Choć lek jeszcze nie do końca przestał oddziaływać na mięśnie Lokiego, bóg z niemałym trudem zszedł z łóżka po odczekaniu jakichś trzydziestu minut. Oparł się o materac, próbując zmusić się, aby ustać prosto na nogach.
W oczach Mobiusa brunet wyglądał tak, jakby zbudził się po naprawdę udanej zabawie, zakrapianej alkoholem w najczystszej postaci. Ledwo powstrzymywał się od śmiechu, ale rozumiał też, że stan Lokiego jest dość poważny, dlatego zachował spokój. Podszedł do niego, podając mu rękę.
— Stoisz? — zapytał, gdy bóg podał mu dłoń.
W odpowiedzi Loki pokiwał lekko głową, choć wciąż niewiele dzieliło go od utraty równowagi i upadku.
— Może wrócę, gdy dojdziesz już do siebie — zaproponował agent.
— Nie! — kategorycznie zatrzymał go brunet. — Muszę z tobą porozmawiać. Tu i teraz.
Mobius westchnął ciężko, sunąc brwiami w górę.
— Dobrze, więc... może usiądziemy? — Wskazał teczkami na pobliski stolik i dwa krzesła.
Pomógł Lokiemu doczłapać się do siedzenia, po czym sam zajął miejsce po przeciwnej stronie stolika.
— Jak się czujesz? — zapytał.
— Bywało lepiej — westchnął, przeciskając każde słowo przez gardło, jak głaz przez dziurkę od klucza. — To wszystko przez tą szaloną znachorkę. Naszprycowała mnie czymś, co mnie sparaliżowało.
— Tak, nieprzyjemne, znam ten ból — uśmiechnął się Mobius. — Wracając jednak do ciebie, nim tu przyszedłem, zahaczyłem jeszcze o bibliotekę i zabrałem ze sobą akta o tobie.
— Więc mi wierzysz? — spytał Loki z nadzieję w głosie.
Agent podniósł głowę znad akt.
— Że jesteś asgardzkim bogiem? Cóż, gadałeś jak potłuczony, ale później powiedziałeś coś, czego nie wiedział absolutnie nikt.
Brunet uważnie obserwował przyjaciela.
— Skutery wodne to moje hobby — przyznał. — Na początku lat dziewięćdziesiątych powstał...
— Tak, tak, coś co połączyło użyteczność z przyjemnością. Już mi to powiedziałeś.
— Widzisz, nawet teraz mnie zaskakujesz. Nie twierdzę, że jesteś tym Lokim Odynsonem. Moja drugą teorią jest to, że przeniosłeś się z innej wyrwy czasowej. Sytuacja jest gorąca, więc nie zdziwiłbym się, że ludzie przeskakują z rozszczepienia do rozszczepienia.
Loki zmarszczył czoło, opierając łokcie o blat i wyciągając rękę do Mobiusa.
— Zaraz, zaraz, poczekaj — rzucił. — Jak tyś mnie nazwał?
— Loki Odynson? — powtórzył, rozkładając lekko dłonie i krzywiąc spojrzenie.
Bóg uniósł gwałtownie brwi, zastanawiając się, czy lek paraliżujący aby nie uszkodził mu słuchu. Pobłądził wzrokiem po całym pomieszczeniu, słysząc w głowie to samo słowo — Odynson. Pochodzenie, które zostało mu narzucone i do którego czasem się przyznawał, a czasem wręcz przeciwnie. Zawsze wiedział, że było to kłamstwo, że tak naprawdę nigdy nie był biologicznym dzieckiem Odyna i Friggi, ale żeby akta TVA pokazywały co innego?
Nim Mobius zaczął kontynuować swoje prywatne spostrzeżenia, Loki wyrwał mu spod rąk dokumenty, zagłębiając się w ich treść.
— Zaczekaj, nie wolno ci ... — sprzeciwił się agent.
CZYTASZ
Different similarity || Loki (2021)
FanficLoki i Sylvie znaleźli się w zupełnie innych liniach czasu. Odseparowani od siebie próbują znaleźć sposób, aby znów spotkać się w jednym TVA, gdzie przy pomocy Mobiusa przygotują się do obrony Świętej Osi Czasu. Ale dwóch bogów kłamstw i jeden agen...