~Rozdział 8~

251 26 14
                                    

George <33
Dream trochę mnie wkurzył mówiąc, że idzie na spotkanie z jakąś lafiryndą, ale no ma swoje życie i niech sobie robi co chce. Tylko.. czemu gdy mi to powiedział od razu posmutniałem? Nie potrafię odpowiedzieć sobie na te pytanie.

Aktualnie siedziałem z Wilbur'em i słuchałem jak śpiewa. Lubiłem jego głos, był ładny. Kiedy przestał śpiewać, poszedłem na górę i wyciągnąłem jakiś zeszyt oraz długopis. Miałem ochotę napisać jakieś opowiadanie. Albo.. list pożegnalny? Jak umrę to nie będę miał jak, więc czemu by nie..

Pierwszym listem był list do blondyna, potem do Nick'a i tak dalej. Napisałem list do praktycznie każdego mojego znajomego, czyli nie pisałem za dużo. Uwielbiam pisać opowiadania, listy i nawet ostatnio romansidła. A tak zmieniając temat, jestem ciekawy co z moją matką.

Może i nie zasługuje na szacunek ode mnie, ale ciekawi mnie to poprostu. Może niedługo się dowiem. Pamiętam, że mam jeszcze dwie siostry, ale mieszkają one w Londynie i nigdy ich nawet nie poznałem. Dziwne jest to, że mam dopiero 17 lat i już tyle przeszedłem. Jak będę pełnoletni, postaram się nie truć już dupy dream'owi i wyprowadzić się.

Nie uważam, że przeszkadza mu moje towarzystwo, poprostu ja się dziwnie z tym czuję. Mieszkam u kogoś kogo znam mniej więcej pół roku, ale już mieszkam z tą osobą. Czy to nie za wcześnie? Chyba.. Ufam mu i to chyba najważniejsze by dzielił ze mną mieszkanie. Chociaż jest czasem przesadnie nadopiekuńczy, ale to w sumie dobrze.

Kiedy Clay wrócił, od razu na niego wskoczyłem. Wydawał się być jakiś dziwny i rozkojarzony, ale nie myślałem o tym długo. On oddał uścisk i pokierował się zapewne do łazienki. Wilbur zaczął się już zbierać a ja poprostu siedziałem nic nie robiąc.

SKIP TIME
Obudziłem się przez głośny i wkurzający budzik który ustawiłem sobie wczoraj. Jeszcze chwilę poleżałem, ale w końcu musiałem wstać, bo trzeba się ruszyć do szkoły. Zszedłem na dół i ujrzałem tam moich przyjaciół którzy jedzą śniadanie. Nie zawołali mnie nawet, żal.

Przysiadłem się do nich i zabrałem jedną kanapkę. Niby mam te zaburzenie, ale chcę już prowadzić życie normalnie. Mam dla kogo żyć i spróbuję tego nie zepsuć. Kiedy wziąłem tę kanapkę, Clay popatrzył na mnie z uśmiechem. Przez długą chwilę jedliśmy w ciszy.

-Na którą mamy lekcje? - spytał Nick.
-Nie wiem - odpowiedziałem.
-Co- Jak wy chcecie iść do szkoły nie wiedząc kiedy mamy lekcje? - powiedział dream strzelając face palm'a.
-No boże, długo mnie w niej nie było - mruknął sapnap.

Po chwili Clay gdzieś poszedł a ja kończyłem jeść. Następnie wrócił z jakąś kartką w ręce. Był to plan lekcji. Pisało tam, że lekcja zaczyna się o 09:30, chyba coś zmienili. Było już dosyć późno więc ubraliśmy się i wyszliśmy. Kiedy byliśmy już pod szkołą zauważyliśmy przyjaciół blondyna i szatyna, chyba można powiedzieć, że też moich.

Podeszliśmy do nich i przywitaliśmy się. Potem Wszedliśmy do szkoły, bo za chwilę miały odbyć się lekcje. Okazało się, że mamy teraz w-f więc pobiegliśmy do szatni się przebrać. Muszę przyznać, że Clay wygląda naprawdę dobrze bez koszulki. Chyba nie powinienem o tym myśleć.

Wybiłem sobie tamten temat z głowy i właśnie zaczął dzwonić dzwonek na lekcje. Więc poszliśmy na salę i tam pan wybrał osobę która ma prowadzić rozgrzewkę. Nigdy nie lubiłem prowadzić rozgrzewek i na szczęście nie zostałem do tego wybrany.

Wybrał jakiegoś randoma którego imienia nie znałem, no niestety. Po rozgrzewce, pan powiedział, że mamy zagrać w koszykówkę. Niezbyt przepadałem za koszykówką, ale nie jest taka zła. Poszliśmy więc dzielić się na drużyny. Byłem w drużynie z blondynem co mnie ucieszyło, bo tamci nie mają z nami szans.

Znaczy tak myślę, bo z tego co wiem to Clay naprawdę dobrze gra w kosza. Zaczęliśmy grać i szło nam można by powiedzieć idealnie. Było 3:1, ale nie była to wina dream'a, tylko moja. Zaszkliły mi się oczy, ale grałem dalej. Po chwili jednak nie dałem rady dłużej grać. Poczułem, że spadam lecz ktoś zdążył mnie złapać.

Obudziłem się, przed sobą zobaczyłem Clay'a i pana od w-f. Kiedy zauważyli, że się obudziłem od razu uśmiech zawitał na ich twarzy. Dream pomógł mi wstać i podał mi butelkę z wodą, oczywiście nie obeszło się od nadopiekuńczych pytań takich jak: Wszystko okej? Dasz radę chodzić? Jak się czujesz? itp.

Usiadliśmy na ławce, bo pan pozwolił nie ćwiczyć blondynowi z racji tego, że postanowił mnie pilnować.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.

Muszę To Przemyśleć.. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz