POV: ELICE
Głośne westchnięcie uleciało z pomiędzy moich warg. Przetarłam dłońmi zmęczoną twarz, wpatrując się pusto w butelkę whiskey. Potrzebowałam zapić smutki, a wino, które tak często popijam nie dałoby mi pożądanych skutków.
Wręcz przeciwnie. Zaczęłabym myśleć jeszcze więcej.
Jęknęłam głośno słysząc jak ktoś próbuje dobić mi się do drzwi. Nie miałam siły się podnieść, a co dopiero przeprowadzić z kimś rozmowę, która miałaby jakikolwiek sens.
— No chwila No! — Krzyknęłam niemal od razu zwilżając gardło śliną. Przełyk piekł mnie niesamowicie. Cóż, nie dziwie się. Przez conajmniej kilka dni jedyne ci robiłam to piłam alkohol. Nie jadłam, ani nic z tych rzeczy.
Nie miałam na to siły. Tak po prostu.
Niezdarnie dźwigając się na proste nogi mozolnym krokiem zmierzałam ku drzwiom. Hałas nie ustał, a ja cała się gotowałam.
Ból głowy zaczął dawać o sobie, o dziwo znać dopiero dzisiaj. Z czego cieszyłam się nie miłosiernie.
— Zajebie cię przysięgam! — Usłyszałam na wstępie wkurwiony głos Marcusa od razu po otwarciu drzwi.
Przewróciłam oczami, odsuwając się kawałek by wpuścić mężczyznę do apartamentu. Prychnął jakby obrażony, że potrzebuje zgody. No tak Marcus. Ty płacisz rachunki, sprzątasz zajmujesz się dzieckiem.
— Kurwa! Nawet nie wiesz jak martwiłem się z Vincentem o ciebie! Nie wspomnę już nawet o Ryanie! — Wrzasnął wchodząc do salonu.
Przewróciłam oczy zamykając drzwi. Lekko chwiejnym krokiem skierowałam się do salonu. Nie przejmowałam się kruczowłosym, który kładł każdą pustą butelkę na szklanym stoliku.
O papierosach nie wspomnę. Wydzierał się za każdym razem, gdy na czarnym puchowym dywanie znalazł używkę. Tak Marcus. Przecież to ty kupiłeś ten dywan za holendernie wielką cenę.
— Nie myśl, że ominie cię opieprz! Kurwa. Masz dziecko idiotko! A ja mam własne życie! Nie będę zajmował się nim, gdy Vinc będzie musiał wyjść do pracy! Mam ważniejsze rzeczy do robienia! — Wysyczał przez zęby, a ja głośno westchnęłam.
— Marcus. Ja wiem, ale Holly nie daw... —
— Nie! Nie Marcus! Holly do kurwy nędzy była moją przyjaciółką również! Ja też to przeżywam okej?! Nie zalewam się w trupa tylko dlatego, że muszę opiekować się dzieckiem. Kocham tego dzieciaka, ale to nie ja zrobiłem ci dziecko i nie mam jakiegokolwiek kurwa problemu by kopnąć cię w dupę i przywieźć tu Ryana! — Wrzasnął, a mnie wmurowało.
Chciałam się odezwać, ale znowu mi przerwał.
— Jesteś najgorszą matką na świecie! Kurwa! Miałaś racje gdy mówiłaś, że nią będziesz! A jak jak głupi chciałem wierzyć, że jakimś cudem staniesz się odpowiedzialna. Wiesz ludzie przeważnie zmieniają się na rzecz dziecka. A ty nawet, gdy masz zajebista rodzinę nie umiesz się zmienić! Chce znać kurwa przyczynę czemu nie możesz zachowywać się raz jak dorosła! —
Jego wrzaski roznosiły się echem po całym domu. Jego jak i moja klatka piersiowa unosiła się w nierównomiernym tępie.
Próbowałam się uspokoić. Cóż. Nie wyszło mi to.
— Bo kurwa jestem jeszcze młoda! Mam dwadzieścia dwa lata! Ludzie są starsi i mniej odpowiedzialni! Przepraszam, że raz w życiu musiałeś zająć się Ryanem! Przez jebane cztery lata najebałam się tylko trzy razy! W dodatku młody zawsze był poza domem! Przepraszam, że chciałam odreagować! —