L - Ałaaa
M - Przepraszam.. Boże, to przecież trzeba odkazić jakąś wodą utlenioną i zakleić..
L - Marcin daj już spokój..
M - Nie Lexy, słuchaj obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz.. - powiedział stanowczym, ale i zmartwionym głosem
L - Okay boy.. Ja nie wiem, co się ze mną dzieje.. Po prostu ostatnio wszystko się sypie, czuję się do dupy noi strasznie samotna..
Boże Lexy.. Czemu Ty się przed nim otwierasz..
Marcin mnie mocno przytulił..
M - Lexy.. Jak coś to możesz na mnie liczyć
L - Thank u - odpowiedziałam niepewnie
M - A właśnie! Gdzie masz wodę utlenioną i jakieś plastry?
L - Marcinn ja nie chcę, bo będzie mnie piekło..
M - Lexyyy, ja wiem, ale potem będzie gorzej. Przecież może wdać się zakażenie..
L - Okay.. W kuchni w pierwszej szafce od góry.
M - Dobra, to idę.
Pov Marcin
Poszedłem do tej kuchni i zacząłem szukać tabletek.. Nagle poczułem, jak ktoś mnie popycha.. Co jest?!
? - Normalny jesteś?! Myślisz, że możesz bezkarnie niszczyć ją psychicznie?!
M - Jezus chłopie! O co Ci chodzi?!
? - O moją siostrę! Słyszałem Waszą rozmowę! Słuchaj mnie! Nie wiem, co jej powiedziałeś, ale ona naprawdę teraz nie jest w dobrym stanie, więc radzę Ci stąd spadać gościu! Jeszcze raz Cię przy niej zobaczę to pożałujesz naprawdę! Zrozumiano?! - wykrzyczał chłopak
Stałem z lekka oszołomiony, gdy nagle przyszła Lexy..
L - Eric! Co tu się dzieje? Czemu krzyczysz?!
E - Bo ten typ jest jakiś chory chyba! Czemu Ty go jeszcze nie wywaliłaś?! Skoro Cię zranił!
M - Ja.. Ja nie chciałem tak powiedzieć.. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.. Przeprosiłem już Lexy i naprawdę źle się z tym czuję..
Nagle dostałem mocno w ryj.. Normalnie bym mu oddał, ale jednak mając na uwadzę, że to brat Lexy, który chce dla niej dobrze uznałem, że to nie ma sensu.. Zresztą.. Zasłużyłem sobie, nie oszukujmy się..
L - O matko! Marcin nic Ci nie jest?! - spojrzała na mnie zmartwiona..
Boże.. Jaka ona jest słodka..
E - Lexy serio?! On Cię jeszcze zrani zobaczysz! Widać, co to za typ.. Zabawi się Tobą i zostawi Cię na lodzie, więc potem nie przybiegaj do mnie z płaczem debilko!
M - Jak Ty ją nazwałeś?! - podszedłem już do niego wkurzony
L - Marcin, spokojnie.. Eric, daj już spokój! Nie mam ochoty oglądać, jak się kłócicie!
Eric wywrócił oczami i sobie poszedł.
Pov Lexy
L - Chodź do łazienki, przemyję Ci to Marcinaaa - lekko pociągnęłam go za rękę
M - Nie no spokojnie, nic mi nie jest.. Poza tym najpierw Ci rękę opatrzymy..
L - Okay..
Pov Marcin
Gdy już wszystko zrobiliśmy powiedziałem:
M - Okej Lexy, to ja już będę się zbierać. Jeszcze raz Cię przepraszam..
L - Marcinaa, nic się nie stało. Poza tym nigdzie nie idziesz! - powiedziałam łapiąc go za nadgarstek
M - A co przywiążesz mnie do kaloryfera? - zaśmiał się brunet
L - Jeżeli będzie taka potrzeba to owszem! Marcinaaa, jest godzina 22.. Jest ciemno. Niebezpiecznie. Zostajesz
M - Nie no Lexy.. Nie będę Ci siedział na łbie, będę się zbierać!
L - No Marcin! Chodź do mnie do pokoju!
Poszliśmy i usiedliśmy na łóżku..
M - Ale ja nie mam, w czym spać..
L - Marcin chill, tak się składa, że mam męskie dresy - zaśmiałam się
M - Co?! Skąd, po co Ci?
L - Bo są fajne, takie duże, luźne..
M - Hahaha okej
Gdy się umyliśmy powiedziałem:
M - Lexy.. Tylko, że gdzie ja mam spać..
Lexy wyraźnie była przerażona i stała w bez ruchu..
M - Heej, co się dzieje? - spojrzałem na nią z troską
L - Nic.. Umm, złe wspomnienia.. Nieważne.. No ze mną będziesz spać..
M - No okej..
Położyliśmy się.. Niezręczne to było.. Bardzo chciałem ją przytulić, ale nie, nie mogłem.. Po jakimś czasie jakimś cudem zasnąłem..