~1~

2K 113 54
                                    

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno na moją twarz. W odpowiedzi przewróciłem się na drugi bok i usiłowałem zasnąć, na co jak na złość nie pozwolił mi mój kochany budzik, który zaczął dzwonić tak głośno że tylko czekałem na eksplozje moich uszu.
Wstałem z łóżka (niestety) i wyłączyłem budzik po czym przetarłem oczy ręką i skierowałem się w stronę szafy.
Po ubraniu się zeszłem po schodach do jadalni coś zjeść bo głód dawał się we znaki.
Ku zdziwieniu nie zastałem Mabel, ale nawet nie myślałem o zapytaniu się gdzie ona jest mamy. Poprostu zignorowałem jej nieobecność i zabrałem się za zjedzenie śniadania, płatki, jak zwykle.

Nie długo po zjedzeniu, bez żadnego pożegnania, wziąłem plecak, wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę szkoły.
Po wejściu oczywiście nie obyło się bez obelg w moją stronę, typu "kujon" czy "pupilek nauczycieli".

Cóż, przezwyczaiłem się.

W ekspresowym tępie wyjąłem potrzebne mi książki i poszedłem w stronę klasy, w której miały odbyć się zajęcia. 

Bez zastanowienia wparowałem do klasy a oczy wszystkich zaczęły się we mnie wpatrywać.

- Pines, spóźniony o jakieś 10 minut - powiedział nauczyciel przerywając lekcje i dołączył do grupowego wpatrywania się we mnie.

- Najmocniej przepraszam, budzik nie zadzwonił ( nie prawda, poprostu wlokłem się idąc do szkoły).- odpowiadając popatrzyłem  błagalnie na nauczyciela, na co on przewrócił oczami.

- Niech będzie, daruję ci, ale obiecaj, że więcej takich akcji nie będzie. - Mówiąc to nawet nie poczekał na moją odpowiedź, tylko wrócił do prowadzenia lekcji.

Kilka zgniecionych kartek wylądowało w moich włosach gdy szedłem do swojej ławki. Nie potrzebowałem ich rozwijać, bo domyślałem się co jest w nich napisane - kilka standardowych przezwisk nadanych mi tutaj. (Dupek, jebany pupilek, nerd, kujon).
Naprawdę nie mam pojęcia co takiego zrobiłem tym wszystkim ludzią, że tak mnie nie cierpią.

°•°°•°•°•°•°•°•°°•°•°•°•°•°°•

Gdy zadzwonił dzwonek na lunch  już czułem, że coś nieprzyjemnego się stanie. Wywlokłem się z klasy i niechętnie pomaszerowałem na stołówkę.

Razem z moim drugim śniadaniem wypatrzyłem jakiś pusty stolik i zabrałem się za jedzenie, bo szczerze umierałem z głodu. 

Nagle na stołówkę wpadła moja siostra z jej gangiem przyjaciółeczek, pokroju Pacyfiki. Wzięły tacki z jedzeniem i gdy tylko pojawiła się nadzieja, że może dadzą mi dziś spokój, zawróciły i podeszły do mojego stolika, rechocząc przy tym jak ropuchy, (którymi przy okazji są). Ich " przewodnicząca " usiadła obok mnie wyraźnie czegoś oczekując. Starałem się je ignorować ale po czasie zirytowane moim zachowaniem "przewodnicząca" wyszarpała MOJE spagetti, które momentalnie wylądowało na MOJEJ głowie. Sis trzymała się z boku bez większej chęci dogryzania mi, ale bez kilku złośliwych komentarzy się nie obyło.

- Zdaje mi się że masz coś we włosach NERDZIE - wyrzczeszyła się pokazując swoje przesadnie białe i równe kły.

- Zdaję sobie z tego sprawę - odpowiedziałem nie przerywając naszego kontaktu wzrokowego, aby nie wyjść na tchórza.

Uśmiech nie schodził z jej twarzy.

- Wiesz, myślę że sałatka będzie się dobrze komponować z tym spagetti na twoich włosach. Co sądzisz Mabel? - odwróciła wzrok w stronę mojej siostry.

- J-ja - Mabel zbladła i popatrzyła na mnie przepraszająco. - M-masz rację... - I zaczęła przyglądać się podłodze.

- Świetnie. - wzięła do ręki sałatkę, która też była moja swoją drogą, i wysypała na moje biedne włosy.

Wypuściłem powietrze z płuc i tylko spojrzałem się w jej błękitne oczy z determinacją. Speszyła się i odeszła od mojego stolika z całą grupka dziewczyn.

Wszyscy wrócili do swoich rozmów a ja poprostu wyszedłem i tak nie zamierzałem, a w zasadzie nie miałem już czego jeść.

W łazience wyczyściłem włosy i przepukałem twarz wodą. Przetarłem oczy dłońmi i spojrzałem na swoje odbicie w lustrze.

Wyglądam fatalnie.

To jedyne co zdążyłem pomyśleć bo ktoś wszedł do łazienki. Wybudziłem się z transu i wyszedłem nie blokując dostępu do zlewów.

°°•°•°•°•°•°•°•°°•°•°•°°•°•°•

Lekcje się skończyły, a jedyne o czym marzyłem to żeby walnąć się na łóżko i resztę dnia przepać.

Gdy miałem zamiar wejść na piętro po schodach coś mnie zatrzymało.
W niewielki kartonowym pudełku koło pieca leżała masa listów, wszystkie zaadresowane do mnie i Mabel, wszystkie z...... Gravity Falls. (Wiem że bardzo się zdziwiliście).
Bez zastanowienia podbiegłem do kartonu i korzystając z okazji, że nikogo nie było w pobliżu wziąłem pudełko do mojego pokoju. Tylko kilka listów było otworzonych. Pewnie przez rodziców. Nie znalazłem w nich nic ciekawego oprócz pozdrowień od wujków, Wendy i Soosa, oraz streszczenia wydarzeń, które działy się tam po naszym wyjeździe. Nic ciekawego. Tak samo jak w kilku innych otwartych listach. Zacząłem zabierać się za te zamknięte. Otwierałem je po dacie wysłania. Z czasem wiadomości były coraz dziwniejsze, inaczej zbudowane jagby każdy list był napisany przez inną osobę, jednak jak głosił napis na dole listu każdy był napisany przez jedną osobę, czyli wujka Forda.  
Podczas gdy ja główkowałem o co może chodzić usłyszałem głos Mabel informujący wszystkich domowników o tym że jest już w domu. Nie bardzo się tym przejąłem do momentu gdy zapukała do drzwi od mojego pokoju, to było mega dziwne bo nie pamiętam kiedy ostatni raz była w moim pokoju ale napewno było to przynajmniej z rok temu. Wrzuciłem wszystkie listy z powrotem do pudełka, które wepchnąłem pod łóżko, po czym oznajmiłem, że może wejść.

- Hej bro-bro - zaczęła niepewnie, i weszła do mojego pokoju zamykając za sobą drzwi.

- No hej..- odpowiedziałem odwracając wzrok.

- Jak twoje włosy? - zapytała na co przewróciłem oczami. - Słuchaj, przepraszam, to co zrobiła *Lidia było wstrętne. - powiedziała nie odwracając wzroku.

- No co ty nie powiesz - odpowiedziałem ignoranckim tonem, nadal nie patrząc jej prosto w oczy.

- Naprawdę mi przykro. - kontynuowała swój monolog.

- Mhm.. - od mruknąłem jej. Nie miałem ochoty rozmawiać z nią o tym. Właściwie czemu przeprasza mnie za to teraz? Ta Ropucha potocznie nazywana Lidią robiła mi tego typu "żarty" praktycznie codziennie i teraz mojej siostrzyczce zebrało się na przeprosiny za uczestniczenie w tym wszystkim? Żałosne.

- Rozumiem, że nie chcesz ze mną rozmawiać. - powiedziała i spojrzała się na mnie z nadzieją, ale nie usłyszała żadnej odpowiedzi. - Okej... To ja już pójdę.... - Po czym wyszła z mojego pokoju.

Zrobiło mi się jej żal, jednak nie mogę jej tak poprostu wybaczyć. Przez te wszystkie lata nawet nie drgnęła kiedy działa mi się krzywda. Nikt też przecież nie kazał jej zadawać się z tymi mendami.

A co z bliźniakami na zawsze?

Może była to tylko głupia obietnica naiwnych dzieciaków, ale i tak zabolało...

------------------------------
*Lidia - "Przewodnicząca" grupki przyjaciółek Mabel.

Wow 1012 słów.
Dość dużo działo się w tym rozdziale, oczywiście przepraszam za błędy ortograficzne.
To tyle miłego dnia/nocy ❤️.

No Chyba NIE  ~Billdip~ [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz