Rozdział 11

73 6 46
                                    

13 kwietnia 1912 rok

Pov. Thomas

Przetarłem oczy i rozejrzałem się po kabinie. Na moim biurku stał kieliszek z whisky, a plany statku leżały rozrzucone. Spojrzałem na krzesło przy swoim łóżku, na którym przewiesiłem marynarkę. Podniosłam się z łóżka, wziąłem czysty garnitur i poszedłem do łazienki. Wziąłem szybką kąpiel, ubrałem się i usiadłem za biurkiem. Składając plany statku przypomniałem sobie o tym, co wczoraj powiedziałem Megan przy kolacji i o jej reakcji. W jej oczach wyraźnie widziałem smutek, moje słowa ją zabolały. Westchnąłem i złapałem się za głowę.

Wczoraj, gdy chodziłem po Titanicu spotkałem Ismaya, który wyprowadził mnie z równowagi. Mówił, że przynoszę mu wstyd ponieważ jestem konstruktorem Titanica, a chodzę z kobietą, która pracuje na stoczni. Mówił też, że będzie próbował przekonać mojego wuja, by wyrzucił Megan ze stoczni. Tylko nie wiedział jeszcze, że po powrocie z dziewiczego rejsu Lord Pirri uczyni mnie dyrektorem stoczni, a ja Megan nie zwolnię za żadne skarby. No, a potem zdenerwowałem się jeszcze bardziej, gdy zobaczyłem, jak Harold prowadził moją partnerkę do naszego stolika. Widziałem, jak rozmawiali między sobą, gdy wchodzili do jadalni i jacy byli szczęśliwi. Jednak nie powinienem krzyczeć na Megan, ani niesprawiedliwie jej oceniać. Musiałem ją, jak najszybciej przeprosić. Poprawiłem krawat i wyszedłem z kabiny. Była dziewiąta godzina, czyli pora śniadania. Megan już na pewno nie było w jej kabinie więc poszedłem od razu do jadalni.

Wszedłem do jadalni pierwszej klasy, szukałem Megan wzrokiem, ale nigdzie nie było jej widać. Ściągnąłem brwi, nie podobało mi się to, gdzie ona mogła pójść? Wzrokiem uchwyciłem Lucille Cosmo Duff-Gordon, która patrzyła na mnie wraz z trzema paniami i szeptała coś między nimi. Szybko obróciłem się na pięcie i wyszedłem z jadalni.

Wyszedłem na pokład spacerowy. Na zewnątrz było dość chłodno, wiatr wiał, ale morze było spokojne. Dzisiaj miały odbyć się testy szalup, ale ze względu na pogodę zostały odwołane. Rozejrzałem się dookoła i zauważyłem Megan, która opierała się barierki, jej włosy falowały pod wpływem wiatru. Patrzyłem na nią dopóki nie zorientowała się, że na nią patrzę. Spojrzała na mnie i już chciała odejść, ale szybko do niej podbiegłem łapiąc jej rękę.

- Megan... - zacząłem, ale nie dokończyłem bo dziewczyna wyrwała mi swoją dłoń.

- Już zapomniałeś, co wczoraj mi powiedziałeś? - w jej głosie był wyczuwalny żal i złość.

- Daj mi to wytłumaczyć. Wiem, że zachowałem się, jak dupek, ale wcześniej rozmawiałem z Ismayem, on wyprowadził mnie tak z równowagi - próbowałem się tłumaczyć.

- Zawsze, gdy wychodziłeś z równowagi to na nikogo nie krzyczałeś, więc przestań się tłumaczyć - chciała odejść, ale panowie złapałem ją za rękę.

Cieszyłem się, że na pokładzie nie było prawie żadnych pasażerów. Wszyscy woleli siedzieć w ciepłym wnętrzu statku niż siedzieć na dworze, gdzie pogoda nie była cudowna. Bynajmniej nikt nie musiał oglądać, ani słuchać naszej awantury.

- Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale Ismay naprawdę mnie zdenerwował, chciał żebym z tobą zerwał - zacisnąłem palce na jej dłoni.

- Słucham? - ściągnęła brwi.

- Ismay powiedział, że mam przestać się z tobą pokazywać, bo przynoszę mu wstyd. Mało nie brakowało, abym się z nim pokłócił przy pasażerach. Na kolację poszedłem w podłym humorze, a widok ciebie i Harolda tylko mnie dobił - opuściłem głowę, teraz dopiero czułem się podle. - Oczywiście nie mam nic przeciwko twojej przyjaźni z Haroldem - dodałem na zakończenie.

Poczułem, jak dziewczyna kładzie dłoń na moim policzku i delikatnie unosi moją głowę do góry. Spojrzałem jej w oczy, dziewczyna unosiła kącik ust.

- Naprawdę żałujesz tego, co wczoraj powiedziałeś mi na kolacji? - zapytała cicho.

- Naprawdę, przepraszam - powiedziałem jeszcze ciszej.

Dziewczyna już nic nie odpowiedziała tylko wtuliła się we mnie. Uśmiechnąłem się lekko i ją objąłem po czym odetchnąłem z ulgą. Staliśmy tak jeszcze chwilę dopóki nie poczułem, że dziewczyna drży.

- Chodź do środka, bo się przeziębisz - odsunąłem ją lekko od siebie i chwyciłem jej dłoń.

- Dobry pomysł - uśmiechnęła się splatając palce naszych dłoni.

Weszliśmy do środka, a Megan uśmiechnęła się wyraźnie rozluźniona.

- To, co będziemy teraz robić? - zapytała.

- Może pójdziemy do mojej kabiny? Niezbyt mam ochotę na przypadkowe spotkanie z Ismayem - mruknąłem pod nosem.

- Bo jeszcze stając w mojej obronie stałbyś się agresywny - dziewczyna zachichotała.

- Do rękoczynów się nie posunę, chociaż... jakby to było konieczne... - podrapałem się po brodzie.

- Mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności - uśmiechnęła się. - A teraz chodźmy już do ciebie.

Ucieszyłem się, że Megan zgodziła się do mnie przyjść. Dziewczyna sama pociągnęła mnie w kierunku kabiny, szedłem za nią uśmiechając się.

Gdy stanęliśmy przed moją kabiną otworzyłem drzwi i wpuściłem ukochaną pierwszą, weszła do środka ciągle trzymając moją dłoń. Zaśmiałem się i wszedłem za nią zamykając drzwi nogą, dziewczyna poprowadziła mnie na łóżko.

- Ładnie tu masz - rozejrzała się dookoła.

- Nasze kabiny prawie się nie różnią - zaśmiałem się.

- Różnią się, naprzykład tym, że postawiłeś biurko prawie na samym środku - uśmiechnęła się patrząc na mebel.

Pokręciła z uśmiechem głową i sięgnęła po jeden z dużych planów, który leżał zwinięty na biurku. Rozłożyła go z dziecinną ciekawością i poprosiła bym powiedział coś o Titanicu. Ucieszyłem się, że moja partnerka chce posłuchać o tym, jak go projektowałem. Objąłem ją w talii i przysunąłem do siebie tak, że oparła głowę o moją klatkę piersiową. Z uśmiechem zacząłem mówić o statku marzeń.

Pamiętny Rejs || TitanicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz