Na wstępie chciałabym podziękować za prawie 77 tysięcy wyświetleń na tej książce, wszyscy moi czytelnicy którzy są ze mną od początku, chciałabym wam podziękować, że wytrzymywaliście moje braki weny i prawie pół roczne przerwy, a nowym czytelnikom dziękuję za wybranie mojej książki do czytania (np. na kiblu) i miłe i zabawne komentarze które naprawdę czytam z radością i miękkim uczuciu w serduszku. Tak więc witam was w rozdziale z okazji moich urodzin ale tutaj będą urodziny naszej głównej bohaterki więc miłego czytania.
Ps :
Perspektywa będzie pisana z "twojego" punktu widzenia i rozdział będzie trochę odstawiony od normalnej fabuły tej książki.===========================================
Już przy przebudzeniu czułam, że ten dzień jest jakiś inny niż zwykle. Po chwili myślenia przypomniałam sobie, że dziś są moje urodziny na które czekałam tak długo. Dziś jest moje święto w którym mogę czuć się jak królowa wielbiona przez swoich poddanych. Wstałam do siadu i ubrałam kapcie czując zapach jajecznicy z cebulką którą tak bardzo lubiłam jeść na śniadanie, wiem mało ambitne ale jak to mówią małe rzeczy zawsze cieszą. Po chwili namysłu zauważyłam, że leżałam sama w wyrku a miejsce gdzie powinien leżeć czarnowłosy jest już zimne, czyli pewnie wstał wcześniej ode mnie, no łał Sherlocku.
Wstałam na równe nogi i rozciągnęłam się powodując strzelanie kości u palców, kolan i głowy i czując lekko przyjemny ból ruszyłam w stronę kuchni wcześniej poprawiając swoją piżama, żebym nie kusiła ani losu ani młodego Ackermann'a. Wchodząc do kuchni zobaczyłam mojego ukochanego który robił wielkie śniadanie w różowym fartuszku który dostał od Isabel miesiąc wcześniej, hah, a mówił jej, że go nigdy nie założy. Ja mająca na swoim czułostkometrze wręcz 0%, bez ostrzeżenia przytuliłam się do umięśnionych pleców Levi'a który się delikatnie wzdrygnął z chwilowego zawału który u niego spowodowałam.
- Hej [T/I]..to ty już nie śpisz bachorze ?
- Z tego co wiem jesteś tylko o rok starszy ode mnie więc nie od razu bachorze..! I jak widzisz nie śpię bo zabrakło mi miłości z twojej strony..
Mężczyzna wypuścił powietrze ustami, wyłączył palnik na którym była patelnia i całą jej zawartość wrzucił do salaterki, po chwili wtulając się we mnie czule, dzięki czemu mogłam poczuć jego zapach, heh znowu pachniał czarną herbatą która pewnie musiał wypić zanim przyszłam. On sam mruczał coś pod nosem mając twarz w moich włosach przez co trudno mi było zrozumieć co dokładnie mówi. Nie wiem jak długo staliśmy w tej pozycji ale nie chciałam przestawać i go puszczać.
Po chwili do domu wparowali Farlan i Isabel z prezentami ale gdy zobaczyli mnie przytuloną do czarnowłosego, Isabelka się tylko uśmiechnęła a Farlan zrobił zdjęcie swoim telefonem uśmiechając się jak głupi do sera. Kiedy Levi spojrzał na nich, puścił mnie i delikatnie popchnął w ich stronę a ci ochoczo i radośnie podali mi dwie torby mówiąc standardową formułkę życzeniową.
Heh, widać, że się postarali z prezentami. Od Isabeli dostałam całą torbę słodyczy i pluszaka kota, od Farlana zaś dostałam opaskę z kocimi uszami, kartkę z życzeniami, brelok z Maneki-neko i też słodycze. Przynajmniej przez tydzień nie będę musiała się martwić o wyjścia do sklepu po jakieś puste kalorie. Levi postawił jajecznicę na stole i władczym tonem kazał nam usiąść i zajadać póki jest ciepłe bo nie będzie nam podgrzewał, chociaż ja dobrze wiedziałam, że jakbym go poprosiła grzecznie to by podgrzał. Z uśmiechem na twarzy myślałam o tym jak będą smakować te wszystkie przekąski i ciasta które Levi, Isabel i Farlan przygotowali specjalnie dla mnie i dla moich gości.
~ Time Skip około 16 ~
Zostałam wciśnięta przez Isabele w spodnie i białą koszulę a ona rozczesując moje włosy kazała mi malować oczy, żeby jak to zacytowała "Zmusić Levi'a do uśmiechu bo od kilku lat wygląda tak samo jak by miał kija w dupie". Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi i po głośnym powiedzeniu "WLAZ" do domu weszli Mikasa z Erenem, Armin z Hanji i oczywiście mój drogi przyjaciel Marco. Wszyscy mieli mniejsze lub większe torby z prezentami które postawili w kącie i w jednej chwili podbiegając do mnie i tuląc mnie grupowo zaczęli niewyraźnie mówić życzenia, ale mimo tego harmideru wiedziałam, co chcieli powiedzieć i wtuliłam się w nich szczęśliwa z rumieńcem z napuszonymi polisiami.
Po jakimś czasie nie wiem kiedy ale któryś z moich gości wniósł alkohol a jak wiadomo, większość z nas miała słabe główki więc po jakimś czasie impreza się rozkręciła. Nawet nie wiem kiedy ale zaczęłam tańczyć Belgijkę z Arminem który miał krawat Erena obwiązany wokoło głowy a guziki jego koszuli były rozpięte. Hanji klaskała mam i nagrywała śmiejąc się, Mikasa pokazała w moją stronę tylko kciuka w górę ponieważ musiała pilnować Erena, żeby nie zaczął przytulać śpiącego Marco który prawdopodobnie zaliczył zgona ale na całe szczęście Levi jako jedyny nie pił ale na nieszczęście, musiał pilnować tego całego cyrku razem z Isabelą. Jeśli pytacie gdzie jest Farlan to już spieszę z odpowiedzią, głupi spróbował specjału Hanji czyli tzw. "miotacz pawia" składający się z wódki i zapachów do ciasta, a jak sama nazwa zobowiązuje Farlan od 10 minut siedział w kiblu rzygając. Ale ja nie dałam o to najmniejszego jebania i dalej tańczyłam z Arminem śmiejąc się jak łysy do grzebienia.
Po chwili światła zgasły i nastała cisza, i po kilku sekundach w ciemności pojawił się mój kochany Ackermann trzymający tort z sztucznymi ogniami śpiewając swoim poważnym głosem "Sto lat" patrząc mi głęboko w oczy i wymijając leżącego na podłodze Erena którego Mikasa starała się docucić.
- No [T/I] wypowiadaj życzenie i krój ten tort bo zaraz się czterooka o swoją ślinę poślizgnie, a ja nie będę tego sprzątać
Ja rechocząc pomyślałam nad życzeniem i starałam się zgasić sztuczne ognie powietrzem z ust, przez co kobaltooki zaśmiał się pod nosem przez co uśmiechnęłam się szeroko bo u czarnowłosego to rzadkość. Po chwili wzięłam nożyk i zaczęłam kroić tort który wyglądał obłędnie i nie dziwię się dlaczego Hanji chciała tak szybko go spróbować.
Po jakimś czasie wszyscy moi napruci w 3 dupy goście (oprócz Mikasy) ruszyli w stronę domów bo wątpię żeby mieli ochotę na kebaba po tym ile jedzenia dostali. Ja postanowiłam szybko się umyć i położyć obok zmęczonego Levi'a który ogarnął 3/4 syfu. Co do Farlana i Isabel, to pierwszy prawdopodobnie zasnął w łazience a rudowłosa na kanapie. Po wykąpaniu wtuliłam się do czarnowłosego który się do mnie przez sen przytulił i pochrapywał cicho, miło, że od kilku tygodni nie ma problemów z zasypianiem. Z tą pozytywną myślą zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
I to koniec tego rozdziału ^^ miło było go pisać w moje urodziny, a wam kochane wafelki życzę zdrowych i wesołych świąt i żebyście byli zadowoleni z prezentów.
Do następnego ❤️