14 kwietnia 1912 rok
Pov. Thomas
Obudziłem się i przetarłem oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Po chwili uświadomiłem sobie, że jestem w kabinie Megan i siedzę na krześle, a kobieta leży w swoim łóżku. Co ja tu robię? A tak wczoraj, po balu trochę była nietrzeźwa, więc zaprowadziłem ją tu, a gdy prosiła żebym został to nawet się nie opierałem. Więc tak całą noc przespałem na krześle obok jej łóżka. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem ją po policzku pochylając się nad nią, by złożyć pocałunek na jej czole.
- Nie dobieraj się do mnie kiedy śpię - zaśmiała się i objęła mnie wokół szyji.
- O nie, ja się ciebie nie dobieram - pokręciłem głową i kciukiem przejechałem po jej wardze.
Dziewczyna mruknęła przymykając oczy, a ja wykorzystałem moment i złożyłem na jej ustach delikatny pocałunek. Uśmiechnęła się lekko i oddała pocałunek wplatając palce w moje włosy.
- Jak się spało? - zapytałem uśmiechając się lekko.
- Bardzo dobrze, a tobie? - przeglądała mi się.
- Mi trochę gorzej. Wiesz, spanie na krześle nie jest wygodne - zaśmiałem się cicho.
- Racja - przetarła oczy i przeniosła się do siadu.
Patrzyłem na nią z uśmiechem. Miałem piękną kobietę, której nikomu nie pozwoliłbym sobie odebrać. Kochałem ją całym sercem i nie wyobrażałem już sobie życia bez niej. Megan całkowicie odmieniła moje życie. Wiedziałem, że tak będzie już w momencie, w którym przyszła na stocznię prosić mojego wuja o pracę. Była dla mnie w jakiś sposób wyjątkowa i czułem, że ma ogromny potencjał.
- Thomas? - spojrzała na mnie kierując się do łazienki, przegoniłem myśli i spojrzałem na nią.
- Tak? - uśmiechnąłem się obserwując ją uważnie. Megan zaśmiała się i pokręciła głową.
- Idę się przebrać, nigdzie się nie wybieraj, dobrze?
- Dobrze, nigdzie się nie wybieram - uśmiechnąłem się patrząc, jak dziewczyna znika w łazience.
Wstałem z krzesła przeciągając się. Podszedłem do lustra wygładzając garnitur i poprawiając krawat. Uśmiechnąłem się do siebie myśląc o tym, że już niedługo dopłyniemy do Nowego Jorku. Miałem nadzieję, że może zdarzę choć trochę wraz z Megan zwiedzić to miasto nim Titanic obierze drogę powrotną na Southampton. Spojrzałem na drzwi łazienki, z której wyszła Megan ubrana w piękną suknię. Przyjrzałem jej się z uśmieszkiem.
- Idziemy na śniadanie panie Andrews? Zgłodniałam - podeszła do mnie z uśmiechem.
- Oczywiście, nie może chodzić pani głodna - również się zaśmiałem i podałem jej ramię. Dziewczyna przyjęła je z lekkim uśmiechem i wyszedłem z nią z kabiny.
- Może jednak się przebierzesz? - zapytała gdy stanęliśmy na korytarzu.
- Przykro mi, ale nie mogę. Moja dama zgłodniała - zaśmiałem się i pociągnąłem ja kierunku schodów.
Szliśmy do jadalni i uśmiechaliśmy się do ludzi, którzy nas witali. Zerknąłem na Megan, która szła obok mnie zamyślona. Przeglądałem jej się z lekkim uśmiechem, aż w końcu zorientowała się, że patrzę na nią.
- Coś nie tak z moimi włosami? - spytała zdezorientowana.
- Nie, wszytko z nimi dobrze. Po prostu nie mogę oderwać od ciebie wzroku - zaśmiałem się cicho łapiąc jej dłoń.
- Daj spokój Tommy, daleko mi do innych pasażerek pierwszej klasy - spojrzała na nasze splecione palce dłoni rumieniąc się lekko.
- Ale masz dużo lepszy charakter. Nie plotkujesz i nie jesteś wścibska, jak te z pierwszej klasy. Masz dobry charakter i jesteś piękna - pocałowałem ją w policzek, gdy wchodziliśmy do jadalni. Dziewczyna zarumieniła się jeszcze mocniej i wyglądała, jakby zaraz miała spalić się ze wstydu, gdy zobaczyliśmy Ismaya.
- Witaj Thomasie - prezes White Star Line stanął przed nami uśmiechając się. - I witam panienkę - dodał patrząc na Megan.
- Dzień dobry Bruce - uśmiechnąłem się lekko ściskając dłoń mojej partnerki.
- Dzień dobry panie Ismay - próbowałem się nie zaśmiać, gdy Megan wymusiła uśmiech.
- Może zechcecie zjeść ze mną i kapitanem Smithem? - Ismay obrzucił nas wesołym spojrzeniem.
- Dziękuję Bruce, ale nie tym razem. Wolimy zjeść sami lub z innymi pasażerami - odmówiłam grzecznie. Wolałem nie dopuścić Megan do głosu, w końcu nadal miała do niego żal i była dla niego miła tylko ze względu na mnie.
- No cóż, szkoda. Mam bynajmniej nadzieję, że zjemy wspólnie obiad lub kolację - spojrzał na mnie.
- O tym jeszcze się przekonamy - posłałem mu uśmiech i wyminąłem go, gdy Megan ścisnęła mocniej moją dłoń dając mi do zrozumienia, że już nie chcę go oglądać.
Zasiedliśmy do stołu, a kelner przyniósł nam posiłek.
- Nie rozumiem, jak ty z nim wytrzymujesz? - Megane burknęła pod nosem patrząc na mnie.
- Cóż. Jest prezesem linii żeglugowej, z którą współpracuje nasza stocznia. Musiałem nauczyć się przebywać w jego towarzystwie oraz znosić jego humorki - zaśmiałem się cicho, a Megan uśmiechnęła się lekko.
Śniadanie zjedliśmy w miłej atmosferze, śmialiśmy się cicho, gdy opowiadałem kobiecie o śmiesznych sytuacjach, które występowały podczas projektowania Titanica. Widziałem, jak Megan lubi słuchać tych historii. Po śniadaniu wspólnie wyszliśmy na pokład spacerowy, by odetchnąć świeżym powietrzem.
- Długo nie pochodzimy - spojrzałem na Megan głaszcząc kciukiem wierzch jej dłoni.
- Czemu? - spojrzała na mnie zawiedziona.
- Trochę mocno wieje, a ja nie chcę, abyś się przeziębiła - objąłem ją czule ramieniem.
- Nie musisz się tak o mnie martwić - zachichotała cicho wyciągając się na palcach, aby pocałować mnie w policzek. Zaśmiałem się cicho trzymając ją w talii.
- Wewnątrz statku też jest wiele ciekawych miejsc. Będziemy mogli pochodzić ile zechcesz. I nie zmarzniesz - uśmiechnąłem się. - Albo pójdziemy do kabiny.
- No dobrze - mruknęła niechętnie kładąc głowę na moim ramieniu.
Pocałowałem ją w czubek głowy i skierowałem nasze kroki pod pokład. Pomyślałem, że poznam ją z moim dobrym przyjacielem, który płynął do Ameryki w trzeciej klasie. Wczoraj spotkałem go, gdy około dwudziestej pierwszej wyszedłem z kabiny Megan, aby trochę się przejść. Opowiadał mi o potańcówce, którą mieli pod pokładem i mówił, że dzisiaj też będą taką mieli. Postanowiłem pokazać Megan, jak potrafią się bawić pasażerowie z trzeciej klasy.
CZYTASZ
Pamiętny Rejs || Titanic
Fiksi PenggemarWysoki brunet i niska brązowo włosa dziewczyna stali obok siebie. Stali i patrzeli na szkody wyrządzone przez górę lodową. Statek nabierał wody w szybkim tempie, za szybkim. Jak to możliwe, że twór przyrody wyrządził taką krzywdę statkowi, który mia...