- Kopę lat, Sosenko...
Gwałtownie się obróciłem, za mną na oknie siedział dość wysoki chłopak, wyglądał na lekko starszego ode mnie, blond włosy z czarną grzywką, która zasłaniała oko zakryte czarną przepaską.
Był ubrany dość elegancko,
czarne jeansy, czarna koszula, żółta marynarka z żółtym krawatem, na którym były wyszyte czarne trójkąciki, i normalne czarne trampki.
- Kim jesteś i co robisz w moim pokoju?!- krzyknąłem prawie piszcząc.
- Dalej, wysil swoje komórki mózgowe, nie rozpoznajesz mnie?- odpowiedział z dziwnym spokojem w głosie.
- Chwila...... Cipher?! Jak to możliwe? Pokonaliśmy cię! - mówiłem drżącym głosem.
- BAHAHAHHAHAAHA - naprawdę sądzisz że zwykli ludzie byliby w stanie mnie pokonać? MNIE? Wielkiego Bill'a Cipher'a? - gość ma chyba jakieś kompleksy.
Zaczął powoli podchodzić do mnie.
- Jasne że tak. - odpowiedziałem pod wpływem adrenaliny.
- Jedynie mnie unieszkodliwiliście. - odpowiedział stojąc nad moim łóżkiem.
Unieszkoliwilismy? To jak się uwolnił? Czemu ma ludzką formę? Mam tyle pytań..
- Ta ludzka forma to nie był mój wybór.
- Czy ty czytasz mi w myślach?
- Jestem demonem umysłu Sosenko. - Odpowiedział szczerząc się.
Super czyli nawet nie mogę swobodnie myśleć.
- Dobra czego ode mnie chcesz Cipher. - zacząłem oschle.
- Pomóc ci. - odpowiedział od razu.
- W niby czym? - Zdziwiłem się.
- Jak to? We wszystkim. Nie radzisz sobie. - te ostatnie słowa wymówił z jakaś dziwna satysfakcja w głosie.
- A żebyś wiedział że radzę sobie i to świetnie. - Wolałem trzymać się swojego.
- A nie chciałbyś się dowiedzieć co stało się z tym staruchem? Jak on tam miał... Stanley. - gdy wypowiedział to imię przeszły mnie dreszcze. Cipher ma coś wspólnego z śmiercią Stana? To było to przewidzenia.
- Sam się tego dowiem. - nie dawałem za wygraną.
Chyba zaczynał się denerwować.
- A co z Mabel? Nie chciałbyś jej pomóc?
- Niby w czym? Ona nie potrzebuje mojej pomocy. - odpowiedziałem i popatrzyłem na łóżko w którym powinna być Mabel, no właśnie, powinna.
- Myślę, że nikt spadający z wysokiego klifu nie pogardziłby pomocną dłonią. - Zaczął się diabelsko śmiać.
- Co ty zrobiłeś.. - On naprawdę był zdolny do czegoś takiego. Ale po co mu to?
- Nie pomożesz swojej siostrzyczce? Spoko twój wybór, nie żałuj później-
- Co chcesz w zamian za pomoc. - odpowiedziałem patrząc w podłogę.
Uśmiechnął się zwycięsko.
- Hmmm, nie myślałem o tym jeszcze...
- To myśl szybciej!
- Już wiem! Zamieszkam sobie tobą i twoja rodzinką.
- No chyba cię poje-
- Ciekawe ile czasu czlowiek żyje po spadnięciu z ogromnej wysokości, pewnie nie za długo..
- Deal!
Zaśmiał się po raz kolejny, (najbrzydszy śmiech jaki kiedykolwiek słyszałem), i wystawił w moją stronę rękę, która zaczęła płonąć niebieskim ogniem.
Chwycieliem ją a wtedy moja dłoń zaczęła płonąć i piec, trwało to może kilka sekund kiedy wkoncu puścił moją rękę.
Bolała piekielnie ale nie miałem żadnych poparzeń co uznałem za dziwne, ból zaczął stopniowo znikać aż wogole przestałem go odczuwać.
Wtedy Bill pstryknął palcami a Mabel pojawiła się z powrotem w swoim łóżku nie przytomna.- Ekchem, co do umowy, jeden warunek - zaczął mówić Bill. - Nikt nie dowie się kim jestem naprawdę bez mojego pozwolenia.
- Dobra. - W sumie to i tak na moją korzyść, co pomyslalbym wujek Ford gdyby dowiedział się że zawarłem pakt z demonem? I to tym konkretnym. - Ale czegoś nie rozumiem..
- Hmm? - odpowiedział poprawiając swój krawat.
- Po co ci to? Aż tak zależało ci na tej umowie że musiałeś zrzucić moją siostrę z klifu? Nie możesz wrócić do swojego wymiaru?
- Gdybym tylko mógł, to bym to zrobił. Nie mam na tyle mocy. Jeżeli bym ją miał już dawno zabiłbym was wszystkich, podbił tą planetę a potem wrócił do siebie.
Wtedy sobie uświadomiłem jaki głupi błąd mogłem popełnić. Zmądrzałem trochę przez te 4 lata.
- Też mam jeden warunek do umowy.
- Jaki?
- Nie możesz zabić mnie, mojej rodziny i przyjaciół.
- Nie widziałem że masz jakiś przyjaciół. - posłał mi wredny uśmieszek.
Trochę się nabuzowałem, ale nie chciałem wybuchnąć bo mogło to się skończyć źle, głównie dla mnie.
Nic nie odpowiedziałem tylko popatrzyłem na niego z irytacją.- Dobra, niech będzie. - odpowiedział w końcu.
To była chyba najgłupsza decyzja w moim życiu.
---------------------------
640 słówMiłego dnia/nocy ❤️
CZYTASZ
No Chyba NIE ~Billdip~ [Zawieszone]
ParanormalOd pamiętnych wakacji mija już 5 lat. Kiedy wydawać by się mogło że najgorsze już za nimi, pewnego spokojnego dnia ich życie zmienia się diametralnie. Bliźniaczka odwraca się plecami do brata, który nic z tym nie robi. W szkole jest wyrzutkiem, jed...