~23~

1.1K 103 76
                                    

Zwierzyłem się Bill'owi ze wszystkiego.

- Niech się modli żeby przypadkiem się na mnie nie natknęła. - powiedział z wyraźną w głosie wściekłością.

- Spokojnie, to nic takiego z czasem i tak o tym zapomnę. - odpowiedziałem chcąc uspokoić trochę demona.

- Nic takiego? Sosenko nie możesz tak poprostu jej tego wybaczyć, nie pozwól sobą manipulować.

Westchnąłem bezsilnie.

- Więc co twoim zdaniem powinienem zrobić?

- Zemścić się. - byłem pewien że tak odpowie.

- Taa nie jestem w tym najlepszy.

- Uwierz, to naprawdę proste, ja mam już w głowie pełno pomysłów. Można by na przykład-

- Uprzedzam, w grę nie wchodzi żadne mordowanie, krojenie na kawałki czy zrzucanie z wysokości.

- ... Dobra, jednak nie mam żadnego pomysłu. - parsknąłem śmiechem a demon odpowiedział mi tym samym.

Śmieszne jest to, że jak przyzwyczaiłem się do jego brutalnych i drastycznych żartów, niezwykle przyjemnie spędza mi się z nim czas.

Dipper z przed kilku lat pewnie pomyślałby, że zwariowałem.

- Muszę wracać do chaty, dopiero co wróciłem a już znowu mnie nie ma.

- Zanim pójdziesz, masz może jakieś nowe informacje?

A no tak, umowa.

- Nie.

- W porządku, chcesz żebym cię prze teleportował? Będzie szybciej.

- Definitywnie nie.

- Jak tam sobie chcesz, ja też się już zwijam. Nie zapomnij, spotykamy się o 3. - po powiedzeniu tych słów Cipher zniknął a ja udałem się z powrotem do chaty.

                             ***
Mabel do końca dnia się do mnie nie odzywała.

I dobrze, wiedziałem że gdybym tylko usłyszał kolejną przemowę o tym jak to ona ma w życiu ciężko a ja nie, to ten dzień stałby się jeszcze gorszy. O ile to w ogóle możliwe.

Wujek Ford dał sobie spokój z przesłuchiwaniem mnie, najwyraźniej dowiedział się już wszystkiego czego potrzebował.

Nikt niczego ode mnie nie chciał, więc nie wiedząc co ze sobą zrobić, wybrałem pierwszy lepszy kryminał z półki i zaczytałem się w niego. Tak upłynęły mi dobre 3 godziny.

Popatrzyłem na zegarek, który zawsze miałem na nadgarstku,

22:58.

Bill przyjdzie o trzeciej.

Wciąż miałem mnóstwo czasu. Usłyszałem burczenie w brzuchu i uświadomiłem sobie że nie jadłem niczego od 15.

Zszedłem na dół kierując się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem jogurt truskawkowy a potem wstawiłem chleb to tostera, żeby nie jeść znowu samego jogurtu.

- Dipper, dobrze że tu jesteś, potrzebuję cię na chwilę. - powiedział Ford wchodząc do kuchni.

- Do czego ci jestem potrzebny? - zapytałem kończąc zapychać się tostem, na którego nałożyłem jogurt.

- Mam pomysł, który powinien pozwolić nam pozbyć się tego upierdliwego demona raz na zawsze.

- Naprawdę? - wstałem od stołu zaintrygowany tym co mógł wymyślić Ford.

Poszedłem za nim do jego laboratorium.

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były ściany całe zapełnione różnymi obliczeniami czy projektami.

- Ostatnio sprawy trochę się skomplikowały, uważałem że Bill jest słaby i pokonanie go nie bedzie aż tak ciężkie. Jednak dzięki ostatnim wydarzeniom przekonałem się, że demon robi się coraz silniejszy, a to dla nas bardzo nie korzystne. - mówił chodząc w kółko po laboratorium. - Okazuje się że mamy mało czasu, o wiele mniej niż przypuszczałem, więc musimy działać szybko.

Podszedł do biurka i spod sterty papierów wyciągnął dokładny szkic jakiejś rośliny.

- Myślę, że w końcu udało mi się wynaleźć broń, która go zabije. Co prawda mam już jej prototyp ale wciąż brakuje amunicji i właśnie w tym celu cię wezwałem. Przyjrzyj się roślinie na rysunku. Rośnie głęboko w lesie i na dodatek tylko w  tym, w Gravity Falls.

- Rozumiem że chcesz żebym ci ją przyniósł?

- Tak, byłbym ci bardzo wdzięczny. Oczywiście samotna wyprawa nie jest najlepszym pomysłem, radziłbym żebyś wziął ze sobą siostrę.

- Już wolę pójść sam.

Ford spojrzał na mnie i westchnął.

- Pokłóciliście się?

- Tak.

- To nie moja sprawa, ale myślę że powinniście zakopać topór wojenny. W końcu jesteście rodzeństwem, musicie sobie wybaczać.

- Masz rację, to nie twoja sprawa. - po powiedzeniu tego wziąłem rysunek rośliny i wyszedłem bez słowa z laboratorium, a wuj odprowadził mnie wzrokiem chyba będąc zbyt zszokowany, aby cokolwiek powiedzieć.

                              ***
3:00

Leżałem w łóżku czekając na demona.

Mabel spała w salonie od naszej kłótni. Zapewne aby uniknąć jakiej kolwiek styczności że mną.

Niespodziewanie światło rozbłysło w pogrążonym w ciemności pokoju.

- Cześć Sosenko~ - Rozbrzmiał głos Bill'a.

Zapaliłem lampkę nocną leżącą na stoliku nocnym zaraz obok mojego łóżka.

- Hej. 

Demon podszedł i rozsiadł się na łóżku.

- Więęc?

- Z rana wyruszam szukać jakiejś zasranej rośliny, z której Ford zrobi jakiś zasrany pocisk do jakiejś jego zasranej broni, która podobno ma cię unicestwić czy coś.

- Nie wydajesz się przesadnie zadowolony z tego powodu.

- Dlaczego miałbym?

- Władowanie kulki w łeb swojego wroga nie powinno dać ci satysfakcji?

Wzdrygnąłem się na słowo wróg.

- Więc wciąż jesteśmy wrogami?

- A co liczysz na coś więcej? - zapytał uśmiechając się.

- Myślałem że po tym jak zdradzam swoją rodzinę żeby ci pomóc będziemy przynajmniej partnerami. Z resztą, nie ważne. Zapomnij o tym co powiedziałem.

Cipher zamilkł na chwilę, a już sekundę potem pochylił się i przywarł do moich ust.

- C - cipher. - udało mi się powiedzieć kiedy w końcu dał mi odetchnąć.

- Słucham. - słychać było niecierpliwość w jego głosie, wciąż przywierał do mnie swoim ciałem najwyraźniej mając zamiar kontynuować pocałunek.

- Nie to miałem na myśli mówiąc partnerzy.

- Szkoda.

Szkoda? Czułem, że moja twarz płonie.

- Więc, rozumiem że chcesz abym przestał cię całować?

Nie mogłem wydusić z siebie słowa. Nie chciałem żeby przestał, ale w życiu nie przeszło by mi to przez gardło.

- Jeżeli za 3 sekundy nic nie odpowiesz, uznam to za zgodę na kontynuację tego co zacząłem.

Nic. Nie odpowiedziałem nic. Wpatrywałem się tylko w jego nie ludzkie ale piękne oczy.

Nie czekając ani chwili dłużej demon ponownie pochylił się i kontynuował pocałunek pogłębiając go.

No Chyba NIE  ~Billdip~ [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz