Rozdział 2

2.9K 150 48
                                    


Wigilia u Weasley'ów należała do jednej z tych głośniejszych. Można było zapomnieć o ciszy i spokoju. Kakofonia przeróżnych dźwięków przyprawiała niemal o ból głowy. Hermiona zdecydowanie odzwyczaiła się od takiego harmidru i marzyła, by wrócić już do cichej Hogwardzkiej Biblioteki. Zaszyć się z książkami... Tak. Tego właśnie pragnęła.

Gwar rozmów nie ucichł nawet podczas kolacji, co wydawało się dość dziwne, bo potrawy znikały z półmisków w błyskawicznym tempie. Szczególnie te zgromadzone najbliżej Rona, a mimo to, to właśnie jego najczęściej było słychać przy stole. Kiedy on miał czas pochłaniać to wszystko i jeszcze mówić?

- A jak w szkole, Hermiono? Poznałaś kogoś nowego? – zapytała słodkim głosem Molly. Dziewczyna jednak doskonale wiedziała, jakie intencje ma kobieta zadając jej to pytanie. Ciągle liczyła na to, że panna Granger stanie się pełnoprawnym członkiem rodziny Weasley'ów i wyjdzie za Ronalda. Zdusiła w sobie gorycz, która obudziła się w niej. Chciała być Weasley'em... ale dzięki Fredowi.

- Wszystko w porządku, ale nie, nikt nowy nie dołączył do nas. Przynajmniej nie na siódmym roku. – zmusiła się do uśmiechu.

- No, za to Malfoy wrócił do Hogwartu. – burknął Ron, wpychając sobie do ust całego grzybowego pasztecika.

- Nie uprzykrza Ci życia? – zapytał Harry. – Bo wiesz, jeśli tak to możemy się tam któregoś dnia zjawić i przypomnieć mu, gdzie jego miejsce. – wyszczerzył zęby i szturchnął przyjaciela w bok.

- Dziękuję, obędzie się. – odparła. – W zasadzie to zachowuje się całkiem neutralnie.

- Neutralnie? Malfoy? Od kiedy? – zdziwiła się Ginny.

- Po prostu nie jest niemiły. Miałaś rację, może faktycznie dorósł.

- W to nie uwierzę. – zaprzeczył stanowczo Ron. – Lepiej trzymaj się od niego z daleka.

- Nie mam najmniejszej ochoty się do niego zbliżać. – zapewniła i szybko zmieniła temat. Nie miała zamiaru mówić im, że pożyczył jej swoje pióro, ani że pracowali wspólnie przy jednym stole bez rzucania w siebie obrzydliwymi obelgami.

Niedługo później nadszedł czas rozpakowywania prezentów. Oczywiście od wszystkich dostała książki, a od Molly ręcznie robiony sweter. Dopiero po chwili zorientowała się, że Ron dostał swój w niemal identycznych kolorach. Kolejny raz zdusiła w sobie złość i sięgnęła po ostatni pakunek. Różnił się nieco od pozostałych. Pokrywający go papier prezentowy był zdecydowanie grubszy i lepszej jakości. W myślach przekalkulowała ilość prezentów które dostała i wyglądało na to, że ten był nadprogramowy. Przezornie nim odpakowała go, schowała dołączony liścik do tylnej kieszeni jeansów. Jeśli nie był to podarunek od nikogo z Weasley'ów nie chciała wzbudzać sensacji.

Niestety diabelnie spostrzegawcza Ginny od razu zauważyła, że Hermiona trzyma w rękach coś, czego nie dał jej nikt z nich.

- Od kogo to? – zapytała podchodząc do niej i oglądając pakunek.

- Nie wiem, nie było liściku. – skłamała gładko.

- Może lepiej tego nie otwieraj, jeśli nie wiesz kto Ci to przysłał. – Harry zerknął niepewnie na trzymane w dłoniach przyjaciółki pudełko.

- Oh przestań. – warknęła Ginny. – Słowo daję, od kiedy są na tym kursie Aurorskim strach rozbić przy nim jajko na omleta. Jakby się bał, że wyskoczy z niego co najmniej Śmierciożerca. Nie słuchaj go. – dodała. – Otwieraj.

Hermiona rozdarła papier prezentowy skrywający smukłe, podłużne pudełko o głębokim, niebieskim kolorze. Przypominało trochę pudełka, w które pakowane były różdżki, tylko znacznie większe. I znacznie lepszej jakości. Niepewnie uchyliła wieczko i jej oczom ukazało się najpiękniejsze pióro, jakie kiedykolwiek widziała. Nie miała nawet pojęcia z jakiego egzotycznego stworzenia zostało pozyskane. Było ciemno niebieskie, niemal granatowe, ale pod światło połyskiwało srebrzyście.

Neutralność - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz