[9]

178 22 2
                                    

Loki zebrał w sobie wszystkie pokłady spokoju, jakie jeszcze się w nim ostały. W momencie, gdy przed oczami stanął mu wariant Tego, Który Przetrwał, instynktownie chciał rzucić się na niego, dostrzegając zagrożenie, o którym próbował poinformować TVA. Serce dudniło mu jak oszalałe, nogi same rwały się do biegu a ręce do zadania bolesnej śmierci. Mimo to stał w miejscu, skupiając niezbyt przyjazne spojrzenie na owym sędzim Renslayerze.

— Daruj, że znów cię niepokoję — zaczął Mobius, składając ręce w piramidkę — ale chciałbym, żebyś coś dla mnie zrobił.

— Tak? — zachęcił go.

— Ten pan twierdzi, że nie pochodzi z naszej rzeczywistości — wskazał długopisem na Lokiego. — Czy mógłbyś użyć skanera molekularno-czasowego i sprawdzić, z której wyrwy dokładnie pochodzi? Oczywiście, jeżeli to nie problem.

Renslayer przeniósł wzrok na Lokiego, dokładnie mu się przyglądając. Z jego twarzy łatwo było wyczytać ostrożność. Po chwili wstał od biurka, zbliżając się do dwóch mężczyzn.

Jego ubiór nie różnił się niczym od uniformu Ravonny. Dokładnie ten sam, szyty na miarę mundur w brudnym, karmelowym kolorze oraz czerwona wstęga przepasająca jego tors. Niemalże wierna kopia poprzedniej sędzi, poza płcią i pokaźną posturą ciała.

— A kimże jest owy przybysz? — spytał sędzia, splatając dłonie na plecach i patrząc na boga z góry.

Brunet dosłownie czuł na sobie ciężar jego wzroku, który ciągnął go nieubłaganie w dół.

Ale to tylko fałszywe przeczucie. Strach, próbujący go złamać i poddać się woli Renslayera, lecz nawet srogi wyraz twarzy nie był w stanie przerazić Lokiego. W myślach on już wbijał sztylet w szyję wariantu.

— Jestem Loki z Asgardu — powiedział głosem pełnym dostojności i elegancji. — Przybyłem tu nie z własnej woli, a teraz chciałbym wrócić do swojego świata. Nie zamierzam stwarzać problemów, chyba, że zostanę do tego zmuszony.

— Loki, władca piorunów? — dociekał sędzia.

— On twierdzi, że jest odwrotnie — wtrącił się Mobius. — Mówił, że jest bogiem kłamstw i podstępu.

Brunet obrzucił agenta lodowatym spojrzeniem.

Ujawnianie jego prawdziwej tożsamości z pewnością nie ułatwi mu starań o drogę powrotną. Logicznie rzecz biorąc, jego przydomek wyraźnie stwarzał powody, aby mu nie ufać.

Jak zawsze. Po raz pierwszy w swoim ponad tysiącletnim życiu, Loki pożałował swojej mocy i swojego tytułu, którym zwykle się chełpił.

— Skoro jest kłamcą, nie widzę powodu by mu ufać — wywnioskował Renslayer, a jego twarz już wyrażała brak zgody na spełnienie prośby.

— Wydaje się być bardzo zdeterminowany, by wrócić — odparł agent. — Opowiedział mi swoją historię i zdążyłem wywnioskować, że kieruje nim niewyobrażalne poczucie winy oraz tęsknota za pewnymi osobami, które tam zostawił. Nie wiem, do czego się posunął, ale widać że bardzo mu to ciąży.

— A co takiego zrobiłeś, że obarczasz się winą? — sędzia wywiercał w umyśle Lokiego ogromną wyrwę, starając się wyciągnąć na wierzch każdą skrywaną przez niego tajemnicę.

Brunet spiorunował go wzrokiem.

— Co zrobiłem, to zrobiłem — warknął. — Nie muszę się tłumaczyć. Po prostu przeskanujcie mnie, otwórzcie odpowiedni portal i zapomnijcie o mnie.

Renslayer parsknął pod nosem, pocierając go. Pokręcił głową, nie spuszczając wzroku z boga kłamstw.

— Wybacz, ale jaką mamy pewność, że nie jesteś kimś niebezpiecznym dla nas lub dla Świętej Osi Czasu? Myślisz, że od tak cię wypuścimy?

— Starałem się mu to wytłumaczyć — westchnął Mobius — ale jak widać z marnym skutkiem.

— Czy to jest dla was za trudne?! — krzyknął zdenerwowany bóg. — Proszę o jedną rzecz, która pomoże mi wrócić do domu a wam pozbyć się mnie z tego wymiaru, a wy uparcie utrudniacie życie sobie, a przy okazji też mnie!

— Kto powiedział, że chcemy się ciebie pozbyć? — zaśmiał się Renslayer, nachylając nieco nad twarzą Lokiego. — Wręcz przeciwnie, chcielibyśmy dowiedzieć się o tobie nieco więcej.

— Że co?

— Przejrzałem cię, Loki z Asgardu. Twoja panika i determinacja tak przesłaniają ci umysł, że w twoich oczach jestem w stanie dostrzec, jak wielki odczuwasz ból. Obwiniasz się za coś strasznego, wręcz niewyobrażalnego, ale nie chodzi o to, co zrobiłeś. Chodzi o to, czego nie zrobiłeś. Masz to wypisane na twarzy. Zawiodłeś i nie umiesz się z tym pogodzić.

Bogowi kłamstw niemal zabrakło tchu, gdy sędzia czytał z niego niczym z otwartej księgi. Przez chwilę przemknęło mu nawet przez myśl, że ma do czynienia z empatą, albo, co lepsze, telepatą.

— Ale za czym tak tęsknisz? Czy może lepiej warto zapytać, za kim? — świdrował go w dalszym ciągu dociekliwym spojrzeniem.

— Przestań — syknął wrogo Loki, mordując swojego przeciwnika wzrokiem.— Niczego ze mnie nie wyciśniesz.

— W takim razie ty nie wrócić do swojej rzeczywistości — zaśmiał się. — Zresztą, ja nie potrzebuję twoich słów. Twoje ciało jest warte więcej, niż milion werbalnych bzdet. Szybkie bicie serca jestem w stanie usłyszeć nawet z tej odległości. Jesteś niespokojny albo też z osobą, o której wspominam a którą ty masz na myśli, łączy cię silna, emocjonalna więź jak ... sam nie wiem, miłość? A może nienawiść? Śmiem twierdzić, że nawet jedno i drugie. Wybuchowa mieszanka, ciężka do zniesienia.

Nachylił się do ucha boga, zwieńczając swój monolog słowami, które wymierzyły w boga ostateczny cios, zwalający go z nóg.

— Obwiniasz się, że nie powstrzymałeś swojej ukochanej Sylvie przez zabiciem mojego wariantu, Loki Laufeysonie.

Different similarity || Loki (2021)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz