POV:ELICE
Rok później
Jęknęłam głośno przewracając się na drugi bok. Ból głowy uciążliwie dawał o sobie znak, mimo to nie ruszyłam się. Słysząc głośne Westchnięcie po drugiej stronie, mimowolnie się uśmiechnęłam. Cieszyłam się, że nie tylko ja umieram.
— Wiem, że się uśmiechasz. Skończ i idź po wodę. — Wychrypiał, przekręcając się tyłem do mnie. Głośno wzdychając dźwignęłam się na proste nogi. Szurając stopami po podłodze, stawiałam mozolne kroki do kuchni. W całym domu był ogromny syf. Z resztą nie dziwie się. Nie pamiętam kiedy był tu porządek.
Wyciągnęłam opakowane tabletek przeciw bólowych, oraz butelkę wody z lodówki. Spokojnymi krokami szłam do pokoju, wykrzywiając swoją twarz w grymasie.
Zdecydowanie przesadziłam z Vincem. Szczerze mówiąc nawet nie wiem gdzie on jest. Nie obchodzi mnie to, wróci kiedy będzie chciał.
— Twój kochaś pisał. Napisał, że będzie po ciebie za godzinę. — Mężczyzna ziewnął, zakrywając dłonią swoją buzie. Rozszerzyłam oczy, unosząc brwi ku górze.
— Która godzina? — Rzuciłam rzeczami w blondyna, ruszajcie do garderoby. Przyjaciel zawył, mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa.
— Trzynasta trzydzieści. Moja droga. — Zaśmiał się kpiąco. Chciałam coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mi w tym dźwięk mojego telefonu. Ruszyłam szybko do pokoju, zabierając zdziwionemu Marcusowi urządzenie.
Telefon upadł na podłogę, z głośnym hukiem. Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, ale nic z nich nie wyszło. Wpatrywałam się pusto w ścianę.
— Marcus. Marcus. — Powtórzyłam imię mężczyzny, przenosząc na niego przerażony wzrok.
— Mich widziała Rafe'a w Vegas. —
******
Witam wszystkich w drugiej części! Prolog jest krótki, ale taki miał być. Akcja będzie się działa cztery lata po wyjeździe Elice. Poznacie nowe postacie, które pokochacie jak i znienawidzicie.
Nie wiem co miałabym jeszcze powiedzieć. Nie wiem kiedy pojawi się pierwszy rozdział, wszystko zależy od mojej weny jak i czasu. Nie ważne.
Życzę miłego dnia, wieczoru, czy miłej nocy. Do następnego!