Rozdział 3

468 18 25
                                    

POV: MAVIES

Wrócę późno, Monic wpadnie i dotrzyma ci towarzystwa. — Blondyn nie zwracając na mnie większej uwagi, poprawił marynarkę odwracając się w moją stronę. Pochylił się przelotnie całując mnie w usta.

— Nie jestem dzieckiem. Mam swoich znajomych. Nie potrzebuje tej zdziry u nas w domu. — Oburzyłam się marszcząc brwi. Facet westchnął przeciągle, uśmiechając się lekko.

— Kochanie. Uspokój się. Monic wpada z własnej woli, polubiła cię. Nie okazuje tego, ale cię lubi. — Pokiwałam delikatnie głową, przybierając na twarz sztuczny uśmiech. Oczywiście, że ta suka mnie nie lubiła. Z resztą. Z wzajemnością.

— Kocham cię pa. — Mąż nic nie mówiąc odwrócił się, wychodząc z domu. Przewróciłam oczami kierując się do salonu. W końcu, gdy znalazłam wygodną pozycje. Poprawiłam sobie na kolanach laptop.

— Mav! Jestem! — Jęknęłam głośno, zawieszając głowę. Nie nawidziłam, gdy ktoś tak do mnie mówił. Blond zdzira to wiedziała. Dlatego kiedy mogła, używała tego zdrobnienia.

— W salonie! — Odkrzyknęłam, wracając wzrokiem do urządzenia. Od kilku dni dręczyła mnie pewna rzecz. A raczej pewna osoba. Elice Varn. Nie mogłam przestać o niej myśleć, a raczej czemu kilka dni temu szukał o niej informacji.

Niemożliwe, że sobie coś przypomniał. Rozmawiałam o przypadku mojego męża z najlepszym lekarzem. Powiedział, że całkowitą pamięć przywróci mu tylko Elice. Bo to przecież ją zapomniał.

To ona wywoływała w nim tyle najskrajniejszych emocji.

— Nie nawidzę tego upału! — Wrzasnęła, siadając obok mnie. — Co robisz? — Uniosła jedną będę ku górze, wyjmując telefon z kieszeni krótkich spodenek.

Głośno westchnęłam, mrużąc oczy.

— Szukam informacji. O pewnej osobie. — Mruknęłam wchodząc na stronę kancelarii kobiety. Dobrze sobie radziła.

Rzecz można było, że wręcz znakomicie. Z tego co wiem ma narzeczonego, oraz dziecko. Z czego się niezmiernie cieszyłam. Nie chciałam, by nagle wróciła i próbowała zabrać mi Rafe'a.

— Zazdrosna? — Zaśmiała się kpiąco, wpatrując się w ekran. Nawet nie zauważyłam, gdy przestała używać urządzenia i przybliżyła się do mnie.

— Nie. Po prostu ciekawa czym wszyscy się tak zachwycają. — Przewróciłam oczami głośno wzdychając. Kobieta posłała mi pełne politowania spojrzenie, parskając gorzkim śmiechem.

— Nie bój się. Dopóki ona nie wróciła do jego życia, a w takim razie do naszego. Jest dobrze. Z resztą musiałabyś ją poznać, aby zrozumieć czemu każdy ją tak ubóstwia. Była bardzo szaloną, oraz miłą osobą. Oczywiście zależy dla kogo. Jednak była też bardzo zepsuta. — Przerwała, przełykając głośno ślinę.

— Zrobiła rzecz, której nie powinna. Pomagała przy czymś twojemu mężowi, o czym ci nigdy nie powie. Była z nim zawsze, ale to zawsze. Nie ważne czy się nie nawidzili, czy kochali. — Przyznała, a na jej krwisto czerwone wargi wpłynął delikatny uśmiech.

— Nie nawidzę laski, ale miło się wspomina te czasy. Czasy, gdy miałam złamane serce. Czasy, kiedy wszystko było łatwiejsze. I chociaż ciebie nie nawidzę. — Tutaj zaśmiałyśmy się razem.

Co zdziwiło nas chyba oby dwie. Nigdy, ale to nigdy nie sądziłam, że zaśmieje się w obecności Monic. Jak widać, błędnie.

— Ktoś kiedyś powiedział mi, że skoro Rafe jest ze mną szczęśliwy. Po mimo złamanego serca, oraz tego jak bardzo mnie nie znosi, czy nie lubi. Mam o niego dbać, a ta osoba życzy nam szczęścia. Zdziwiłam się. — Spuściła wzrok na czerwone, długie paznokcie.

Love me|| 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz