L - Marcinaa nie krzycz.. Po prostu myślę, że lepiej byśmy na tym wyszli, gdybyśmy zbędnie już nic nie mówili.. - powiedziałam spokojnie
M - Ona nie będzie się na Ciebie darła! - powiedział wkurzony
Ja lekko przytuliłam Marcina.. Chłopak ewidentnie był zdziwiony, but odwzajemnił to.
M - Ehh przepraszam Cię Lexy.. - spojrzał na mnie lekko zmartwiony - może gdybym tak się nie angażował i zamknął mordę, to by tak nie było
L - Marcinaaa, spokojnie nic się nie stało tak? Chciałeś dobrze i bardzo to doceniam - lekko się do niego uśmiechnęłam, co chłopak odwzajemnił
M - Okej, to może pójdziemy do mnie?
L - A niech będzie. Co mi z tej szkoły - zaśmiałam się, a Marcin zrobił dokładnie to samo
L - Jesteś samochodem Dubiel? - spytałam chłopaka, because nie miałam najmniejszej ochoty iść pieszo.
M - Taak pani Chaplin, ale co Ty sobie myślisz, żeby do mnie po nazwisku mówić, hmm?
L - Bo mogę Dubiel - uśmiechnęłam się pewnie, a Marcin podszedł bliżej mnie, a ja lekko spanikowałam, co chłopak zauważył i się zaśmiał
M - Heej no misiu, nic Ci nie zrobię przecież - wyciągnął ręce, by mnie przytulić, ale ja powiedziałam
L - Nope Marcina! Jedziemy do domu, a przy okazji możemy zahaczyć o maka, okay boy?
Chłopk wywrócił oczami, but wziął mnie na ręce.. Excuse me?!
L - Marcinaaaa, co Ty robisz chłopie? Ja mogę iść, przecież Twoje auto jest blisko.
M - Ale ja mogę Cię zanieść - uśmiechnął się chłopak
L - Umm okay.. Jak chcesz to spoko, thank u boy - lekko wtuliłam się w niego, co ewidentnie go ucieszyło.
W końcu byliśmy w domu chłopaka
M - Czuj się jak u siebie skarbie - on chyba jest jakiś nietaki!
L - Marcinaaaa! You can't say to me skarbie, dotarło?! - spojrzałam na niego wkurzonym wzrokiem, pomimo tego, że wewnątrz skakałam z radości
M - Oj no przepraszam Cię kochanieee - chamsko się uśmiechnął
L - A w mordę chcesz?!
M - Nieee, ale buziaczka od mojej księżniczki już tak - tym razem uśmiechnął się miło..
Jezus.. Nawet słodki jest, but nope Lexy. Dla niego to tylko żarty! Nie możesz tego brać na serio, bo potem będziesz cierpieć, jak zwykle!
L - Anyway, idę do łazienki Marcina - oznajmiłam chłopakowi
M - Nie osraj kibla tylko! - śmiał się chłopak
L - Are you serious?! What's wrong with you?! - aż sama się zaśmiałam z jego głupoty
W pewnym momencie poczułam, jak burczy mi w brzuchu.. No tak.. Były korki, więc nie zajechaliśmy do maka, chociaż to be honest tak czy siak ostatnio nawet na maka nie mam ochoty.. Jestem zdecydowanie za gruba i powinnam schudnąć, so mniej jem..