~Rozdział 1~

669 45 128
                                    

George <33
Jestem George. Nie lubię zbytnio swojego imienia, ale no cóż. Mieszkam z ojcem, który i tak prawie w ogóle nie spędza ze mną czasu. Cały czas jest zajęty swoją nową pracą, ale lepsze to niż siedzenie z pijaną matką w Londynie.

Czasami zastanawiam się, czemu jeszcze żyje skoro sprawiam tyle problemów.

Jutro idę pierwszy raz do nowej szkoły. Trochę się stresuje.
W tamtej szkole nie miałem żadnych przyjaciół, jak już to znajomych. Nie ufałem nikomu, bo ciężko było zdobyć moje zaufanie.

Uwielbiam pisać i czytać książki. Prawie każdy uważa, że jest to nudne, ale mnie to bardzo ciekawi.
A i lubię też podróżować. Tylko, że mam chorobę lokomocyjną i trudno mi trochę jeździć. Chociaż odkryłem parę sposobów na nie wymiotowanie podczas jazdy.

Odkąd jestem na Florydzie czuje się lepiej. Lepiej się czuję ze swoją psychiką, ale wiem, że nie potrwa to długo. Lecz jestem dobrej myśli.
Aktualnie było popołudnie, ale przez zmianę czasu nic mi się nie chciało.

Mój tata był bogaty, więc mogłem mieć co zechcę. Problem w tym, że szczęścia raczej nie kupię. Mieszkałem w domu podobnym do willi. Podobał mi się mój pokój, był w odcieniach czarnego i niebieskiego. Dla niektórych może to dziwnie wyglądać, ale mi się podobało.

Postanowiłem, że ruszę się z domu, aby pozwiedzać. Powiedziałem tacie, że wychodzę, ale on chyba nie był tym zainteresowany. Spodziewałem się tego.

Był wrzesień, oraz było ciepło, ale ja ubrałem bluzę. Zakrywała mi moje blizny od cięcia się. Miałem ich sporo na lewym nadgarstku, na nogach też miałem, szczególnie na udach i kostkach. Nienawidziłem swojego ciała. Uważałem, że jestem za gruby, ale prawie w ogóle nie jadłem. Dlatego też mam zaburzenia odżywiania.

Pokierowałem się do parku. Spacerowałem sobie myśląc dosłownie o niczym. Nagle spotkałem grupkę osób w moim wieku. Myślałem, że się zapadnę pod ziemię. Naprawdę nie lubiłem przechodzić obok takich grup, do tego w moim wieku.

Jedna osoba z nich wydawała mi się najmilsza. Był to wysoki blondyn. Wyglądał całkiem ład- eh.. no wyglądał ładnie, musiałem to przyznać. Tyle, że za nic bym do niego nie podszedł. Moja fobia naprawdę utrudnia mi życie.

Pewnie to osoby z którymi będę chodził do szkoły. Przez chwilę z tym zielonookim blondynem złapałem kontakt wzrokowy. Było to bardzo stresujące, ale podobało mi się. Zawstydziłem się i szybszym krokiem ominąłem te osoby. Wydawali się być fajni i mam nadzieję, że tacy też są.

Może się przełamie i w szkole do kogoś zagadam, żeby mieć przynajmniej jedną osobę, z którą można pogadać.

Dream <33
Właśnie szedłem sobie z moimi przyjaciółmi przez park. Gadaliśmy o głupotach idąc szeroką ścieżką. Mijaliśmy różne osoby, ale były to poprostu przeciętni i nudni ludzie. Koło nas przechodził jakiś niski brunet z którym złapałem kontakt wzrokowy.

Nie był on taki jak inni, miał w sobie coś niezwykłego. Nie wiem dlaczego tak sądzę. Poprostu.
Kiedy patrzyłem mu w oczy, nic mnie nie obchodziło. Poprostu stałem w miejscu, on też. Jednak nie trwało to długo, bo zawstydził się i szybszym krokiem sobie poszedł.

Moi przyjaciele od razu po tym jak się zatrzymałem też się zatrzymali i spytali dlaczego to zrobiłem. Zauważyli pewnie tego bruneta, który wtedy patrzył się na mnie.
-Znasz go, że się tak na niego patrzysz? - zaśmiał się Sapnap mówiąc to.

-N-nie znam, ale chętnie bym poznał.. - odpowiedziałem z zmieszanym wyrazem twarzy.
-To na co czekasz? Biegnij, może go dogonisz. - powiedział Wilbur z uśmiechem.

Muszę To Przemyśleć.. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz