Nagle ktoś gwałtownie otworzył drzwi i wszedł do łazienki, a ja aż podskoczyłam.. Ahh, Marcin.. Super.. A ja cała zapłakana, a miałam być taka silna..
M - Lexy, co się stało? - spytał troskliwym głosem patrząc w moje oczy...
L - Nic.. To tylko alergia, nie przejmuj się, takie dziewczyny jak ja nie płaczą! A teraz daj mi przejść - powiedziałam popchnęłam go i wyszłam z tej łazienki, kiedy nagle poczułam dłonie na mej talii.. Poczułam dreszcze ze strachu.. A co jak on mi coś zrobi.. Przestraszyłam się..
M - Hej, Lexy.. Nie musisz się mnie bać.. Nic Ci nie zrobię, naprawdę.. Zresztą nie wierzę Ci.. Dobrze widzę, że płakałaś i chcę Ci jakoś pomóc..
L - Marcin.. Pierwsze co zrób to puść moją talię.. - starałam się brzmieć normalnie..
M - Lexy, ja przepraszam.. Ale o co Ci chodzi? Czemu jesteś taka przerażona? Mogę Ci jakoś pomóc kruszynko?
L - Po pierwsze Marcin nie mów tak do mnie. Po drugie zostaw mnie w świętym spokoju. Ja mam dość. Idę do domu..
M - Nie zostawię Cię w takim stanie.. Może ja zawiozę Cię? I z Tobą zostanę? Albo najlepiej pojedźmy do mnie!
L - Proszę nie.. - jestem do niczego.. nie potrafię nawet zgrywać twardej.. beznadziejna jestem..
M - Lexy, ja Ci nic nie zrobię.. Chcę Ci pomóc słońce.. - podszedł do mnie i lekko mnie przytulił..
Nie znam go.. To jest głupie, ale czuję się bezpiecznie, jak mnie przytulił.. Lexy you are so stupid..
Próbowałam się oderwać, ale on mocno i czule trzymał mnie w swoich objęciach..
L - Marcin.. Ja..
M - Ciii.. Już spokojnie, możesz się we mnie wtulić, zapomnieć o wszystkim, będzie dobrze skarbie.. Nie musisz się niczego bać.. - ucałował moje czoło..
Jezus.. Co tu się dzieje.. Co ja mam myśleć..
Długo się nie zastanawiałam, nie wiedziałam, czy dobrze robię, ale mocno się do niego przytuliłam.. Może od razu nie zaciągnie mnie do łóżka.. Nie mogę popadać w paranoję..
Staliśmy tak z 10 minut, gdy Marcin zaczął mówić :
M - Chodź może do mnie.. Położymy się u mnie w łóżku będzie wygodniej się przytulać..
L - Marcin.. Co Ty chcesz ze mną robić w tym łóżku.. - byłam już przerażona..
M - No mówię przytulić Cię.. Nic Ci nie zrobię skarbie.. Nie bój się mnie naprawdę.. - lekko pocałował mnie w policzek.. Zaczyna się..
L - Marcin nie.. Ja nie chcę, nie całuj mnie.. Proszę..
M - Lexy.. To tylko w policzek.. Ja przepraszam, nie chciałem wystraszyć Cię.. Okej, chodźmy..
Wziąłem ją za rękę i ruszyłem w kierunku auta..
L - NIE MARCIN!! NIGDZIE Z TOBĄ NIE IDĘ, PROSZĘ CIĘ!!! PUŚĆ MNIE!!!
Od razu ją puściłem, patrząc na nią troskliwym wzrokiem..
Pov Lexy
Byłam zdziwiona.. Zastanawiałam się, czy on naprawdę nie ma złych zamiarów, czy o co chodzi.. Nie wiedziałam już co mam robić, więc po prostu spuściłam głowę w dół..
L - Pa, Marcin..
M - Lexy.. Jakbyś coś potrzebowała to.. - wyjął małą kartkę i zaczął na niej pisać.. - proszę dzwoń, zawsze odbiorę myszko - spojrzał głęboko w moje oczy i odszedł..