiem opuszcza komnatę.  Natychmiast rzucił się za nią, próbując iść z nią ramię w ramię. Jedyne, czego jeszcze nie zrobił, to nie zaczął wyperswadowywać bogini tego pomysłu. Było to zastanawiające, ale Sylvie mimo wszystko sądziła, że to jedynie gra pozorów.

Zbliżając się do drzwi pokoju Mobiusa, zapukała w nie trzy razy.  

— To ja, Sylvie — obwieściła, naciskając klamkę.

Wyściubiła nos zza futryny i zaraz też zrobiła szybki krok w tył, zatrzaskując za sobą wejście. Grymas na twarzy, pełen zażenowania jednoznacznie pokazywał, że to był spory błąd. Kobieta odwróciła się do Lokiego, który pokornie stał obok, z rękami zaplecionymi przed sobą. 

— Teraz wierzysz? — zapytał, próbując nie wybuchnąć śmiechem

— Zamknij się —syknęła. —Idziemy.

Brunet posłał jej zwycięski uśmiech.

.......................

Obraz u góry nie odwzorowuje sukni Sylvie ani też do końca stroju Lokiego, ale jest narysowany adekwatnie do rozdziału. 🧡😍 Autor: ᴊᴏʜᴀɴᴜᴋᴋᴀʜ

Different similarity || Loki (2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz