Rozdział 7

2.1K 53 10
                                    

Musieli przyznać, że sprawy zaszły nieco za daleko, ale, tak po prawdzie, nikt nie zamierzał tego przerywać. Większość stwierdziła, że będzie z tego świetna zabawa, mniejszość- że nie będzie psuć zabawy. W przypadku Snape'a doszło jedynie milczenie, chociaż wewnętrznie zastanawiał się co z tego może mieć dla siebie. Ślizgońska natura jest zdecydowanie egoistyczna, a zmienia się jedynie w przypadku posiadanie tej jedynej, ukochanej osoby- dobro tej osoby jest nawet ponad życie Ślizgona. Luna, uśmiechając się delikatnie, zaczęła od niego:

- Prawda czy wyzwanie, profesorze Snape?

- Prawda.

- Czy bardzo przeszkadza panu ta blizna na twarzy? I jak ją pan zdobył?

- To dwa pytania- warknął, ale wzruszył ramionami- Połowa mojej twarzy została zniszczona, gdy Dołohov chciał potraktować Dracona wyjątkowo paskudną klątwą. Jako jego ojciec chrzestny byłem zobowiązany ratować go. Czy mi przeszkadza? A jak myślisz, głupia dziewucho? Zawsze byłem brzydki, ale jak dotąd lustro nie pękało i nie uciekało na mój widok. Myślisz, że nie wiem, jak się ze mnie naśmiewają w szkole? Sądzisz, że nie zauważam, jak po wejściu do baru większość kobiet nagle przypomina sobie, że mają coś do załatwienia?- prychnął pogardliwie i zwrócił się do Weasleya- Ronaldzie- prawda czy wyzwanie?

- Prawda.

- Co sądzisz o swoim stanie umysłowym? Uważasz się za osobę inteligentną?

- Nie. Sądzę, że jestem całkiem głupi- skrzywił się i zaklął- Nie znoszę tej gry! Hermiono- prawda czy wyzwanie?

- Hmmm... Prawda.

- Jak nazywa się facet, który ci się podoba?

- Nie odpowiem na to pytanie.

Ron uśmiechnął się paskudnie- miał na to wielką nadzieję. Zemści się na Snape'ie. Niech usłyszy co Hermiona naprawdę o nim myśli- zwykle go broniła, ale dopiero się okaże co sobie myślała.

- Wiem, że lubisz starszych gości- Krum był tego przykładem. Masz tutaj trzech profesorów. Jednego z nich masz doprowadzić do wzwodu nie używając rąk. Wybierasz tylko jednego, a pozostałym dwóm tłumaczysz dlaczego nie wybrałaś ich.

Remus niepewnie pokręcił się w fotelu, Snape rzucił rudowłosemu mordercze spojrzenie, a Syriusz uśmiechnął się lekko.

- Nie martw się, Hermiono. Chętnie cię przyjmę.

Prawdę mówiąc podjęła decyzję zanim ojciec chrzestny Harry'ego się odezwał, ale jego słowa, uśmiech i ton wyraźnie wskazywały na to, że spodziewał się, że to jego wybierze. Tym słodsza będzie jej odpowiedź.

- Wybieram profesora Snape'a.

Ginny wpatrywała się w nią ze złośliwym uśmiechem, Syriusz i Ron prawie spadli z foteli, Malfoy zachichotał na widok miny Snape'a, który z kolei wyglądał, jakby trafił go piorun.

- Nie wybrałam ciebie, Remusie, ponieważ wiem, że jedyny sposób, w którym doprowadziłabym cię do wzwodu to opowiadanie o Syriuszu, a na to nie mam ochoty- wilkołak parsknął śmiechem i przytaknął jej- Co do ciebie Syriuszu... Gdybym chciała siedemnastolatka z burzą hormonów, to byłabym cały czas z Ronem.

- CO?! Mam tyle samo lat co Smarkerus!

- Owszem, ale on, w przeciwieństwie do ciebie, zachowuje się odpowiednio do swojego wieku. No... Przez większość czasu, kiedy nie odgrywa obrażonej księżniczki.

- GRANGER!

- No, daj spokój, Hermiono! Co ON takiego ma, czego ja nie mam?! Nie licząc zniszczonego ciała i poharatanej twarzy, rzecz jasna.

Pokój życzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz