~Rozdział 5~

296 24 49
                                    

George <33
Dzisiaj będę pierwszy raz u kogoś nocował, może trochę się stresuje. Boje się, że któryś z nich zauważy moje blizny albo te niedawne rany. On chyba pomyślał, że tylko z jedzeniem mam problemy. Jeśli tak, mylił się. Spytałem Clay'a co będziemy robić, a ten odpowiedział, że spać. Czego ja się mogłem spodziewać.

Ja tam jestem wyspany więc pewnie nie zasnę szybko. Zapewne i tak przeżyje dzisiaj jakiś atak paniki, znając życie. Ostatnio czuje się lepiej, chodzi tu właśnie o moją psychikę. Coraz częściej się uśmiecham i powstrzymuje się od cięcia się. Może jeszcze z tego wyjdę?

Pomijając tamten temat, była 23. Nie byłem w ogóle zmęczony, ale oni chyba byli. Aktualnie leżeli sobie na kanapie i chyba coś śpiewali. O ile można to nazwać śpiewaniem. Kojarzyłem tą piosenkę, ale nie wiem skąd. Po chwili zacząłem automatycznie śpiewać z nimi.

Blondyn się na to zaśmiał i kontynuował śpiewanie. Miał talent do śpiewania, naprawdę ładnie mu to wychodziło. Zaraz? Czy on ma jakieś wady?! Damn.. Po chwili śpiewania siedziałem już z nimi na tej wygodnej kanapie. Lecz coś przerwało mi myślenie.
-EL PRIMOO - krzyknął Nick i skoczył na nas.

Myślałem, że się posikam ze śmiechu.
-Co jest kurwa?! - spytał zdezorientowany dream który chyba spał.
Sapnap po tym szybko uciekł, chyba wiem czemu. Zdenerwowany Clay poszedł go szukać. Ja poszedłem za nimi aby się nie zabili. Po chwili jednak nudziło mi się i zszedłem na dół.

5 minut później usłyszałem dziwne dźwięki z góry, jakby ktoś się przewracał czy coś. A zapomniałem, dream i sap są na górze.. czemu ja ich zostawiłem. Mam nadzieję, że Nick nie leży tam martwy. Pokierowałem się szybkim krokiem na górę. Zauważyłem tam blondyna który leżał na podłodze a koło niego szatyna który też leżał na podłodze.

Chyba było tak, dream najpierw zabił Sapnapa, potem popełnił on samobójstwo aby nie mieć problemów z policją. Mądre. Chyba moja teoria nie była prawdą. Sprawdziłem czy oddychają, oddychali wiec pewnie śpią. I jak ja ich teraz gdzieś przeniosę. Aaaaa oni poprostu nie mają łóżek.

Czyli zawsze śpią na podłodze, a teraz czekają na mnie, logiczne. Poszedłem po jakieś poduszki i kołdry. Poduszki położyłem im pod głowę i sobie. Ja położyłem się na środku, między dream'em i sapnap'em. Przykryłem nas kołdrami i poszedłem spać.

Obudziłem się przytulony do Nick'a, co? A nie, to był Clay. Czekaj co- jeszcze gorzej.. Nie mogłem wstać, bo dream mnie trzymał. Co prawda czułem się bezpiecznie i ciepło, ale poczułem też takie jakby dziwne uczucie w brzuchu. Może się zatrułem czy coś, mniejsza muszę jakoś z tąd wyjść co nie?

-Dream wstawaj! - krzyknąłem cicho.
Obudził się, ale przytulił mnie trochę mocniej. Zarumieniłem się. Zakryłem szybko twarz rękami i wstałem do siadu. Clay się na to tylko zaśmiał.
-George? Czemu śpimy na podłodze? - spytał blondyn marszcząc brwi.

-Myślałem, że zawsze tak śpicie a no i tak nie dałbym rady was przenieść. - powiedziałem uśmiechając się.
-Nas? - spytał Clay rozglądając się.
-Czekaj- co tu robi sapnap!? - spytał zauważając Nick'a.
-Nie wiem spaliśmy we trzech, ja tylko przyniosłem kołdry i poduszki i się położyłem. - powiedziałem zgodnie z prawdą.

-Jesteś nienormalny Gogy - powiedział i rozwalił mi włosy, po chwili odszedł z uśmiechem.
Ja też wstałem i pokierowałem się do łazienki na górze. Zabrałem blondynowi jakąś bluzę, bo w sumie jestem u niego więc mogę, nie? Chyba się nie obrazi.. Chwilę po tym, zszedłem na dół i zauważyłem, że Clay robi coś do jedzenia.

Podszedłem do niego i coś kazało mi go przytulić od tyłu, ale powstrzymałem się. Na szczęście. Robił on jakieś kanapki więc postanowiłem, że go wystraszę. Chyba nic się nie stanie. Podszedłem bliżej i powiedziałem "hej". Wystraszył się i nie mogłem z tego wytrzymać więc zacząłem się śmiać.

-GEORGE!!! - krzyknął też się śmiejąc.
-Przepraszam - powiedziałem płacząc ze śmiechu.
On zaczął udawać obrażonego.
-Eej nie obrażaj się - powiedziałem uderzając go lekko w ramię.
-Coś za coś - szepnął nadal udając obrażonego.
-No dobrze - mówiąc to przytuliłem go.

-Awww, jak słodko - powiedział Nick robiąc nam zdjęcie.
Szybko odszedłem od blondyna i zarumieniłem się, Clay też z tego co zdążyłem zobaczyć.
-Usuń to - powiedziałem próbując zabrać mu telefon.
-Wyślij mi! - krzyknął Clay kończący robić kanapki.
-DREAM?! - krzyknąłem.
-No co? - zaśmiał się.

-Chodźcie, zrobiłem śniadanie - zawołał nas blondyn.
Usiadliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Ja zjadłem tylko jedną, bo więcej nie chciałem. Przeprosiłem i podziękowałem. Szkoda, że niedługo będę musiał się zbierać do domu. Szczerze mówiąc, tu jest mi lepiej. Z myślenia wyrwał mnie dzwoniący telefon. Był to mój ojciec.

Powiedział, że jest w szpitalu i chciałby żebym go odwiedził. Posmutniałem na tą wiadomość i poszedłem powiedzieć dream'owi o tym co przed chwilą usłyszałem.
Kiedy o wszystkim mu powiedziałem, powiedział, że może mnie zawieść do tego szpitala.
-Ale jak? Przecież nie masz prawo jazdy co nie? - spytałem zdziwiony.
-No nie mam, ale umiem jeździć, przecież będziemy jechać ostrożnie. - powiedział blondyn.

-Nie wiem, ale okej, dziękuję - powiedziałem i poszedłem za Clay'em.
-A i mamy problem, znaczy ja mam - powiedziałem do Clay'a.
-Jaki? - spytał z zaciekawieniem.
-Mam chorobę lokomocyjną a tu nie mam tabletek. - powiedziałem.
-Powinny gdzieś być, pamiętam, że kupywałem. Daj mi chwilę.

Po chwili blondyn przyszedł z tabletkami z ręku, dał mi i mogliśmy już jechać. Było ciepło więc wyszliśmy w bluzie. Wsiadliśmy do samochodu, oczywiście przed tym powiadomiliśmy o tym szatyna. Ja usiadłem z przodu, obok Clay'a. Podróż minęła nam dosyć męcząco przez moje marudzenie.

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, wszedliśmy do szpitala i ruszyliśmy do recepcji. Oczywiście żeby spytać w jakiej sali znajduje się mój tata. Powiedziałem jego imię i nazwisko lecz to co powiedziała mi pani na przeciwko zwaliło mnie z nóg..
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
HEEEJ POLSAT 🤌🏻
PRZEPRASZAM SAHJAJSJJS

Muszę To Przemyśleć.. // dreamnotfoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz