Rozdział 29

2.2K 113 21
                                    


Minęły trzy tygodnie. Trzy, bardzo długie, męczące tygodnie, a oni nadal nie znaleźli sposobu, jak pozbyć się Znaku. Draco powoli zaczynał tracić nadzieję. Rozważał już nawet zapisanie się do mugolskiego artysty i wytatuowanie sobie czegoś, żeby zakryć to paskudztwo. Nie miał jednak pewności, że tusz będzie w stanie przykryć magicznie zrobiony Znak. A wtedy musiałby się grubo tłumaczyć. 

Mimo to ten czas był w pewien sposób wyjątkowy. Od kiedy Hermiona dowiedziała się, dlaczego z nią nie sypia, znacząco się uspokoiła. Nie snuła już żadnych dziwnych domysłów. Była za to niesamowicie zdeterminowana, żeby mu pomóc. Był jej cholernie wdzięczny za to. Mocno się do siebie zbliżyli, choć poszukiwania bardzo przypominały ich sesje nauki w Bibliotece. Teraz jednak rozmawiali ze sobą, a czasem przerywali, by paść sobie w ramiona i całować się bez opamiętania. Nie mogli tak wcześniej? Byłoby znacznie przyjemniej. 

Draco przyrządzał im właśnie kolację, krzątając się po kuchni. Co jakiś czas zerkał na dziewczynę, siedzącą na dywanie z nosem w książce. Miała na sobie jego bluzę, w której niemal tonęła. Musiał podwinąć jej rękawy trzy razy, żeby w ogóle mogła używać dłoni. Mimo to uważał, że to najseksowniejsze ubranie jakie kiedykolwiek na sobie miała. W ten sposób jego bluza, szybko stała się jej. A jemu w ogóle to nie przeszkadzało. 

Gdyby tylko udało im się znaleźć jakiś sposób, na usunięcie Znaku, byłby najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Nie miał co do tego żadnych wątpliwości. Powoli wieści o ich związku rozniosły się, wśród magicznej społeczności, ale przynajmniej w Szpitalu nikt nie był tym absolutnie zaskoczony. 

Nawet Krum nie wchodził im w paradę. Draco podejrzewał, że miało to związek z tajemniczą wizytą Pottera i Weasley'a u niego, ale nie wnikał w szczegóły. Hermionie też nic nie powiedział, że jej przyjaciele odwiedzili jej byłego chłopaka. Dopóki Krum im nie przeszkadzał i był grzeczny, nie zamierzał zaprzątać sobie nim głowy. Co prawda za każdym razem, gdy szedł na obchód, Bułgar mordował go wzrokiem, ale to było jedyne na co sobie pozwalał. 

- Skarbie. - odezwał się. - Chodź, kolacja gotowa. - powiedział, ustawiając talerze na kuchennej wyspie. 

Rozmawiali i śmiali się, podczas jedzenia. Tak, zdecydowanie mógł do tego przywyknąć. Nie pamiętał już kiedy spożywał jakikolwiek posiłek samotnie. No może śniadania, jeśli Hermiona akurat u niego nie nocowała. A to zdarzało się nieczęsto, bo zazwyczaj do późnej nocy grzebali w książkach. W końcu był szczęśliwy. Tak po prostu. 

Nagle jego kominek rozjarzył się zielonym światłem i z ciekawością zerknęli w jego stronę. Dochodziła niemal dziesiąta, byli więc święcie przekonani, że to ktoś z przyjaciół postanowił ich odwiedzić. W końcu był przecież piątek. 

Draco omal się nie zakrztusił przełykaną właśnie kaczką, gdy z rusztu wychynęła blondwłosa głowa. Hermiony widelec uderzył z brzękiem o marmurowy blat kuchennej wyspy. Z kominka wyszła bowiem Narcyza Malfoy. 

- Dobry wieczór. - przywitała się. Hermiona nie miała pojęcia jak się zachować. Z twarzy czarownicy nie dało się wyczytać absolutnie nic. Jakby w ogóle nie była zaskoczona jej obecnością tutaj. Skinęła więc tylko głową, mamrocząc pod nosem powitanie. Starała się być kompletnie niewidoczna.

- Co Ty tu robisz? - zapytał Malfoy, bez ogródek. 

- Muszę z Tobą porozmawiać. - odparła, rzucając krótkie spojrzenie w kierunku dziewczyny siedzącej przy wyspie kuchennej. 

- Mamo, to jest Hermiona Granger. - powiedział powoli, uważnie przyglądając się reakcjom na jej twarzy. - Moja dziewczyna. 

- Miło mi w końcu oficjalnie Cię poznać. - skinęła jej głową. 

Neutralność - DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz