Rozdział 15

67 4 0
                                    

14 kwietnia 1912 rok

Pov. Thomas

Podejrzewałem, że wstrząs był spowodowany zatrzymaniem maszyn, ale po co załoga miałaby zatrzymać Titanica w nocy, pośrodku Atlantyku? Miałem nadzieję, że to nic poważnego. Wróciłem do pracy nad planami obejmując Megan ramieniem, dziewczyna trzymała głowę na moim ramieniui przyglądała się mojej pracy.

Po dłuższym czasie usłyszałem nagłe pukanie do drzwi mojej kabiny. Megan spojrzała na mnie i szybko wstała z krzesła. Posłałem jej uspokajające spojrzenie i poprawiając marynarkę podszedłem do drzwi i otworzyłem je. Przede mną stał członek załogi pokładowej.

- Panie Andrews, kapitan Smith prosi pana pilnie na mostek kapitański - młody mężczyzna mówił szybko.

- Przekaż kapitanowi, że zaraz przyjdę - odezwałem się bez namysłu, mężczyzna skinął w głową i zniknął szybko, a ja zamknąłem drzwi i podszedłem do biurka biorąc plany statku.

- Idę z tobą - Megan podeszła do mnie, gdy zwijałem plany.

- Ty tu zostajesz, muszę iść sam - spojrzałam na nią starając się, aby mój głos brzmiał spokojnie.

- Nie zostawię cię - powiedziała pewnie kręcąc głową i wyszła szybko z mojej kabiny.

Westchnąłem ciężko i wyszedłem za nią na korytarz, na którym kilkoro pasażerów wychylało głowy ze swoich kabin. Wraz z Megan skierowaliśmy się w stronę przejścia dla załogi, aby uniknąć pytań pasażerów.

Po niedługim czasie szybkiego marszu dotarliśmy na mostek, gdzie czekał już kapitan i oficer Murdoch, inni oficerowie zaczęli się schodzić.

Kapitan Smith przekazał mi, że Titanic zderzył się z górą lodową, a William skróciło mi bieg wydarzeń. Po przesłuchaniu mężczyzny kapitan zlecił mi bym poszedł obejrzeć uszkodzenia. Kiwnąłem głową i szybko zszedłem z mostku, Megan szybko znalazła się u mego boku i złapała mnie za dłoń.

- Titanic zderzył się z górą lodową - mój głos zadrżał, a mnie oblał zimny pot.

Na twarzy dziewczyny wymalowało się przerażenie, zasłoniła usta dłonią i z niedowierzaniem pokręciła głową.

- Mam nadzieję, że nie został poważnie uszkodzony - powiedziała z trudem.

- Tego nie wiem, właśnie idę obejrzeć uszkodzenia - próbowałem opanować lekko drżący głos.

- Idę z tobą, nie pozwolę, żebyś poszedł tam sam złapała mocno moją dłoń, a ja splotłem nasze palce i ruszyliśmy szybkim krokiem w kierunku w ładowni i innych położonych najniżej przedziałów.

~

Stałem odrętwiały i patrzyłem, jak woda podnosi się w szybkim tempie. Jak to możliwe, że góra lodowa wyrządziła takie szkody? Zwykła góra lodowa sprawiła, że Titanic, cud techniki tonął. Coś, co powstawało pięć lat właśnie szło na dno i doskonale wiedziałam, że pompy tu nie pomogą. Los Titanica był przesądzony. Spojrzałem na Megan, która patrzyła na mnie, była przerażona, nawet bardziej niż ja. Trzęsła się cała przenosząc wzrok na podnoszącą się wodę. Bez słowa objąłem ją mocno, a ona wtuliła się mnie mocno. Przerażona trzęsła się w moich ramionach, najwyraźniej zdała sobie sprawę, że Titanic zatonie. Próbowałem ją uspokoić głaszcząc ją po plecach. Po chwili uspokoiła się nieznacznie.

- Chodź, idziemy stąd - złapałem ją za dłoń i pociągnąłem ją do wyjścia.

Nie chciałem, żeby patrzyła na ten widok, bo to on wzbudzał w niej takie emocje. Próbowałem nie okazywać jej swojego strachu, chciałem zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Choć wiedziałem, że nie będzie.

Zostawiłem Megan pod opieką Harolda Lowe'a, a sam ruszyłem pędem na mostek kapitański. Wszedłem do pomieszczenia, w którym stali oficerowie, kapitan oraz Ismay i rozłożyłem plany statku na stole. Obliczyłem współczynnik zalania na podstawie czasu zderzenia i podanych poziomów wody, obok mnie stał pan Bell, który był jednym z inżynierów. Chciałem mówić spokojnie, ale z moich ust wydobył się przerażony ton.

- Z dwoma zalanymi przedziałami moglibyśmy dopłynąć do Nowego Jorku, przy trzech przedziałach nadal unosilibyśmy się na wodzie. Natomiast po zalaniu czterech ciężar pociągnie kadłub w dół, a woda przeleje się przez grodzie wodoszczelne między przedziałami czwartym i piątym, a kiedy piąty przedział zostanie zalany nastąpi zalanie przedziału szóstego, następnie siódmego i tak dalej - mówiłem drżącym głosem pokazując przedziały na planie statku.

- A co z pompami? - zapytał Bell. - Pompy już oczyszczają wodę z kotłowni numer pięć.

- Pompy mogą kupić trochę czasu, ale gdy kotłownia zapełni się całkowicie wodą statek szybko zacznie się zanurzać, Przykro mi kapitanie, ale nic nie zrobimy - próbowałem zapanować nad głosem.

- Jak długo zostaniemy na powierzchni? - kapitan patrzył na mnie uważnie.

- Godzinę, najwyżej półtorej - odparłem po szybkim zerknięciu na plany statku.

- Dziękuję panie Andrews - kapitan pobladł, a następnie spytał pierwszego oficera o liczbę pasażerów na pokładzie. Gdy usłyszał ilu ludzi z nami płynie spojrzał na Ismaya i oświadczył mu, że pojawi się nagłówkach gazet. Nie mogłem temu zaprzeczyć.

Odszedłem od nich, gdy kapitan Smith zaczął wydawać oficerem rozkazy. Zostawiłem plany na stole, nie będą już potrzebne. Harold odszedł szybko, a ja podszedłem do Megan.

- Kapitan zarządził ewakuację - przetarłem twarz dłonią.

Nie mogłem w to uwierzyć, że Titanic, statek, nad którym pracowałem i który powstawał pięć lat miał już niedługo zatonąć. Nie mogłem w to uwierzyć, ale nie mogłem teraz chodzić bezczynnie. Czułem się zobowiązany do pomocy przy ewakuacji. Megan objęła mnie mocno, a ja wtuliłem się w nią. Drżała głaszcząc mnie delikatnie po głowie, pomimo tego, że sama się bała chciała dodać mi otuchy.

- Chodź do środka, tu jest zimno - złapałem jej dłoń i obejmując ją czule ramieniem wszedłem do środka statku. Dziewczyna splotła nasze palce rozglądając się i patrząc na ludzi, którzy chodzili i śmiali się.

- Na razie nie możemy o niczym im mówić. Nie możemy wzbudzać paniki - szepnąłem do dziewczyny.

- Wiem, załodze ciężko byłoby opanować chaos - szepnęła cicho patrząc na mnie.

Rozejrzałem się dookoła wchodząc z nią po Wielkich Schodach. Musiałem zabrać Megan do kabiny by ubrała się ciepło, a następnie miałem zamiar pomóc w ewakuacji statku. 

Pamiętny Rejs || TitanicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz