#4

374 12 2
                                    

Usiadłam z Marcinem w ławce i szczerze mówiąc nie wiedziałam, co myśleć.. Z jednej strony on naprawdę wydawał się bardzo fajny, a z drugiej.. musiałam pamiętać, że nie wolno być takim naiwnym.. Kto jak kto, ale ja wiem o tym bardzo dobrze. Anyway.. Nagle Marcin lekko mnie szturchnął. Excuse me?
L - A Tobie co? Dobrze się czujesz Marcin? - spytałam
M - Świetnie, bo jesteś obok. Wielkie dzięki za troskę misiu - lekko się uśmiechnął łapiąc mnie za rękę.. Od razu się wyrwałam.
L - Marcinaa! Are you serious?! Żadnego łapania za rękę, ani zachowywania się w ten sposób! Nie jesteśmy razem, więc dobrze Ci radzę uspokój się chłopie!
Kurde, może trochę za bardzo się uniosłam..
M - Dobra, kobieto, weź wyluzuj! Co Ty dystansu nie masz? Przecież chyba logiczne, że to był żart! Kto by chciał się spotykać z taką jak Ty!
Okay.. Zabolało Dubiel.. Don't cry Lexy.. Don't cry..
Szczerze mówiąc już żadne z nas nie odezwało się ani słowem, aż do końca lekcji..
Poszłam w kierunku mojego domu ze łzami w oczach wiedząc, że dopiero, gdy będę na miejscu to będę mogła w spokoju się wypłakać.. But girl, why are you crying? Dubiel miał rację. Nikt by mnie nie chciał. Jestem nic nie warta, beznadziejna, nikomu nie potrzebna. Nawet moja najlepsza przyjaciółka nie ma dla mnie czasu, tak samo rodzina.. Wiecznie coś wszyscy robią. Everything jest more important ode mnie!
Gdy weszłam do domu usiadłam na zimnej podłodze w łazience, wzięłam żyletkę i przejechałam kilka razy po ręce.. Rozpłakałam się i po prostu poszłam spać do pokoju..
Nagle obudził mnie czyjś głos.. Nie wiedziałam, która jest godzina i co się w ogóle dzieje..
M - Lexy, Lexy, hej wstawaj.. - czy ja słyszałam głos jego?! Co on robi w moim domu?!
L - Marcin? Co Ty tu robisz? - powiedziałam zaspanym głosem
M - Przyszedłem Cię przeprosić.. - powiedział smutnym głosem
L - Czekaj czekaj boy.. Po pierwsze skąd Ty niby wiesz, gdzie mieszkam, a po drugie kto Cię tu wpuścił?! - spojrzałam na niego zaciekawiona
M - Emm.. Jakby Ci to powiedzieć Lexy.. Zakradłem się do sali naszej wychowawczyni, jak jej już nie było i znalazłem Twój adres w dzienniku.. A i Twoja mama mnie wpuściła..
L - Rany boskie Marcinaaa - przewróciłam oczami
M - Przepraszam Cię Lexy.. Nie znamy się prawie w ogóle.. Nie chciałem tak powiedzieć.. Wydajesz się naprawdę bardzo fajna, a do tego jesteś prześliczna.. Bardzo Cię przepraszam.. - wręczył mi piękny bukiet kwiatów..
L - Oh wow Marcina.. Umm, okay. Wybaczam..
Marcin się uśmiechnął
M - Dziękuję - po czym przytulił mnie, a ja się w niego wtuliłam..
Ale on cudownie przytula, omgg..
L - Ała!
Marcin odskoczył ode mnie jak poparzony..
M - Coś Cię boli? Co się stało? - spytał troskliwym głosem, po czym zauważył moją rękę, a ja ją szybko schowałam pod kołdrą..
M - Lexy.. Pokaz tę rękę.. Co Ci się stało?
L - A wiesz nic takiego.. Po prostu.. Umm.. Kot mnie podrapał - lekko się uśmiechnęłam
M - Lexyyy.. Nie ze mną takie numery, pokaż łapkę..
L - Nope..
M - No proszę Cię, przecież nic Ci nie zrobię, chcę Ci pomóc
L - To, że zobaczysz, jak wygląda to nic nie da Marcin! - powiedziałam to gestykulując, tym samym automatycznie wyjmując rękę spod kołdry, a Marcin lekko złapał mnie za tę rękę.. No nie..
M - Lexy.. Ty się tniesz? - spytał troskliwym i smutnym głosem patrząc w moje oczy..
L - Niee, już mówiłam, że to kot.. - spuściłam głowę w dół..
M - Lexy.. Nie rób ze mnie debila.. Dlaczego się pocięłaś? Czy to przeze mnie? - spytał przejęty
Nie odpowiedziałam..
M - No nie.. Jestem potworem.. Boże Lexy.. Ja tak Cię przepraszam, że tak powiedziałem.. Naprawdę ja tak nie myślę.. - powiedział patrząc na mnie, po czym lekko pocałował mnie w ranę na ręce..

I will always love u - lxmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz