13 kwietnia 1912 rok
Pov. Megan
Po dłuższym czasie Thomas skończył mówić o Titanicu i spojrzał na zegarek kieszonkowy.
- Pora na obiad - objął mnie w pasie.
- Wolę jeszcze tu posiedzieć - wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Thomas zaśmiał się i pocałował mnie w czubek głowy.
- Napewno jesteś głodna - z uśmiechem pogłaskał mnie po włosach.
- Wcale nie, wolę siedzieć tu z tobą niż iść i oglądać Ismaya - mruknęłam pod nosem.
- Nie pałasz do niego przyjaźnią - stwierdził brunet.
- Dziwisz się? - spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ani trochę - oparł podbródek o czubek mojej głowy.
Uśmiechnęłam się i przymknęłam delikatnie oczy, gdy mężczyzna obejmował mnie czule. Dla mnie ta chwila mogłaby się nigdy nie kończyć.
- A ty nie jesteś głodny? - zapytałam go cicho. Thomas zaprzeczył tylko ruchem głowy.
- Tooo, co teraz robimy? - zerknęłam na niego.
- Nie wiem, sama chciałaś tu siedzieć - zaśmiał się cicho i pocałował mnie w policzek. Rozejrzałam się po kabinie w poszukiwaniu czegoś do roboty.
- Jak ty się odnajdujesz w tym bałaganie? - zaśmiałam się cicho.
- Bardzo prosto, przyzwyczaiłem się do tego, że zawsze mam wszystko porozrzucane - z uśmiechem wzruszył ramionami. - No i z rana jest tu czyściej, bo moja pokojówka sprząta.
- Biedaczka tylko się niepotrzebnie męczy - zachichotałam.
- Oż ty, odwołaj to - Thomas zaśmiał się i połaskotał mnie w talii.
- N-nie - wyjąkałam przez śmiech.
- Dobra, sama chciałaś - owinął ręce mocno wokół mojej talii i zaczął łaskotać mnie po brzuchu
- Thomas przestań, natychmiast - próbowałam wyrwać się z uścisku mężczyzny.
- To odwołaj tamto - zaśmiał się nadal mnie łaskocząc.
- Dobra dobra, twoja pokojówka nie sprząta tej kabiny na darmo - poddałam się, gdy ze śmiechu zaczęły napływać mi do oczu łzy. Thomas uśmiechnął się i przestał mnie łaskotać, zamiast tego objął mnie w talii.
- Dzisiaj w porze kolacji odbędzie się bal - Thomas mruknął mi do ucha. - I chciałbym, abyś mi towarzyszyła.
- Mówisz serio? - spoważniałam i spojrzałam mu w oczy.
- No oczywiście, będziesz mi towarzyszyć, jako moja partnerka w tańcu i w życiu prywatnym - ucałował moją dłoń. Uśmiechnęłam się lekko i pogłaskałam, go po policzku.
- Wedle pańskiego życzenia - uśmiechnęłam się szerzej, a Thomas pocałował mnie w czoło.
- To idź się przygotować, bal zacznie się dużo wcześniej niż kolacja, ja muszę jeszcze iść do kapitana - wstał poprawiając garnitur. Mężczyzna podał mi dłoń i wyprowadził z kabiny, stanęliśmy pod drzwiami mojej kajuty.
- To do zobaczenia na balu - Thomas pochylił się lekko i pocałował obejmując w talii.
Oddałam pocałunek uśmiechając się lekko. Patrzyłam jeszcze za odchodzącym Thomasem dopóki nie zniknął na końcu korytarza. Szczęśliwa weszłam do swojej kabiny. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pomieszczeniu, dlaczego to wszystko wydaje mi się snem? Ale wiem, że to nie jest sen, a ja jestem pasażerką pierwszej klasy największego statku na świecie i do tego jestem z Thomasem Andrewsem. Większego szczęścia mieć nie mogłam.
Wstałam z łóżka i podeszłam do garderoby, gdzie miałam wszystkie sukienki. Musiałam wybrać coś olśniewającego, coś co przywróciłoby Thomasa o zawrót głowy. W końcu po dłuższej chwili wybrałam piękną sukienkę. Położyłam ją na łóżku, w tym samym momencie weszła moja pokojówka.
- Pomóc panience? - kobieta podeszła do mnie patrzą to na sukienkę, to na mnie.
- Tak - uśmiechnęłam się lekko.
- Więc zawoła mnie panienka, kiedy będę miała pomóc - młoda kobieta złączyła dłonie.
- Rosalie, mów mi Megan - uśmiechnęłam się do niej.
- Jak sobie życzysz - Rosalie uchyliła lekko głowę z uśmiechem.
Wzięłam sukienkę i przy pomocy pokojówki zaczęłam się ubierać. Rosalie stanęła za mną i zapięła zamek od sukienki, a następnie zabrała się za pomoc w układaniu mojej fryzury. Gdy byłam gotowa założyłam białe rękawiczki sięgające mi do łokciów. Obejrzałam się w lustrze i uśmiechnęłam się do pokojówki.
- I jak wyglądam?
- Pięknie, pan Andrews będzie oczarowany, jak zawsze - puściła mi oczko. Zaśmiałam się cicho i wyszłam z kabiny.
Idąc w kierunku jadalni zastanawiałam się, czy Thomas jest już na sali, w końcu musiał iść tylko do kapitana. Jednak moje wątpliwości szybko zostały rozwiane, gdy zauważyłam go stojącego pod Wielkimi Schodami, z których właśnie schodziłam. Mężczyzna spojrzał na mnie z uśmiechem, gdy stanęłam obok niego, przyjrzał mi się od stóp do głowy i podał swoje ramię, które od razu przyjęłam.
- Wyglądasz przepięknie - mruknął mi do ucha pochylając się.
- Dziękuję, pan też wygląda seksownie - szepnęłam do niego chichocząc. Thomas spojrzał na mnie otwierając szeroko oczy i rumieniąc się.
- Panienko proszę hamować język, jesteśmy wśród ludzi - zachichotał prowadząc mnie w kierunku jadalni.
- Skąd wiedziałeś, kiedy będę iść? - zapytałam, gdy weszliśmy do jadalni zapełnionej ludźmi. Teraz gdy stoliki stały pod ścianami pomieszczenie to wydawało się, jakby większe. Na środku tańczyło już kilka par.
- Od twojej pokojówki, chyba nie myślałaś, że wejdziesz tu sama - pociągnął mnie do stolika.
- Właśnie tak myślałam - rzuciłam okiem na pary.
- To więcej tak nie myśl, a teraz mogę poprosić cię do tańca? - odsunął się i z uśmiechem wyciągnął do mnie dłoń.
- Oczywiście - przyjęłam jego dłoń i wyciągnął mnie na parkiet. - Jest tylko mały problem, nie potrafię tańczyć - zerknęłam na inne pary.
- Spokojnie, zaufaj mi - Thomas jedną ręką objął mnie w talii, a drugą złapał moją dłoń.
Skinęłam głową i położyłam rękę na jego ramieniu. Orkiestra zaczęła grać, a my zaczęliśmy tańczyć. Taniec był wolny, ale podobało mi się to ze względu na to, że byłam tak blisko z Thomasem. Uważam, że było to nawet romantyczne. Wysoki brunet patrzył mi w oczy z uśmiechem i prowadził spokojnie, całkiem zapomniałam, że nie potrafię tańczyć. Przy tym mężczyźnie wszystko wydawało mi się dziecinnie proste. Gdy muzyka przestała grać podeszłam do bufetu i wzięłam sobie kawałek ciasta i parę innych słodkości.
- Uważaj, bo przytyjesz - usłyszałam głos Thomasa nad uchem i odwróciłam się do niego.
- Brak szacunku, tak do kobiety się odzywać - patrzyłam na niego udając oburzoną. Tommy zaśmiał się i zabrał mi ciastka z talerzyka.
- Mam szacunek, szczególnie do ciebie - puścił mi oczko.
Z uśmiechem pokręciłam głową kończąc posiłek. W tym czasie orkiestra zaczęła grać bardziej żywą melodię do tańca.
- Druga rundka? - Thomas spojrzał na mnie figlarnie i podał mi dłoń.
- Jakie pan ma maniery, panie Andrews? - pokręciłam z uśmiechem głową i przyjęłam jego dłoń.
I znów dałam mu się porwać do tańca. Przy nikim nigdy nie traciłam zmysłów tak, jak przy Thomasie Andrewsie.
CZYTASZ
Pamiętny Rejs || Titanic
FanfictionWysoki brunet i niska brązowo włosa dziewczyna stali obok siebie. Stali i patrzeli na szkody wyrządzone przez górę lodową. Statek nabierał wody w szybkim tempie, za szybkim. Jak to możliwe, że twór przyrody wyrządził taką krzywdę statkowi, który mia...