Ginny miała problem z zebraniem myśli- musiała to przyznać. Plusem Pokoju Życzeń była możliwość przywołania posiłku. Sięgnęła po szklankę wody i wypiła niemalże duszkiem. Czuła, że ma na twarzy wypieki, ale nie umiała z nimi walczyć, więc postanowiła się tym nie przejmować. Zastanawiała się co teraz. Najlepiej zrobić coś spektakularnego, by odwrócić uwagę zebranych od siebie. Głupi, bardzo głupi pomysł wpadł jej do głowy.
- Harry- prawda czy wyzwanie?
- Sądzę, że zostanę przy prawdzie.
- Wspaniale. Powiedz mi- co robiłeś w Norze kiedy szedłeś „na spacer"?
Harry zarumienił się wściekle.
- Nie powiem.
- W takim razie- POKAŻ nam co robiłeś.
Chłopak złapał się za głowę i spojrzał na nią błagająco.
- Ginny...
- No, dalej. Inaczej czeka cię paskudna klątwa.
Westchnął ciężko i zwrócił się do obecnych:
- Nie chcecie tego widzieć, więc radzę wam odwrócić głowy.
Zarówno Ginny i Hermiona nie miały pojęcia o co chodzi- były pewne, że spotyka się potajemnie z Luną, ale kiedy chłopak dotknął swojego krocza i zaczął je masować ich oczy prawie wypadły z oczodołów. Jednak dopiero kiedy rozpiął rozporek i zaczął ściągać spodnie razem z bielizną uwierzyły w to, co widzą. Rozejrzały się wkoło i zauważyły różne reakcje- Ron, Malfoy i Snape wyglądali jakby ich mdliło i patrzyli uparcie w swoje kolana, Syriusz starał się nie chichotać, Remus przyglądał się wszystkiemu z zainteresowaniem, Lavender podobnie. Luna, dla odmiany, była cała czerwona i zasłaniała oczy dłońmi, chociaż Ginny widziała, że dziewczyna podpatruje przez palce. Harry tymczasem postanowił całkowicie skupić się na tym co robił, by nie myśleć, że grupa jego znajomych patrzy się na to, jak się onanizuje. Przeciągnął dłonią po całej długości swojego penisa i mruknął z przyjemności, co zostało przyjęte jeszcze większymi rumieńcami- w przypadku jednych, i odruchami wymiotnymi- w przypadku drugich. Ściągnął napletek, polizał sobie dwa palce i rozsmarował ślinę, by się nie przetrzeć. Gdy tylko to zrobił jego prawa ręka zaczęła poruszać się rytmicznie w dół i górę, a palce lewej dłoni drażniły główkę. W takich chwilach, jak zawsze, wyobraził sobie cudowną dziewczynę, która bierze jego członka w usta i przesuwa po nim językiem. Wzmocnił nacisk dłoni i przyspieszył jednocześnie głośno jęcząc. Po kilku sekundach wyczuł budujące się napięcie i ścisnął mocniej. Krzyknął z wyjątkowej przyjemności, która zalała jego organizm, a koszulkę pokryła białymi plamami. Gdy był już w stanie myśleć rzucił zaklęcie czyszczące, ubrał się i pokryty szkarłatnymi plamami na twarzy wymamrotał:
- Hermiono- prawda czy wyzwanie?
Dziewczyna, wciąż lekko rozbawiona i- ku jej przerażeniu- nieco podniecona powiedziała:
- Prawda.
- Dlaczego od trzech miesięcy praktycznie każdy dzień spędzasz w bibliotece?
- Ja... Uhm... Z jednej strony chodzę tam oczywiście dla nauki, a z drugiej... Mam nadzieję, że spotkam tam pewną osobę.
- Daj spokój- warknął Ron- Kto inny, prócz ciebie, chodzi do biblioteki częściej niż jest to potrzebne?
- Są tacy. Zdziwiłbyś się ilu. Nie dla wszystkich świat zaczyna się i kończy na Quidditchu- odparowała- Syriuszu, prawda czy wyzwanie?
- Prawda.
- Dlaczego podczas Wielkanocy przy stole Weasleyów obmacywałeś mnie, a później, kiedy na ciebie nawrzeszczałam, zrobiłeś ze mnie idiotkę na oczach wszystkich?
CZYTASZ
Pokój życzeń
أدب الهواةProfesor Albus Dumbledore dostał pewnego majowego wieczora niepokojącą wiadomość. Wiadomość ta została doręczona przez wyjątkowo zdenerwowaną Minerwę McGonagall. - Albusie!- krzyknęła, wchodząc bez pukania do gabinetu- Wczorajszego wieczora wysłałeś...