Okienko 2 - Hansy

96 8 3
                                    

Pansy uwielbiała święta. Od zawsze i na zawsze.

– Harry co to ma być? – spytała stając pośrodku salonu i biorąc się pod boki.

Według niej przygotowania były daleko w polu. Choinka nie ubrana, stół nie nakryty, jakieś kartony pod ścianą.

– Przygotowania. A co?

– Tu nic nie trzyma się kupy – całą siłę woli włożyła w nie podnoszenie głosu. Dzięki Ci Salazarze za magomedyczne szkolenie.

– Bo niedawno zacząłem.

– Mówiłam, że to ja powinnam to ogarnąć.

– Absolutnie – brunet zaprotestował. – Nie ma takiej opcji.

– Ciąża to nie choroba Harry. Nie traktuj mnie jak inwalidki. Nie zabronisz mi nadzorować przygotowań.

– O ile usiądziesz na kanapie i się stamtąd nie ruszysz.

Pani Potter ustawiła sobie poduszki w stos, żeby ułożyć się w pozycji półleżącej. Nadzorowała wszystko z kanapy, dyrygując mężem, który od początku ciąży obchodził się z nią jak z jajkiem. Na całe szczęście umieli pójść na kompromis.

Dzięki kontroli jaką udało jej się dostać całkowite przygotowania udało im się skończyć na godzinę przed planowanym przybyciem pierwszych gości.

– Jak się ma moja uwielbiona ciężarówka? – jako jedni z pierwszych przyszli Blaise z Ginny. Zabini cmoknął przyjaciółkę w oba policzki.

– Lepiej uważaj na słowa bo naślę na ciebie Harry'ego.

– Skoro Pans tak mówi, to tak będzie – Harry przywitał się z przyjaciółmi.

Wraz z upływem czasu dotarła reszta gości. Draco z Hermioną, Theo i Ast, Ron, Neville z Luną a także Daph i jej narzeczona Tracey.

Pansy była wielce zadowolona z pierwszych świąt w świeżo wyremontowanym domu w Dolinie Godryka.

Gdy jej małżonek sprzątał po świątecznej kolacji, kobieta nagle poczuła skurcze i odejście wód.

– Harry, musimy się zbierać.

Potter wpadł do salonu.

– To już? – spytał zestresowany.

– Zabierz mnie do Munga.

C. D. N.


Nie pogardzę komentarzami, jak coś

Zagubiony Kalendarz AdwentowyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz