Rozdział 22

2.1K 119 27
                                    


Zbliżały się urodziny Pansy i planowała wydać niewielkie przyjęcie z tej okazji. Zaprosić najbliższych przyjaciół, w tym oczywiście Hermionę. Problem polegał na tym, że jej mąż kategorycznie odmawiał rozmowy na jej temat. Harry i Ginny również nie znali żadnych szczegółów ich kłótni. Pozostawała więc jedna osoba, która mogła jej przybliżyć jakoś powód tak nagłego ochłodzenia stosunków pomiędzy nimi. 

Ron razem z Potterem byli gdzieś w delegacji, na szkoleniu aurorskim. Miała więc okazję, by wymknąć się z domu niezauważona. Był wieczór, toteż liczyła, że zastanie Draco w jego mieszkaniu. Pewnie wkroczyła do kominka i wypowiedziała adres.

- Natychmiast mi powiedz, co się między wami stało. - zażądała, nie siląc się nawet na powitanie.

- Między kim, a kim? - zapytał, zerkając na nią znad trzymanej książki. Siedział wygodnie na fotelu przy oknie i czytał coś, co wielkością przypominało kamienną tablicę. 

- Między Tobą, Hermioną a moim mężem. - odparła.

- Weasley Ci nie powiedział? - lekko się zdziwił.

- Nie.

- W takim razie ja też Ci nie powiem.

- Kurwa, Draco! - wrzasnęła Pansy, wyrzucając ręce w powietrze. - Jesteśmy przyjaciółmi!

- To sprawa między nami a Granger, nic co by Ciebie dotyczyło. - skłamał gładko.

- Doprawdy? - zmrużyła niebezpiecznie oczy. - Więc dlaczego Ron kazał mi trzymać się od niej z daleka?

- Widzisz? Jednak coś Ci powiedział. - skrzywił się nieładnie.

- Nie drwij ze mnie, Malfoy. - zagroziła mu palcem. Widział, że jest wściekła. Tylko wtedy mówiła do niego po nazwisku.

- Nie śmiałbym. Po prostu przyjmij do wiadomości, że Granger ostatnio się widocznie pogubiła. - zgrabnie wyminął temat.

- Skoro się pogubiła, to chyba nas, jako jej przyjaciół, obowiązuje pomóc jej się odnaleźć, nieprawdaż? - przekrzywiła głowę patrząc na niego uważnie.

- Pod warunkiem, że ona uznaje nas za takowych. - zgrabnie odbił kafla.

Fuknęła niezadowolona i rzuciła się na kanapę, naprzeciw niego. Ręce skrzyżowała na piersiach, i mierzyła go morderczym spojrzeniem.

- Granger za swoich przyjaciół skoczyłaby w ogień. Dosłownie. Znasz przecież doskonale ich historię. - powiedziała nieco spokojniejszym tonem, w domyśle pozostawiając Złote Trio.

- Za nich może tak, ale za Ciebie i za mnie? Nie byłbym tego taki pewien i nie zamierzam tego sprawdzać. Mógłbym się nieprzyjemnie sparzyć. - skrzywił się.

- Czyli ja też przewinęłam się w rozmowie. - zauważyła. Cholera, zapomniał, że Pansy jest dociekliwą bestią.

- Przyjmij po prostu do wiadomości fakt, że Granger wściekła się, Merlin wie o co, i powiedziała kilka słów za dużo. - warknął.

Wstał z fotela i zamknął z trzaskiem grubą księgę. Podszedł do stołu i niemal rzucił ją na blat. Kobieta nadal nie ruszała się z miejsca, analizując to co powiedział. Znali się ponad dwadzieścia lat, doskonale wiedział, co się teraz dzieje w jej głowie. Był odrobinę zdziwiony, że Ron nic nie powiedział żonie. Była twardą babką, na pewno jakoś by to zniosła. Zapewne lepiej niż on sam w tej chwili. Postanowił jednak nie robić niczego przeciwko Weasley'owi.

- Skoro była wściekła, to to co powiedziała, nie powinno się liczyć. - odezwała się w końcu. - Tobie nigdy się nie zdarzyło rzucić parę słów za dużo podczas kłótni? - kontynuowała, bo nie uzyskała żadnej odpowiedzi.

Neutralność - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz